Śpieszmy się ...
Moderator: {o}
Śpieszmy się ...
"Śpieszmy się
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego
Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno
Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą"
ku pamięci zmarłych z mojej rodziny, babci, dziadka, Agnieszki, Artura oraz innych młodych ludzi którzy mięli całe życie przed sobą...
Zastanawialiście się kiedyś, co jest potem, no wiecie POTEM... ja wiem i w głęboko w to wierzę dopisałam to, bo rozmowa tutaj troche zeszła z tematu i topic był zamknięty przez jakiś czas...
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego
Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno
Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą"
ku pamięci zmarłych z mojej rodziny, babci, dziadka, Agnieszki, Artura oraz innych młodych ludzi którzy mięli całe życie przed sobą...
Zastanawialiście się kiedyś, co jest potem, no wiecie POTEM... ja wiem i w głęboko w to wierzę dopisałam to, bo rozmowa tutaj troche zeszła z tematu i topic był zamknięty przez jakiś czas...
Last edited by freja on Sat Jun 26, 2004 7:49 pm, edited 1 time in total.
- maria_alejandra
- Gość
- Posts: 14
- Joined: Fri Aug 15, 2003 7:11 pm
o. Józef Czaplak SJ
I sąsiadka, której imienia nawet nie znam. Powiedziała mi tylko kiedyś taką mądrą rzecz...
I sąsiadka, której imienia nawet nie znam. Powiedziała mi tylko kiedyś taką mądrą rzecz...
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
- lizzy_maxia
- Fan
- Posts: 888
- Joined: Fri Jul 25, 2003 10:01 am
- Location: Łódź, my little corner of the world...
- Contact:
- Liz_Parker
- Zainteresowany
- Posts: 301
- Joined: Sat Aug 16, 2003 11:23 pm
- Location: z Sanoka
- Contact:
W moim życiu nie doznałam jeszcze i na szczęście straty bliskiej mi osoby. Mam nadzieję, że na razie nic takiego się nie stanie. W tym roku minęła 20 rocznica śmierci mojej babci której wogóle nie znałam. Myślę, że to była największa tragedia dla mojego taty. 26-letni chłopak traci matkę. Moja mama mówiła mi że tata po raz pierwszy wtedy płakał. Rzeczywiście ja nigdy go nie widziałam płaczącego. Ale śmierć ukochanej mamy to musi być cios.
"I Have Promises To Keep, And Miles To Go Before I Sleep." ROBERT FROST
"So That's The End. Our Life In Roswell. What A Long Strange Trip It's Been"
"So That's The End. Our Life In Roswell. What A Long Strange Trip It's Been"
- Kwiat_W
- Bezwzględny dręczyciel Maxa
- Posts: 771
- Joined: Mon Jul 28, 2003 12:29 am
- Location: Warmia
- Contact:
Ech.. chcialem napiac, ze wiekszosc z was niestety za pozno przeczytala ten wierz i dlatego nie zdazyliscie pokochac Tes Harding. Ale poniewaz to taki powazny temat wiec i ja napisze cos na powaznie...
Mi nikt z kim bym byl uczuciowo zwiazany, za kim moglbym tesknic, jeszcze nie umarl. Moze poza prababcia, ale z nia zbyt duzo nie wiazalo mnie juz od paru lat zanim zeszla z tego swiata (tragedia to to, ze chyba nikt za nia nie teskni bo byla bardzo... "niemila" osoba).
Mi nikt z kim bym byl uczuciowo zwiazany, za kim moglbym tesknic, jeszcze nie umarl. Moze poza prababcia, ale z nia zbyt duzo nie wiazalo mnie juz od paru lat zanim zeszla z tego swiata (tragedia to to, ze chyba nikt za nia nie teskni bo byla bardzo... "niemila" osoba).
...jakies 12 lat temu na wakacjach u mojej babci poznałem o 4 lata starszego kolege. Na początku myslałem ze to bedzie niewielka znajomosc bo jakiemu 12 latkowi chciało by sie bawic z takimi małolatami jak byłem ja i mój o 2 lata młodszy brat cioteczny. jednak okazało sie, inaczej, ten chłopak stał sie naszym najlepszy kumplem i przyjacielem. Dopuki go nie poznalismy wkacje były jednym słowem nudne. On w tej małej mazurskiej wsii pokazał nam "nowy świat" inny punkt patrzenia na wszystko. Dzięki niemu dojżałem jakby szybciej jego niezwykłe pojmowanie swiata mnie ujeło i pozytywnie zauroczyło.Był on dla kazdego taki sam sprawiedliwie bezwzględny uczciwy a co najbardziej mi sie podobało nie było w nim zadnego egoizmu zawsze z ciekawymi pomysłami na spedzeni wolnego czasu. Od tamtej pory karzde nasze wakacje były niezwykłą przygodą prawie jak z bajki. Co roku niemalze całe wakacje wraz z bratem cioteczn bylismy u mojej baci całe dnie spedzając u naszego niezwykłego kolegi.I tak lata mijały karzde nastepne wakacje wydawały sie lepsze od poprzednich. Wkoncu zaczoł pracowac poznał swoją niezwykłą dziewczyne która urodziła mu syna ale i to nie odizolowało nas od niego zawsze kidy tylko miałl więcej wolenego znalazł dla nas czas na ognisko i miłe spotkania w gronie mnustwa przyjaciół jakich zawsze miał. Jednak posiadał on jedna powazną wade jaka był alkohol.
Nasza niezwykla bajkowa wakacyjna przygoda zakończyła sie w sierpniu tego roku.Wtedy mój swiat obrucił sie do góry nogami. Moje myslenie zmieniło sie o 360 stopni. Stałem sie gorszy bardziej rygorystyczny niz kiedykolwiek byłem.Mój najlepszy starszy kolega Zginoł w wypadku samochodowym- prawdopodobnie przez swoja własciwie jedyną powazną wade.
Dlatego od tamtej pory przestałem akceptowac i tolerowac jaki kolwiek alkoholizm i inne powazne uzaleznieina u ludzi. Może to juz po fakcie, moze i tak nic moje poglądy nie zmienią ale dzięki temu bede miał choc czyste sumienie ze nie przyczynie sie do sprawienia takiego bólu jakiego doznali wszyscy którzy znali mojego starszego przyjaciela.
Zawsze będe go pamietac jako mojego nauczyciela życia i wspaniałego człowieka który pokazał mi co to moze znaczyc prawdziwa przyjazn, bo on własciwie miał tylko przyjaciół.
Nasza niezwykla bajkowa wakacyjna przygoda zakończyła sie w sierpniu tego roku.Wtedy mój swiat obrucił sie do góry nogami. Moje myslenie zmieniło sie o 360 stopni. Stałem sie gorszy bardziej rygorystyczny niz kiedykolwiek byłem.Mój najlepszy starszy kolega Zginoł w wypadku samochodowym- prawdopodobnie przez swoja własciwie jedyną powazną wade.
Dlatego od tamtej pory przestałem akceptowac i tolerowac jaki kolwiek alkoholizm i inne powazne uzaleznieina u ludzi. Może to juz po fakcie, moze i tak nic moje poglądy nie zmienią ale dzięki temu bede miał choc czyste sumienie ze nie przyczynie sie do sprawienia takiego bólu jakiego doznali wszyscy którzy znali mojego starszego przyjaciela.
Zawsze będe go pamietac jako mojego nauczyciela życia i wspaniałego człowieka który pokazał mi co to moze znaczyc prawdziwa przyjazn, bo on własciwie miał tylko przyjaciół.
Przepraszam ze tak długi był mój poprzedni post ale tego co odczówam nie potrafie wyrazac w mniejszej ilosci słów. Chciałbym zeby kazdy kto przecztra ten post wyciągnoł jakies wnioski. Kochac mozemy ale po co mamy sie spieszyc skoro mozna, zapobiec niejednej tragedi tylko trzeba byc swiadomym i nie myslec wyłącznie chwilą.
- Liz_Parker
- Zainteresowany
- Posts: 301
- Joined: Sat Aug 16, 2003 11:23 pm
- Location: z Sanoka
- Contact:
Śmierć jest straszna i chyba nie ma osoby na świecie która by się jej chociaż w małym stopniu nie bała. Ale tak z drugiej strony patrząc to śmierć to początek czegoś nowego, nie wiem czy lepszego. Ostatnio na moim osiedlu umarła sześcioletnia dziewczynka na raka szpiku kostnego. Matka tam musiała dostać szału. Ale wydaje mi si, że od pewnego czasu przygotowywała się do tego, że Justynka może umrzeć. Ale tak jak powiedziałą Liz: "Na pozór nie ma powodu, żeby ojciec umierał ratując życie swojemu dziecku, albo, żeby małe dzieci umierały na raka. Ale może jest Ktoś tam na górze Kto to wszystko zaplanował i to wszystko ma jednk jakiś sens."
"I Have Promises To Keep, And Miles To Go Before I Sleep." ROBERT FROST
"So That's The End. Our Life In Roswell. What A Long Strange Trip It's Been"
"So That's The End. Our Life In Roswell. What A Long Strange Trip It's Been"
ci którzy jeszcze nie zaznali bólu jakim jest utrata bliskej osoby mają wielkie szczęście... naprawdę wielkie, wiecie gdzieś 3 lata temu się zdarzyło, że miałam ok. 10 pogrzebów może sie niektórym wydać dziwne, albo nawet śmieszne, ale wierzcie nie było mój bilans:
byłam tylko na 2 z nich, 3 dotknęły mnie w sposób szczególny.
1 był pogrzeb brata ciotecznego mojej mamy miał 23 lata i całe życie przed sobą nie znałam go aż tak dobrze i żadnych takich bliższych kontaktów, ale byłam na jego pogrzebie, ale wiecie łzy same napłynęły do oczu jestem poprostu wrażliwa może aż za bardzo... kiedy pomyślałam o jego śmierci to mnie w dołku normalnie ścisnęło... potem w znowu głupim wypadku samochodowym zginęła ONA- sisotra cioteczna mojej mamy, miała 19 lat całe życie przed sobą, była jedną z najlepszych uczennic zdała maturę bardzo dobrze też mogła zrobić wiele rzeczy w życiu i już ich nigdy nie zrobi, no pogrzebie nie byłam, dowiedzieliśmy się na wakcjach, wiem że przyszły tłumy ludzi koledzy i koleżanki jej, aby pożegnać i towarzyszyć w ostatniej drodze...
W końcu tego samego roku w listopadzie zmarł mój dziadek... mieszkał z mim wujkiem i ciocią i ich dziećmi na wsi i jeżdziłam tam raz lub dwa na rok i niezbyt często... pamiętam jak przez mgłę była jakaś uroczystość w gimnazjum czy coś... podeszła do mnie wychowawczyni i powiedziała, że moja mama dzwoniła, żebym się ubrała i poszła do domu, ja chciałam się dowiedzieć co się stało, czy mój dziadek nie żyje??? nie wiem skąd wiedziałam, może takie przczucie... nie chciała mi powiedzieć, nie pamiętam jak dotarłam do domu, kiedy mama otworzyła mi drzwi tylko zapytałam czy dziadek nie żyje, a mama powiedziała tak... i zaczęła płakać... nie teraz nie mogę skończyć tego pisać... może potem wspomnienia znów odżyły i przez łzy nie mogę płakać potem napisze i tak się rozpisałam...
byłam tylko na 2 z nich, 3 dotknęły mnie w sposób szczególny.
1 był pogrzeb brata ciotecznego mojej mamy miał 23 lata i całe życie przed sobą nie znałam go aż tak dobrze i żadnych takich bliższych kontaktów, ale byłam na jego pogrzebie, ale wiecie łzy same napłynęły do oczu jestem poprostu wrażliwa może aż za bardzo... kiedy pomyślałam o jego śmierci to mnie w dołku normalnie ścisnęło... potem w znowu głupim wypadku samochodowym zginęła ONA- sisotra cioteczna mojej mamy, miała 19 lat całe życie przed sobą, była jedną z najlepszych uczennic zdała maturę bardzo dobrze też mogła zrobić wiele rzeczy w życiu i już ich nigdy nie zrobi, no pogrzebie nie byłam, dowiedzieliśmy się na wakcjach, wiem że przyszły tłumy ludzi koledzy i koleżanki jej, aby pożegnać i towarzyszyć w ostatniej drodze...
W końcu tego samego roku w listopadzie zmarł mój dziadek... mieszkał z mim wujkiem i ciocią i ich dziećmi na wsi i jeżdziłam tam raz lub dwa na rok i niezbyt często... pamiętam jak przez mgłę była jakaś uroczystość w gimnazjum czy coś... podeszła do mnie wychowawczyni i powiedziała, że moja mama dzwoniła, żebym się ubrała i poszła do domu, ja chciałam się dowiedzieć co się stało, czy mój dziadek nie żyje??? nie wiem skąd wiedziałam, może takie przczucie... nie chciała mi powiedzieć, nie pamiętam jak dotarłam do domu, kiedy mama otworzyła mi drzwi tylko zapytałam czy dziadek nie żyje, a mama powiedziała tak... i zaczęła płakać... nie teraz nie mogę skończyć tego pisać... może potem wspomnienia znów odżyły i przez łzy nie mogę płakać potem napisze i tak się rozpisałam...
- lizzy_maxia
- Fan
- Posts: 888
- Joined: Fri Jul 25, 2003 10:01 am
- Location: Łódź, my little corner of the world...
- Contact:
Wczoraj byłam na pogrzebie mamy mojej koleżanki z klasy, Pauliny...Trudno mi o tym pisać, ale spróbuję...Stracić najbliższą osobę i to w klasie maturalnej, kiedy powinno się myśleć o nauce...kiedy się dorasta i kiedy ktoś taki jak matka jest najbardziej potrzebny...O tej tragedii dowiedziałam się w czwartek po szkole...Na przystanku podeszła do mnie koleżanka, spytała tylko, czy wiem, dlaczego Pauliny nie było dzisiaj w szkole...Już dalej nic nie musiała mówić, wiedziałam...Może dlatego, że poprzedniego dnia, zanim stała się ta tragedia, byłam świadkiem jak Paulina płakała...Jeszcze nigdy jej takiej nie widziałam...I wtedy, na przystanku, pomyślałam, co musi dziać się teraz, skoro wcześniej Paulina tak bardzo płakała...? Wiedziała, że może się stać to najgorsze, ponieważ jej mama leżała w szpitalu w ciężkim stanie...Ale kto by pomyślał...? W piątek wychowawczyni ogłosiła to na forum klasy...Tych, którzy jeszcze nie wiedzieli, wbiło w krzesełka...Szok...A wczoraj był pogrzeb...Przyszło naprawdę wiele ludzi z mojej klasy i chwała im za to...Nawet nasz ksiądz wygłosił kazanie...Wtedy łzy stanęły mi w oczach, ale wiedziałam, że nie mogę si rozkleić...Bałam się, czy będę mogła spojrzeć Paulinie w oczy...Może to egoistyczne...Ale nie wiedziałam, co jej powiedzieć, jak w jej obecności reagować...Bo zwykłe "przykro mi" nie oddaje istoty smutku, który czułam...Inni mieli podobne rozterki...Skończyło się na tym, że nikt chyba do niej nie podszedł...I chyba dobrze...Bo gdy wyszła z Kościoła...to było straszne...płakała jeszcze gorzej niż wtedy...Na twarzy miała wypisany ból...Płakała niemal nieustannie, przy grobie też...Patrzyłam na nią i czułam jak moja dusza łka razem z nią...Nie była mi jakoś szczególnie bliska, ale była moją koleżanką z klasy i lubiłam ją...
ZAMYKASZ OCZY
music: TOSTEER
lyrics: Bartek Grzanek
Zamykasz teraz oczy
I znika wielki ból
To magia jest dla Ciebie
Najlepsza z wszystkich dróg
Zamykasz w sobie ciepło
Zapadasz w wielki sen
Już nie ma cię na zewnątrz
W sobie chowasz się
Wszystko czego chciałeś
Bez żalu oddałbyś
Zapomnieć chcesz kim byłeś
Wiecznie śnić
Ten kto gaśnie
Pozostawia innych, którzy niosą światło
Niebo zawsze będzie pełne gwiazd
Chcesz widzieć znowu oczy
Które zgasił los
Poczuć w dłoniach włosy
Wciąż nie wierzysz w to
Pamięć nie jest władna
Żeby wskrzesić ją
Nic nie będzie wieczne
Uwierz w to
Ten kto gaśnie
Pozostawia innych, którzy niosą światło
Niebo zawsze będzie pełne gwiazd
Szukasz drzwi którymi
Opuściła świat
Znać chcesz tajemnicę
Jak cofnąć czas
Ten kto gaśnie
Pozostawia innych, którzy niosą światło
Niebo zawsze będzie pełne gwiazd
ZAMYKASZ OCZY
music: TOSTEER
lyrics: Bartek Grzanek
Zamykasz teraz oczy
I znika wielki ból
To magia jest dla Ciebie
Najlepsza z wszystkich dróg
Zamykasz w sobie ciepło
Zapadasz w wielki sen
Już nie ma cię na zewnątrz
W sobie chowasz się
Wszystko czego chciałeś
Bez żalu oddałbyś
Zapomnieć chcesz kim byłeś
Wiecznie śnić
Ten kto gaśnie
Pozostawia innych, którzy niosą światło
Niebo zawsze będzie pełne gwiazd
Chcesz widzieć znowu oczy
Które zgasił los
Poczuć w dłoniach włosy
Wciąż nie wierzysz w to
Pamięć nie jest władna
Żeby wskrzesić ją
Nic nie będzie wieczne
Uwierz w to
Ten kto gaśnie
Pozostawia innych, którzy niosą światło
Niebo zawsze będzie pełne gwiazd
Szukasz drzwi którymi
Opuściła świat
Znać chcesz tajemnicę
Jak cofnąć czas
Ten kto gaśnie
Pozostawia innych, którzy niosą światło
Niebo zawsze będzie pełne gwiazd
dobra minęło jakieś 20 min. i się uspokojłam, ale mnie wzięło na wyznania, ale tak przynajmniej dla sibei muszę to dokończyć. Mama zdążyła już wcześniej zawiadomić tatę i od tej chwili nie miał już rodziców, bo babcia umarła parę lat temu. Kiedy przyjechaliśmy, wujek i ciocia stali ze łzami w oczch, a trumna z ciałem stała w pojoju, ponieważ jest zwyczaj czuwania i śpiewania przy zmarłym cała noc, zaczęłam się modlić przy ciele dziadka to było strzanezaczęłam w sobie dusić łzy, nie chciałam płakać jeszcze nie wtedy...pomyślałam położyłam się spać bardzo późno na fotleu, ale było mi nie wygodnie i wiecie cały czas wydawało mi się że ktoś naemną stoi, ale nikogo nie było (oprócz mnie i mojego rodzeństwa rodzonego i ciotecznego, którzy spali) nie wiem co to było, lub kto może to tylko moja wyobraźnia. Najgorzej było drugiego dnia, kiedy przyszli ci wszyscy ludzie, którzy nie mieścili się w domu w 6 pomieszczeniach było tyle wieńców, że nigdy tylu nie widziałam wiele było od gminy, od władz różnych (dziadek był radnym) i wszyscy się na nas patrzyli, a ja płakałam i poszło 10 paczek chusteczek, a ja dalej płakałam łzy same leciały, a ja nie próbowałam nawet się powstrzymać to wszystko było straszne. Potem była procesja i niesienie trumny nie mogłam się poprostu uspokoić, tylko głośno płakałam i nic nie mogłam na to poradzić. Uspokoiłam się dopiero na cmentarzu, kiedy dziadek został pochowany obok babci... wtedy zrozumiałam, że wszyscy kiedyś umrzemy i nic na to poradzimy, ale ważne jest jak je przeżyjemy i u jego kresu nie będziemy żałować tego co zrobiliśmy i jak je przeżyliśmy...
Nareszcie mogłam to jakoś z siebie wyrzucić...
Nareszcie mogłam to jakoś z siebie wyrzucić...
- Max_oholiczka
- Nowicjusz
- Posts: 72
- Joined: Sat Jan 31, 2004 10:27 pm
- Location: Olsztyn
Zgadzam się z Tobą, nie można się przyzwyczaić ani przygotować na czyjąś śmierć. Czasem ten ból po utracie kogoś jest silniejszy niż mogłoby nam się wcześniej wydawać, i łzy nam same z oczu płyną...
.... i przykro mi spowodu Twojej babci babcie to super kobitki
.... i przykro mi spowodu Twojej babci babcie to super kobitki
Czarne biblie spisałem Słowa " Potępienie z zamierzenia " Gorzka prawda zdawała się daleko lepszą od kłamstwa Bo gdy nadzieję obalił rozum Coś się skończyło I Śmierć padła szybko do stóp życia
Naprawdę współczuję wszystkim tym którzy stracili kogoś bliskiego!
Ja miałam to szczęście, że osoby najbliższe memu sercu dalej są koło mnie, więc nie mogę wiedzieć co znaczy gdy się traci kogoś ważnego. Wiem też, że nie ma takich słów, które mogłyby pocieszyć osobę którą to dotknęło. Gdy spotykam się z kimś takim , nic prócz szczerogo uścisku nie jestem w stanie zrobić, brak mi słów aby powiedzieć jak mi przykro.
Dlatego też : " Śpieszmy się kochać ludzi [...]".
Ja miałam to szczęście, że osoby najbliższe memu sercu dalej są koło mnie, więc nie mogę wiedzieć co znaczy gdy się traci kogoś ważnego. Wiem też, że nie ma takich słów, które mogłyby pocieszyć osobę którą to dotknęło. Gdy spotykam się z kimś takim , nic prócz szczerogo uścisku nie jestem w stanie zrobić, brak mi słów aby powiedzieć jak mi przykro.
Dlatego też : " Śpieszmy się kochać ludzi [...]".
"Żal jest potrzebny, żałując swoich pomyłek, uczymy się na błędach. Ale na Boga, nie pozwól, by rządził twoim życiem. Zwłaszcza, że nigdy nie będziesz pewna, że zobaczysz następny wschód słońca."
Hotaru "Freak Nation"
Hotaru "Freak Nation"
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 3 guests