Jeśli jest ten sam tłumacz, to ok - jak mówiłem, nie widziałem niedzielnego odcinka w tv, więc oparłem się jedynie na domniemaniu, że zmienione tłumaczenie oznacza zmianę tłumacza.
Miło, że można porozmawiać z tłumaczem - jak będę miał uwagi, to ja się na pewno zgłoszę
. Ale zapewne nie szybciej niż w następną niedziele
. Generalnie jednak myślę, że nie ma co ulepszać - nawet jeśli coś było nie tak w pierwotnym tłumaczeniu, to myślę, że najważniejsze, żeby nic nie zmieniać, bo potem właśnie będą komentarze typu "łeeeee"
.
A co do dyskusji nad tłumaczeniami, to myślę, że to temat rzeka. Przynajmniej dla mnie
. I nie chodzi mi bynajmniej o samo Roswell... Bo jak wyglądają tłumaczenia w Polsce, to chyba każdy kto chodzi do kina, czy ogląda filmy lub seriale na DVD lub w telewizji. W kinie tłumaczenie jest robione na zlecenie dystrybutora. Na DVD już najczęściej tłumaczenie jest inne, bo płytki często wydaje inna firma. W tv tłumaczenie robi sobie stacja lub firma zewnętrzna na zlecenie stacji. A potem jeszcze jest tak, że film trafia do innej stacji i ta robi sobie znowu swoje tłumaczenie. Morał z tego taki, że za każdym razem kwestie tłumaczone są nieco inaczej. Rozumiem, że do kina (czyli na napisy) kwestie są tłumaczone "pełniej" niż te dla lektora (żeby nie były za długie). Ale to akurat nie razi aż tak bardzo jak po prostu odmienne tłumaczenie danych kwestii w każdym z tłumaczeń. Najczęściej wynika to z jakiejś specyficznej tematyki filmu i specyficznego słownictwa. Domyślam się, że nie każdy tłumacz zna slangowe wyrażenia z każdej dziedziny, ale dziwnie jest jak raz ktoś przetłumaczy daną kwestię tak, a raz siak - czasami nawet nie są one podobne. Nawet jeśli pierwsza wersja była przetłumaczona nie do końca poprawnie, to myślę, że poza subtelnymi poprawkami trzeba się jej mniej więcej trzymać...
Inna sprawa w samych tłumaczeniach. Przykład? Chociażby ostatni Piraci z Karaibów: tytuł to "Skrzynia umarlaka", film się rozpoczyna i tu nagle ni z gruszki ni z pietruszki w jednych z pierwszych dialogów mamy "skrzynia umrzyka". Dobra, druga wersja jest podobno bardziej poprawna, ale litości - skoro dystrybutor/tłumacz zdecydował się na tłumaczenie tytułu jako "skrzynia umarlaka", to dlaczego potem nagle jest "skrzynia umrzyka"? Trzymajmy się albo jednego, albo drugiego tłumaczenia. Kolejne co mnie mocno irytuje, to tłumaczenie poszczególnych części filmu lub odcinków serialu przez różne osoby. Najczęściej wygląda to tak, że tłumacze dalszych części filmów, czy odcinków serialu nie specjalnie znają tłumaczenia, a nawet treść poprzednich części i potem wychodzą kwiatki w stylu, że w jednej części filmu jest "ołówek", a w drugiej w odwołaniach do poprzedniej części jest już "kijek". Takie błędy są nawet w przypadku kultowych dla danej serii dialogów. O serialach to już nawet nie mówię, bo jak można tłumaczyć jakieś dalsze odcinki, nie znając całego serialu. Potem też wychodzą kwiatki w tłumaczeniach np. zawiłości rodzinnych, itp. Koronny przykład, to chyba pies Happy z Siódmego nieba. Raz jest Szczęściarz, raz Szczęściara, a raz Fortuna
.