Coś cię trapi? Opowiedz o tym! - Liga Ochrony Obcych
Moderator: {o}
Coś cię trapi? Opowiedz o tym! - Liga Ochrony Obcych
Ten temat dawno już siedział w mojej głowie. Sytaucje życiowe. Nieprzyjemne sytuacje. Czasem by je przezwycięzyć potrzeba czyjegoś dobrego słowa, potrzeba zrozumienia...nie zawsze jednak można otrzymać je od rodziny, a czasem po prostu wstydzimy się o tym opowiedzieć rodzinie. Można by więc zadać pytanie dlaczego mielibyśmy opowiadać o tym tutaj ? Ja wiem dlaczego. A wy musicie zdecydować. Jak ktoś nie chce, to nie. Wolna wola. Ale ja uważam, że coś takiego jest potrzebne na tym forum. Jest tu wielu młodych ludzi, którzy borykają się z niejednym problemem.Są tu tez ludzie dojrzali, którym także nie brak zmartwień. Chciałbym żebyśmy potraktowali ten temat bradzo poważnie i wałśnie tu okazywali sobie pomoc. Nie wstydzcie się. Ja zacznę.
Otóż szkoła- wiecie co uważam za najgorsze w tej instytucji (liczę, ze do dyskusji właczy się {o}) ? To, że nie widzi czasem swojej bezduszności. Myślę tu o dręczeniu uczniów, i o niepotrzebnym przeładowaniu programu jaki u nas, w szkołach polskich występuje. Osobnym problemem jest wyśmiewanie się uczniów z siebie, nawzajem. To już powszechne zjawisko i wiem coś na ten temat. Oczywiście oskarżyć tu trzeba wychowanie wyniesione z domu, ale i wpływ rówieśników, chociażby tych, którzy na krzywdę drugich nie reagują. A ta krzywda, wyśmiewanie się nazywa się podeptaniem godności ludzkiej. To jest często bagatelizowane w szkołach (często nauczyciele nawet nie wiedzą o niektórych zajściach) i to trzeba zmienić. Co o tym sądzicie ? Czy byliście kiedyś ofiarami takich nagonek ? A może ofiarami byli wasi nauczyciele (mamy ostatni przykład z Torunia, nauczyciel też człowiek) ? Zapraszam do dyskusji.
Otóż szkoła- wiecie co uważam za najgorsze w tej instytucji (liczę, ze do dyskusji właczy się {o}) ? To, że nie widzi czasem swojej bezduszności. Myślę tu o dręczeniu uczniów, i o niepotrzebnym przeładowaniu programu jaki u nas, w szkołach polskich występuje. Osobnym problemem jest wyśmiewanie się uczniów z siebie, nawzajem. To już powszechne zjawisko i wiem coś na ten temat. Oczywiście oskarżyć tu trzeba wychowanie wyniesione z domu, ale i wpływ rówieśników, chociażby tych, którzy na krzywdę drugich nie reagują. A ta krzywda, wyśmiewanie się nazywa się podeptaniem godności ludzkiej. To jest często bagatelizowane w szkołach (często nauczyciele nawet nie wiedzą o niektórych zajściach) i to trzeba zmienić. Co o tym sądzicie ? Czy byliście kiedyś ofiarami takich nagonek ? A może ofiarami byli wasi nauczyciele (mamy ostatni przykład z Torunia, nauczyciel też człowiek) ? Zapraszam do dyskusji.
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''
William Blake
William Blake
Irytuje mnie to, że szkoła dąży do uniformizacji wszyskich uczniów... każdy który jest indywidualistą badź osmieli sie wyrazic swoje zdanie... od razu staje sie "potencjlanym zgrożeniem"... Nie stawia sie odpowiedniego nacisku na kretywność i asertywność uczniów... jeżeli sprawy nie ulegną zmianie... wyraosnie nam pokolenie konformistów...
Niestety trudno znalezc szkole ktora nie ganilaby indywidualnosci jesli chodzi o kwestie ubioru, wyznan, czegokolwiek co moze cie wyrozniac z szarego tlumu na ulicach - taka szkola jest Cervantes - oni toleruja wszystko - twoim jedynym obowiazkiem jest nauka na wysokim poziomie. Co do problemow - z programem nauczania i nauczycielami nie mialem problemow - ale za to kiedys kolesie z mojej klasy uwazali za zabawne denerwowanie mnie "bo ja tak smiesznie sie denerwuje" wiecie chowanie ksiazek, butow, jakies durny psikusy, nawet chcieli list napisac anonimowy ze mnie ktos zabije - po to zeby mnie wystraszyc dzieci sa okrutne
Xander - co do pokolenia konformistow - chyba musimy poczekac na nowe "pokolenie" nauczycieli ktorzy wykaza sie odrobine wieksza tolerancja niz niektore stare pierniki... Ale tez bez przesady - bardzo cenie starszych nauczycieli ale nie do wszystkich okazuje szacunek. Pamietam jak mialem kiedys nauczyciela od fizyki ktory podchodzil pod 70. Byl ostry, stawial jedynki za byle co, ale wszyscy go szanowali i lubili - byl niesamowitym czlowiekiem, ktory jak na swoj wiek wykazywal niezwykle poklady cierpliwosci i zrozumienia dla mlodziezy. Ja osobiscie klanialem mu sie w pas, darzylem go szacunkiem na jaki nie zasluzyl zaden inny nauczyciel. Gdyby bylo takich wiecej...
Xander - co do pokolenia konformistow - chyba musimy poczekac na nowe "pokolenie" nauczycieli ktorzy wykaza sie odrobine wieksza tolerancja niz niektore stare pierniki... Ale tez bez przesady - bardzo cenie starszych nauczycieli ale nie do wszystkich okazuje szacunek. Pamietam jak mialem kiedys nauczyciela od fizyki ktory podchodzil pod 70. Byl ostry, stawial jedynki za byle co, ale wszyscy go szanowali i lubili - byl niesamowitym czlowiekiem, ktory jak na swoj wiek wykazywal niezwykle poklady cierpliwosci i zrozumienia dla mlodziezy. Ja osobiscie klanialem mu sie w pas, darzylem go szacunkiem na jaki nie zasluzyl zaden inny nauczyciel. Gdyby bylo takich wiecej...
Po co człowiek żyje ?Aby byćoczamiuszamii sumieniemStwórcy WszechświataTy baranie][-][ ][_][ ][\/][ //-\ ][\][
w ankiecie kliknalem "nie", ale przypomnialem sobie, ze w podstawowce mialem w klasie takiego kolege, ktorego cale moje klasowe bydlo gnoilo. to jest naturalna kolej rzeczy w spolecznosciach opartych na zasadach wilczego stada: jest alfa (ten naj- zabawniejszy/ sprytniejszy/ silniejszy/ bezczelniejszy) i omega (ten, ktory nie ma dosc sily, by nie dac soba pomiatac). kiedy do klasy przychodzi nowy uczen, pierwszym problemem kazdego szanujacego sie alfy, jest wybadanie jak bardzo mozna mu dokopac, ile wytrzyma. jesli taki "nowy" nie ma dosc sily by oddac alfie z nawiazka, albo przynajmniej na porownywalnym pozoimie, staje sie omega. to jest oczywiscie obraz uogolniony. jezeli alfa nazlezy do tych "sprytnych", to podpusci jakiegos mniej inteligentnego, zeby "przechrzcil nowego".
teraz odnosnie gnebienia indywidualistow. uwazam Xander, ze masz troche racji, ale nie do konca. to prawda, ze w wiekszosci przypadkow przejawy indywidualizmu sa gaszone w zarodku (chociaz to nie jest regula). jednak chyba mi nie powiesz, ze w zyciu najwazniejsza jest szkola - dla mnie na przykad, szkola byla panszczyzna do odrobienia - prawie nic sie tam nie dzialo. prawdziwy indywidualizm zawsze znajdzie ujscie - przeciez istnieja setki drog samorealizacji: mozesz rysowac, grac w hokeja, pisac wiersze. szkola tlumi indywidualizm, poniewaz tak jest latwiej. od nauczyciela wymaga mniej wysilku odwalenie lekcji, niz staranne jej przygotowanie i ciekawie prowadzenie. poza tym nie zapominaj, ze czesto chamstwo jest brane za przejaw indywidualizmu. taki bezczelny gnoj, posiadajacy w swojej klasie ogromny autorytet, jest w stanie calkowicie zniszczyc autorytet nauczyciela, a na to nauczyciele niechetnie sie godza, bo to uniemozliwia im normalne prowadzenie lekcji (jezeli dla ucznia szkola jest panszczyzna, to pol biedy - jezeli dla nauczyciela, to juz tragedia). stad sie bierze brak uwielbienia dla indywidyalistow.
Justynka... ten facet prawdopodobnie nie powinien byc nauczycielem - podkreslam:prawdopodobnie. byc moze zupelnie nie ma podejsca do uczniow i nie ma dosc charakteru, zeby sie obronic przed ich atakami (a zapewniam Cie, ze mlodziez doskonale takie wady wyczuwa...). ale bardzo przepraszam, idac tym tokiem rozumowania... jak Cie pobija na ulicy, to tez jest Twoja wina, bo przeciez moglas chodzic na kursy karate, albo wrecz urodzic sie 2-metrowym, barczystym facetem.
nienawidze takiego przerzucania odpowiedzialnosci... wlasnie stad wzielo sie pojecie "zakresu obrony koniecznej" - przeciez gdyby ten czlowiek oddal tym gnojom tak jak na to zaslugiwali, to poszedlby siedziec na pare lat. a my sie bedziemy litowac nad biednymi chlopcami, ktorzy wylecieli, bo nauczyciel nie umial utrzymac porzadku na lekcji... sorry, beze mnie.
teraz odnosnie gnebienia indywidualistow. uwazam Xander, ze masz troche racji, ale nie do konca. to prawda, ze w wiekszosci przypadkow przejawy indywidualizmu sa gaszone w zarodku (chociaz to nie jest regula). jednak chyba mi nie powiesz, ze w zyciu najwazniejsza jest szkola - dla mnie na przykad, szkola byla panszczyzna do odrobienia - prawie nic sie tam nie dzialo. prawdziwy indywidualizm zawsze znajdzie ujscie - przeciez istnieja setki drog samorealizacji: mozesz rysowac, grac w hokeja, pisac wiersze. szkola tlumi indywidualizm, poniewaz tak jest latwiej. od nauczyciela wymaga mniej wysilku odwalenie lekcji, niz staranne jej przygotowanie i ciekawie prowadzenie. poza tym nie zapominaj, ze czesto chamstwo jest brane za przejaw indywidualizmu. taki bezczelny gnoj, posiadajacy w swojej klasie ogromny autorytet, jest w stanie calkowicie zniszczyc autorytet nauczyciela, a na to nauczyciele niechetnie sie godza, bo to uniemozliwia im normalne prowadzenie lekcji (jezeli dla ucznia szkola jest panszczyzna, to pol biedy - jezeli dla nauczyciela, to juz tragedia). stad sie bierze brak uwielbienia dla indywidyalistow.
Justynka... ten facet prawdopodobnie nie powinien byc nauczycielem - podkreslam:prawdopodobnie. byc moze zupelnie nie ma podejsca do uczniow i nie ma dosc charakteru, zeby sie obronic przed ich atakami (a zapewniam Cie, ze mlodziez doskonale takie wady wyczuwa...). ale bardzo przepraszam, idac tym tokiem rozumowania... jak Cie pobija na ulicy, to tez jest Twoja wina, bo przeciez moglas chodzic na kursy karate, albo wrecz urodzic sie 2-metrowym, barczystym facetem.
nienawidze takiego przerzucania odpowiedzialnosci... wlasnie stad wzielo sie pojecie "zakresu obrony koniecznej" - przeciez gdyby ten czlowiek oddal tym gnojom tak jak na to zaslugiwali, to poszedlby siedziec na pare lat. a my sie bedziemy litowac nad biednymi chlopcami, ktorzy wylecieli, bo nauczyciel nie umial utrzymac porzadku na lekcji... sorry, beze mnie.
dzien dobry. jestem piter i wszystkich lubie.
Chodzi mi o to że jak u mnie w szkole na lekcji uczniowie podskakują do nauczyciela albo w jakikolwiek sposób przeszjadzają mu to się inaczej to załatwia... np.: nauczyciel wychodzi z lekcji i na następnaj mamy bardzo trudny sprawdzian, idzie po wywochawce bądź dyrekcje, albo od razu robi jakiś sprawdzian i pyta nas z rzeczy tak trudnych że jest pewne dostanie oceny niedostateczne i najczęściej nas straszy i uświadamia że nie zdamy z jego przedmiotu... a ten nauczyciel gnębiony przez uczniów po prostu siedział i nic nie robił.. mój sasiad chodzi do tej szkoły gdzie to się działo i od niego wiem że na wywiadówkach od bardzo dawna był poruszany problem języka angielskiego i nauczyciela go uczącego, ale dyrekcja mówiła że ten nauczyczyciel już taki jest i nic nei da się zrobić... :-/
Co do Torunia- to macie rację. Nauczyciel była chyba zbyt nieporadny, ale nie on tutaj zawinił jeśli chodzi o władze szkolne...to przede wszystkim dyrekcja, która nie zareagowała na jego sygnały o absurdalnym zachowaniu uczniów. Niestety to zatrważające, że coraz częściej spotyka się w szkole przykłady bezwzględności i okrucieństwa, i to już ze strony 13 latków !
A nauczyciele - ja też kiedyś miała takiego nauczyciela od fizyki- około 70, ale świetny. Wymagający, i co najważniejsze- ludzki.
A nauczyciele - ja też kiedyś miała takiego nauczyciela od fizyki- około 70, ale świetny. Wymagający, i co najważniejsze- ludzki.
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''
William Blake
William Blake
Tak. Nauczyciel powinien być wymagajacy, ale także być człowiekiem, który rozumie podstawowe uczuccia swoich uczniów. I powinien zapanować nad zachowaniem uczniów, powinien utrzymać w klasie spokuj. Maam jedną taką nauczycielkę plastyki. Na jjej lekcjach można robić dosłownie wszystko, krzyczeć, biegać po klasie. Ogólnie, znana jest z tego w całej szkole. I widać że to już wymknęło się jej spod kontroli, bo na początku popuszcza a potem już ni e umie nad uczniami zapanować. Doszło nawet do tego że nie ma już siły wstawiać uwag, a daje plusy za to że chociash ktoś ma książkę i zeszyt (z której i tak nikt nie kozysta), a także jak przepisze to co ona w hałasie zdązyla naskrobać na tablicy.
A co do tolerancji. Miałam kiedyś koleżankę która była tęga, i nie było jej z tym łatwo. Dlatego że w naszym społeczeństwie przyjęło się coś takiego że jak ktios jest jush tęższy to jest bezwartościowy, i na wszystko można sobie z nim pozwalać - kopać, przezywać itp. A tak naprawdę była z niej super kumpela, która była naprawdę godna sympatii. Niestety się przeprowadziła, i mi się coś wydaje że to przez tych du... w naszej szkole. Naprawdę, pomyślcie o tym czasem - nie szata zdobi człowieka
A co do tolerancji. Miałam kiedyś koleżankę która była tęga, i nie było jej z tym łatwo. Dlatego że w naszym społeczeństwie przyjęło się coś takiego że jak ktios jest jush tęższy to jest bezwartościowy, i na wszystko można sobie z nim pozwalać - kopać, przezywać itp. A tak naprawdę była z niej super kumpela, która była naprawdę godna sympatii. Niestety się przeprowadziła, i mi się coś wydaje że to przez tych du... w naszej szkole. Naprawdę, pomyślcie o tym czasem - nie szata zdobi człowieka
Ja tez mam kumpelę z dużą nadwagą ale ona nie da sobie nic obraźliwego powiedzieć... zresztą... wystarczy że przegadasz z nią 10 min i już nie widzisz jej wyglądu zewnętrznego ale dusze zwariowanej dziewczyny, która czerpie z życia wszystko co najlepsze...
Nie znosze ludzi którzy się wyśmiewają z kogoś za wygląd... to jest takie szczeniackie... ale niestety zawsze tacy się znajdą...
Nie znosze ludzi którzy się wyśmiewają z kogoś za wygląd... to jest takie szczeniackie... ale niestety zawsze tacy się znajdą...
Ja wybiórczo - przeładowanie materiału, o którym wspomniała na początku Hotori. Ha, ha. Pewnie. W ciągu roku - trzy letni program PO. W ciągu dwóch lat - 4-letnie programy z fizyki, chemii, biologii. Historia - u nas maturę zdaje się od australopiteków do Hitlera. We Francji zdaje się tylko to, co było na ostatnim roku. "I tego można się w ogóle nauczyć?!" - profesor z francuskiego liceum. Polak potrafi.
Piter, masz rację co do tego wilczego stada - obserwowałam to zjawisko przez prawie trzy lata. W mojej własnej klasie. Jeden chłopak (choć raczej chłopiec) przeciwko sześciu wielkim, rosłym i potężnym chłopakom. Sprawa zakończyła się u dyrektora nadywaniku bo bójce na lekcji (z praktykantką). Od tamtej pory był względny spokój, ale co się zdarzyło to się zdarzyło. Indywidualizm - tym bardziej. I znowu mam przykład z mojej szkoły. Pewien chłopak z klasy wyżej. Naprawdę niezły, uczy się rewelacyjnie, francuski ma w małym palcu i do tego pisze wiersze, i to dobre wiersze. Z sukcesami, i to nawet międzynarodowymi. widzę stosunek jego klasy do niego, zresztą nietylko klasy, ale i innych uczniów, a nawet niektórych nauczycieli. Oczywiście "za plecami". Bo przecież wszyscy go lubią... Tylko że jest coś takiego, prawie niewyczuwalnego... Nagonka jest teraz wyjątkowo subtelna, tak, jakby jej nie było... Prawie.
Nauczyciele... Ha. W pierwszej klasie gimnazjum uczyła nas matematyczka - Mysia. Ot, takie nasze prywatne imię. Osoba szalenie miła i sympatyczna, ale kompletnie nie nadawała się na nauczycielkę. Biedna kobieta nigdy nie wiedziała, czy akurat koło jej nosa nie wyląduje jakaś bateria, gdy odwróci się do tablicy... Chyba właśnie takim typem nauczyciela był ten anglista z Torunia. Ona też raczej o tych bateriach nie mówiła...
A teraz z drugiej strony. Moja była polonistka nie znosiła mojej przyjaciółki. Po prostu jej nie trwaiła, koniec. Wystarczyło małe potknięcie dziewczyny przy omawianiu Hłaski (co w końcu nie jest prostym tematem jak na drugoklasistkę z gimnazjum). Polonistka zrobiła awanturę, zażądała rozmowy z wychowawczynią i przesadzono przyjaciółkę. Niedawno usłyszałyśmy fragment tamtej rozmowy: "Może ona jest taka wredna dlatego, że jest taka malutka", jak stwierdziła polonistka. Jako żywo, przyjaciółka nie jest wredna, a tym bardziej w stosunku do nauczycielki... Dodam, że sama pani profesor była tego samego wzrostu co przyjaciółka...
Piter, masz rację co do tego wilczego stada - obserwowałam to zjawisko przez prawie trzy lata. W mojej własnej klasie. Jeden chłopak (choć raczej chłopiec) przeciwko sześciu wielkim, rosłym i potężnym chłopakom. Sprawa zakończyła się u dyrektora nadywaniku bo bójce na lekcji (z praktykantką). Od tamtej pory był względny spokój, ale co się zdarzyło to się zdarzyło. Indywidualizm - tym bardziej. I znowu mam przykład z mojej szkoły. Pewien chłopak z klasy wyżej. Naprawdę niezły, uczy się rewelacyjnie, francuski ma w małym palcu i do tego pisze wiersze, i to dobre wiersze. Z sukcesami, i to nawet międzynarodowymi. widzę stosunek jego klasy do niego, zresztą nietylko klasy, ale i innych uczniów, a nawet niektórych nauczycieli. Oczywiście "za plecami". Bo przecież wszyscy go lubią... Tylko że jest coś takiego, prawie niewyczuwalnego... Nagonka jest teraz wyjątkowo subtelna, tak, jakby jej nie było... Prawie.
Nauczyciele... Ha. W pierwszej klasie gimnazjum uczyła nas matematyczka - Mysia. Ot, takie nasze prywatne imię. Osoba szalenie miła i sympatyczna, ale kompletnie nie nadawała się na nauczycielkę. Biedna kobieta nigdy nie wiedziała, czy akurat koło jej nosa nie wyląduje jakaś bateria, gdy odwróci się do tablicy... Chyba właśnie takim typem nauczyciela był ten anglista z Torunia. Ona też raczej o tych bateriach nie mówiła...
A teraz z drugiej strony. Moja była polonistka nie znosiła mojej przyjaciółki. Po prostu jej nie trwaiła, koniec. Wystarczyło małe potknięcie dziewczyny przy omawianiu Hłaski (co w końcu nie jest prostym tematem jak na drugoklasistkę z gimnazjum). Polonistka zrobiła awanturę, zażądała rozmowy z wychowawczynią i przesadzono przyjaciółkę. Niedawno usłyszałyśmy fragment tamtej rozmowy: "Może ona jest taka wredna dlatego, że jest taka malutka", jak stwierdziła polonistka. Jako żywo, przyjaciółka nie jest wredna, a tym bardziej w stosunku do nauczycielki... Dodam, że sama pani profesor była tego samego wzrostu co przyjaciółka...
Ja kliknęłam 3 odpowieć. Pamiętam jak moja koleżanka(jest trochę przy kości)opowiadała mi, że na w-f ( w podstawówce) miała zwolnienie z przewrotów(miała coś z kręgosłupem)kiedy mówiła o tym nauczycielce usłyszała komentarz za plecami" No tak. Przecież jesteś za gruba"
Nauczycielka też to słyszała ale nie zareagowała. Kiedy mi to mówiła miał łzy w oczach!!!
Nauczycielka też to słyszała ale nie zareagowała. Kiedy mi to mówiła miał łzy w oczach!!!
Nadmiar materiału... Faktycznie muszę przyznać, że w niektórych przedmiotach uczymy się rzeczy zbędnych - do dziś pamiętam fosforylację fotosyntetyczną niecykliczną...
Ale też nie przesadzajmy - mózg ludzki ma ogromny potencjał - trzeba go tylko wydobyć. I właśnie tutaj widzę przyszłość - nie w zmianie treści nauczania ale w sposobie jej podawania - tak, żeby była ona przyswojona.
Pierwszą rzeczą jest wzudzenie zainteresowania. Uczeń, który nie będzie zainteresowany tematem - nie nauczy się go tak dobrze i tak szybko, jak uczeń zainteresowany. Możecie ujżeć ten fakt na sobie - jak to jest, że macie czasami wielki problemy, żeby nauczyć się dajmy na to skali Mohsa, natomiast macie 'wykutą' na pamięć listę wszystkich odcinków Roswell (która jest 6 razy dłuższa niż skala Mohsa - i jeszcze w obcym języku).
Po drugie - lepiej jest zapamiętać coś, co się rozumie, niż coś, czego się nie rozumie. Trzeba więc położyć nacisk na rozumienie przekazywanych treści.
Po trzecie - pamięć opiera się na tworzeniu połączeń między komórkami mózgowymi. A w wyższej skali? Na tym samym - połączeniach, niędzy złożonymi strukturami informacji, czyli skojarzeniach. Aby coś zostało dobrze zapamiętate - potrzeba skojarzyć to z faktem już znanym. Im bardziej wyraziste (bawne / dziwne / ciekawe / niesamowite / niedorzeczne / absurdalne / zboczone, czyli ogólnie - pobudzające mocno wyobraźnię) to skojarzenie, tym jest ono trwalsze.
Dlatego do nauki fizyki polecam podręcznik "Moja fizyka" Wojciecha Dindorfa. Wiedza przekazana jest w sposób ciekawy (np. "Bajka o mrówce") a prawa fizyczne wyjaśniane są często przez porównania do rzeczy znanych, zrozumiałych, oczywistych.
Ale też nie przesadzajmy - mózg ludzki ma ogromny potencjał - trzeba go tylko wydobyć. I właśnie tutaj widzę przyszłość - nie w zmianie treści nauczania ale w sposobie jej podawania - tak, żeby była ona przyswojona.
Pierwszą rzeczą jest wzudzenie zainteresowania. Uczeń, który nie będzie zainteresowany tematem - nie nauczy się go tak dobrze i tak szybko, jak uczeń zainteresowany. Możecie ujżeć ten fakt na sobie - jak to jest, że macie czasami wielki problemy, żeby nauczyć się dajmy na to skali Mohsa, natomiast macie 'wykutą' na pamięć listę wszystkich odcinków Roswell (która jest 6 razy dłuższa niż skala Mohsa - i jeszcze w obcym języku).
Po drugie - lepiej jest zapamiętać coś, co się rozumie, niż coś, czego się nie rozumie. Trzeba więc położyć nacisk na rozumienie przekazywanych treści.
Po trzecie - pamięć opiera się na tworzeniu połączeń między komórkami mózgowymi. A w wyższej skali? Na tym samym - połączeniach, niędzy złożonymi strukturami informacji, czyli skojarzeniach. Aby coś zostało dobrze zapamiętate - potrzeba skojarzyć to z faktem już znanym. Im bardziej wyraziste (bawne / dziwne / ciekawe / niesamowite / niedorzeczne / absurdalne / zboczone, czyli ogólnie - pobudzające mocno wyobraźnię) to skojarzenie, tym jest ono trwalsze.
Dlatego do nauki fizyki polecam podręcznik "Moja fizyka" Wojciecha Dindorfa. Wiedza przekazana jest w sposób ciekawy (np. "Bajka o mrówce") a prawa fizyczne wyjaśniane są często przez porównania do rzeczy znanych, zrozumiałych, oczywistych.
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
Myślicie, że mam udziały w PWN?
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
Tutaj Xander miał racje - chwała jemu za ten post ale nie tylko on wy tez macie racje;)Xander wrote:Irytuje mnie to, że szkoła dąży do uniformizacji wszyskich uczniów... każdy który jest indywidualistą badź osmieli sie wyrazic swoje zdanie... od razu staje sie "potencjlanym zgrożeniem"... Nie stawia sie odpowiedniego nacisku na kretywność i asertywność uczniów... jeżeli sprawy nie ulegną zmianie... wyraosnie nam pokolenie konformistów...
.................hmm coś bym chciał tu napisać ale chyba nie wypada psuć tego co jest P - ten kto ma wiedziec to wie
-
- Pleciuga
- Posts: 618
- Joined: Tue Dec 09, 2003 10:24 pm
- Location: Swiar wampirow..raj dla kriw, pieklo dla smiertelnikow
- Contact:
ja moge przyznac ze sama nigdy nie bylam przesladowana i zadne takie tam... ale u mnie w klasie jest aki Kuba ktorego wszyscy "gnoja" strasznie a to dlatego ze jest... no troche cofniety w rozwoju.. szczerze mowiac nigdy z nim nie rozmawialam nie odzywalam sie nic i patrzylam tylko jak reszta go gnebila... coz do tej pory tropche porzestali ale i tak zdarza sie ze go wyzywaja i naprawde mi go zal.. ale coz tak jest i nawet gdybym ja chciala to zmienic to nie dam rady bo jesli wszyscya go gnoja a znajdzie sie jedna osoba ktora bedzie go bronic to ta osoba rowniez stanie sie posmiewiskiem i na takich obrotach kreci sie nasz obecny swiat
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 7 guests