Przyznam, że ze wszystkich 3 seriali, o jakich prowadzimy serwis roswell.pl, tylko w stosunku do Roswell moje odczucia są niezmiennie pozytywne. Jeśłi chodzi o Lost i GA to raz jestem zachwycona, zaraz zniechęcona, a w końcu nawet pozbawiona zainteresowania. Te trzy odczucia mieszają się na przemian i nigdy nie wiem, na czym stoję. Jako, że temat poświęcony jest Zagubionym, na nich się skupię. Pierwsza seria wcisnęła mnie w fotel, jak zresztą kilkadziesiąt milionów pozostałych widzów. To był powiew świeżości, a nie kolejna produkcja spod znaku detektywów, lekarzy, policjantów, czy strażaków. W Loście właściwie wszystko to oczywiście było, ale pod maską, której wcześniej nie mieliśmy okazji oglądać w tv.
Z czasem jednak, a mianowicie z upływem II serii, zaczęłam tracić zainteresowanie. Anna Lucia oddziaływała na mnie mniej więcej, jak Meredith Gray w Chirurgach - no nie znosiłam baby!
I tak, mimo dobrej końcówki sezonu, nie oczekiwałam z niecierpliwością na kolejny. Ba! Zdążyli wyemitować całą 3 serię, zanim do głowy wpadł mi pomysł, by się nią zainteresować. Pochłonęłam ją raptem dwa tygodnie temu w ciągu 3 dni. Koniec wakacji bardzo się dłuży, kiedy nie odpoczywa się na plaży, albo regeneruje sił w jakikolwiek inny sposób
I tak, Lost zainteresował mnie ponownie. Flashforwardy wywarły na mnie niesamowity efekt. W najnowszym "Filmie" napisali, żeby nie łudzić się, żę 3 sezon odpowiada na jakieś pytania. Uważam jednak, że wiele spraw zostaje na tyle oświetlonych nową perspektywą, że podejrzenia co do ich rozwiązania przestają być jedynie gdybaniem. Nie wiem, jak wy, ale w świetle wydarzeń 3 sezonu obstawiam, że w całą sprawę zamieszana jest
co mnie, jako entuzjastki tej teorii mogło tylko i wyłącznie ponownie zachęcić do oglądania serialu.
Lizziet wrote:Sawyer (...) Oto jest klasyczny "bad boy" w czarnej skórze, ze stale przylepionym do ust cynicznym uśmieszkiem, który uwielbia dać komuś po mordzie a panienki sikają w majtki na jego widok. Ale tak naprawdę w głębi ducha nie jest on zły a jedynie SAMOTNY, ZAGUBIONY i NIEZROZUMIANY przez ten straszny, okrutny świat. A wszystko to dlatego że miał SMUTNE DZIECIŃSTWO, i jedyne czego potrzebuje to MIŁOŚĆ jakiejś dziarskiej niewiasty. Bla bla bla bla. Zieeew.
A jednak wydarzenia z 3 sezonu pokazują, że nie jest to klasyczny bad boy, który pod powierzchnią gbura skrywa dobre, acz skrzywdzone serducho. Sawyer to dla mnie postać dwuznaczna. SSmani po dniu mordowania milionów Żydów wracali do rodziny i stawali się troskliwymi ojcami. Broń Bożę nie porównuję Sawyera do SSmana. Chciałam tylko wykazać, że i złych ludzi stać na dobre uczynki, a co za tym idzie dobrych na te niewybaczalne. Sawyer doskonale wie, jak odróżnić dobro od zła, a jednak wybiera to drugie. To wyklucza go z klubu niezrozumianych zagubionych, których wybawi miłość "dziarskiej niewiasty".