Iskry
Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia
Iskry
Od autorki: To jest moje pierwsze opowiadanie z kategorii Candy. Przyznaję szczerze, że nigdy wcześniej nawet mi do głowy nie przyszło, żeby pisać ff właśnie o tej parze. Dlaczego? Jestem zagorzała polarystką, ale właściwie wszystko przez to, że para Michael&Maria do mnie nie przemawia. Nie zagłębiajmy się w szczegóły... Po prostu jeszcze nigdy nie napisałam o Candy i jakoś nie miałam zamiaru. Ale zostałam o to poproszona przez zajavkę i się zgodziłam. Ponieważ nigdy nie miałam do czynienia z Marią i Michaelem na głównym planie, więc zabrało mi trochę czasu wymyślenie fabuły. Kiedy w końcu mnie oświeciło, zabrałam się za pisanie, póki wena nie uciekła. Ale teraz kilka wyjaśnień: musiałam wymyślić odpowiednie tło dla takiego opowiadania, wiec wszystko zostało wywrócone do góry nogami – połowa bohaterów została wymazana z planu: nie będzie Alexa, Kyla, Szeryfa, Nicholasa ani innych (pojawią się w pewnym momencie Isabel i Tess, a także będzie wzmianka o Kivarze, ale nie na długo). Będzie czwórka głównych bohaterów, ale ich więzi też uległy ogromnej metamorfozie (czyt. wszystko zostało wywrócone do góry nogami). Postacie tez zostały nieco inaczej nakreślone (nie licząc Michaela i Marii, którzy dla potrzeb ff nie mogli się za bardzo zmienić). Co pozostaje pewne i niezmienne – wszystko będzie się rozgrywało wokół Marii i Michaela! Kolejne części będą się pojawiały raz na tydzień (to ze względu na duże pokłady nauki w szkole). Zapraszam do czytania i proszę o wyrozumiałość ze względu na mój „cukierkowy debiut”.
ISKRY
I
Promienie słońca swobodnie przepływały pomiędzy tłumem uczniów, którzy tłoczyli się przed budynkiem szkolnym. Na trawniku przed szkołą zatrzymała się dwójka nastolatków. Nie różnili się od innych, którzy stali wkoło. Ale jednak było w nich coś innego, coś dziwnego. Jakby ich ciała utkane były z innej materii. Wysoki chłopak z fryzurą „na jeżyka” uważnie rozglądał się dokoła. Jego piwne oczy z niepokojem przeszywały kolejne „kółka wzajemnej adoracji”, jakby rozpatrując możliwość czy czai się w nich coś niebezpiecznego. Jego wzrok był niezwykle przenikliwy i zimny. Na twarzy malował się spokój i czujność. Jedna dłoń chłopaka tkwiła w kieszeni dżinsów, druga natomiast spoczywała na ramieniu osoby, która stała tuż obok niego. Dziewczyna. Drobna, niewysoka brunetka o ciemnej karnacji również rozglądała się dokoła. Spojrzenie jej ciemnych oczu spokojniej prześlizgiwało się z kolejnych uczniów. Wyglądali razem dość dziwnie. Nie wiadomo było czy chłopak opiera się o nią z czystego lenistwa czy też jego postawa miała wyrażać troskę i opiekę nad dziewczyną, która swoim ciałem do niego przylgnęła. Powietrze przebił dźwięk dzwonka szkolnego. Brunetka szturchnęła chłopaka i oboje ruszyli w stronę głównego wejścia. Kiedy weszli na korytarz, spojrzenia kilkorga uczniów zatrzymały się na nich. Byli nowi. Dziewczyna w ogóle nie zwróciła na to uwagi, a chłopak zmierzył ich zimnym wzrokiem, wywołującym ciarki. Zatrzymali się przed pokojem, na drzwiach którego widniała tabliczka z napisem „sekretariat”. Weszli do środka. Dziewczyna powiedziała coś do kobiety siedzącej za wysoką lada obstawioną papierami i komputerem. Chłopak zsunął swoją dłoń z jej ramienia i oparł się łokciami o ladę, rozglądając dokoła. Coś mu kazało odwrócić twarz i wyjrzeć ponownie na korytarz. Gromadki kolejnych uczniów znikały z pola jego widzenia. Ale w pewnym momencie zatrzymał swój wzrok na grupie dziewczyn stojących pod szafkami. Zmrużył oczy. Jedna z dziewczyn śmiała się, przymykając jednocześnie oczy. W chwilę później jej oczy powędrowały w jego stronę. Chłopak miał wrażenie, ze właśnie przechodzi przez cieniutką falę zielonej poświaty. To jej oczy. Nigdy wcześniej takich nie widział. Jasnozielone, jakby lekko zmieszane z błękitem, pełne emocji i energii. Okrągłą twarz o delikatnych rysach okalały złociste kosmyki włosów. Musiał przyznać, że była ładna i mogła przykuć uwagę. Jednak jego uwaga nie była aż tak pochłonięta widokiem zielonookiej dziewczyny. Nim dziewczyna stojąca obok niego zdołała cokolwiek powiedzieć, już odwrócił twarz w jej stronę. Wyszli z sekretariatu, a jego dłoń ponownie powędrowała na ramię brunetki.
* * *
Korytarze opustoszały. Drobna brunetka mocowała się z własną szafką. Rozejrzała się dokoła i położyła spokojnie dłoń na zamku. Ale nim cokolwiek nastąpiło, podskoczyła ze strachem, kiedy czyjś głos zabrzmiał obok.
- Problemy z szafką?
Dziewczyna obróciła twarz. Obok niej stała niewiele wyższa od niej blondynka o zielonych oczach i miłym uśmiechu. Otworzyła własną szafkę, chowając do niej zeszyty, a potem powróciła do ciemnowłosej dziewczyny. Wyciągnęła dłoń i wyszczerzyła zęby, przedstawiając się:
- Maria De Luca.
Brunetka dziwnie na nią spojrzała, jakby za chwilkę miała wybuchnąć śmiechem lub zbyć blondyneczkę czymś bardzo niemiłym. Blondynka najwyraźniej zauważyła ten dziwny błysk w oczach brunetki, bo lekko się zaniepokoiła i zatrzepotała powiekami. Wzrok drobnej dziewczyny miał w sobie coś... dziwnego. Po chwili jednak brunetka najwyraźniej przypomniała coś sobie i potrząsnęła głowa. Przywróciła na twarz miły uśmiech i podając rękę blondynce, powiedziała:
- Miło mi. Jestem Liz Guerin.
- Jesteś nowa, prawda? – Marii najwyraźniej rozplątał się język – Widziałam cię dzisiaj w sekretariacie. Byłaś z jakimś...
I tu urwała, bo zza rogu wychynął właśnie wysoki chłopak o zimnym spojrzeniu. Zatrzymał się przy dziewczynach, obrzucając blondynkę bardzo nieprzychylnym spojrzeniem. Potem zerknął na Liz, która zacisnęła wargi, aby zatamować falę śmiechu. Maria pochłonięta wzrokową bitwą z chłopakiem, nie zauważyła jak drobna dłoń brunetki dotyka zamka szafki, która teraz z łatwością się otworzyła. Dopiero, kiedy kliknął zamek blondynka ocknęła się. Spojrzała na Liz z zapytaniem, a ta szybko powiedziała:
- Kwestia cierpliwości. – potem szturchnęła chłopaka – Zachowuj się po ludzku.
- Wiesz, ze to jest niemożliwe. – odpowiedział jej, rzucając wymowne spojrzenie
- To tyle na temat twoich dobrych chęci. – odpowiedziała mu z przesłodzonym uśmiechem i figlarnym wzrokiem
Maria stała przy swojej szafce z lekko rozchyloną buzią i obserwowała jak dwójka nastolatków sobie dogryza. Zamrugała gwałtownie, kiedy skierowano słowa do niej. Mówiła Liz:
- Michael poznaj Marię, moją pierwsza nową znajomą. Maria to jest Michael, mój, niestety, brat.
- Bardzo mi miło. – powiedziała mechanicznie blondynka
- Taaa. – nawet na nią nie spojrzał
- No to tyle jeśli chodzi o twój rozwój kulturalny. – mruknęła blondynka
I to przykuło uwagę chłopaka, bo jego spojrzenie od razu powróciło na jej sylwetkę. Zmrużył oczy, zastanawiając się nad czymś chwilkę. To była ta dziewczyna, którą rano widział. Zielonooka. Sądził, że to zwykła dziewczyna, nie warta uwagi, ale potrafiła się odgryźć. Nie wiedział czy to instynkt nim kierował czy chęć sprawdzenia możliwości jej cynizmu.
- Jeśli porównać mój poziom rozwoju do twojego, to tkwisz w przedszkolu.
Blondynka aż zacisnęła pięści i otworzyła usta, aby rzucić kolejną trafną uwagę pod jego adresem. Przerwała jej Liz, która szarpnęła brata, a potem powiedziała do niej lekkim tonem:
- My już musimy lecieć. Miło się zapowiada ta szkoła.
- Nie bardzo. – mruknął chłopak
- To miała być jakaś aluzja? – Maria spojrzała na niego z gniewem
- Owszem. – powiedział, nie zwracając uwagi na to, że jego siostra ciągnie go za rękaw w stronę wyjścia
- No słucham. – blondynka aż podskoczyła
- Domyśl się. Użyj tego miejsca, gdzie normalni ludzie mają mózg. – odciął cofając się do tyłu razem ze swoją siostra, która już nie ukrywała rozbawienia
- Czyli tego, gdzie u ciebie występuje czarna dziura – Maria jednak nie była taką miłą i grzeczną dziewczynką, za jaką brała ją Liz
- Uważaj na swoją czar... – urwał, bo brunetce wreszcie udało siego przywołać do porządku i wyprowadzić ze szkoły
Blondynka odprowadziła ich wzrokiem. W życiu nie spotkała tak wkurzającego chłopaka. Aż wszystko się w niej zagotowało. Z drugiej strony jego spojrzenie przyniosło jej przyjemne ciarki na plecach, która oczywiście szybko zniknęły, gdy pojawiła się furia i chęć mordu. Potrząsnęła głową. W tej dwójce było coś dziwnego. Coś obcego.
* * *
- I co ci tak wesoło? – zapytał chłopak
- Rozbawiliście mnie. – wyjaśniła dziewczyna wciąż się śmiejąc
- Chyba cię rozbawił jej poziom inteligencji. – mruknął
- Gdybym tak miała na to patrzeć to już dawno pokładałabym się ze śmiechu przy tobie. – powiedziała, a kiedy na nią spojrzał, pokazała mu język
Chłopak zatrzymał się na chwilę. Wydawać by się mogło, że zaraz się czymś odetnie albo zrobi jej wykład, ale uśmiechnął się. Potrząsnął głowa i przerzucił swoją rękę przez ramię brunetki i powiedział:
- Dobrze, że jesteś. Ma mnie kto zabawiać. Bez ciebie bym się zanudził.
- Beze mnie byś zginął. – powiedziała przysuwając się do niego
- Wiesz kwestę tego kto tu kogo chroni zostawmy w spokoju.
- No tak. – powiedziała figlarnie – Nie chce ci odbierać tej małej części radości i twojego samouwielbienia.
- Mam na ciebie zły wpływ. Robisz się strasznie sarkastyczna.
- Kto z kim przystaje sam taki się staje. – powiedziała chichocząc
- Nie strasz mnie wizją, ze mogę tak ogłupieć jak ty. – odciął się z uśmiechem
W tej samej chwili został uderzony łokciem w brzuch. Potem szli w milczeniu, łapiąc powietrze i rozglądając się dokoła.
- Michael? – dziewczynę najwyraźniej coś nurtowało – Spodobała ci się ta dziewczyna, prawda?
Chłopak nic nie odpowiedział. Wbił wzrok w odległy punkt na horyzoncie. Nie podobała mu się. Owszem była ładna, a jej zielone oczy niesamowicie na niego działały – kojąco. Ale wolał ją dopóki się nie odezwała. Była typem złośnicy. Nie miał ochoty toczyć z nią walk. Nie. Definitywnie mu się nie podobała. A skoro nie podobała mu się, to czemu myśl o cynicznej, zielonookiej blondynce nie opuszczała jego umysłu?
c.d.n.
ISKRY
I
Promienie słońca swobodnie przepływały pomiędzy tłumem uczniów, którzy tłoczyli się przed budynkiem szkolnym. Na trawniku przed szkołą zatrzymała się dwójka nastolatków. Nie różnili się od innych, którzy stali wkoło. Ale jednak było w nich coś innego, coś dziwnego. Jakby ich ciała utkane były z innej materii. Wysoki chłopak z fryzurą „na jeżyka” uważnie rozglądał się dokoła. Jego piwne oczy z niepokojem przeszywały kolejne „kółka wzajemnej adoracji”, jakby rozpatrując możliwość czy czai się w nich coś niebezpiecznego. Jego wzrok był niezwykle przenikliwy i zimny. Na twarzy malował się spokój i czujność. Jedna dłoń chłopaka tkwiła w kieszeni dżinsów, druga natomiast spoczywała na ramieniu osoby, która stała tuż obok niego. Dziewczyna. Drobna, niewysoka brunetka o ciemnej karnacji również rozglądała się dokoła. Spojrzenie jej ciemnych oczu spokojniej prześlizgiwało się z kolejnych uczniów. Wyglądali razem dość dziwnie. Nie wiadomo było czy chłopak opiera się o nią z czystego lenistwa czy też jego postawa miała wyrażać troskę i opiekę nad dziewczyną, która swoim ciałem do niego przylgnęła. Powietrze przebił dźwięk dzwonka szkolnego. Brunetka szturchnęła chłopaka i oboje ruszyli w stronę głównego wejścia. Kiedy weszli na korytarz, spojrzenia kilkorga uczniów zatrzymały się na nich. Byli nowi. Dziewczyna w ogóle nie zwróciła na to uwagi, a chłopak zmierzył ich zimnym wzrokiem, wywołującym ciarki. Zatrzymali się przed pokojem, na drzwiach którego widniała tabliczka z napisem „sekretariat”. Weszli do środka. Dziewczyna powiedziała coś do kobiety siedzącej za wysoką lada obstawioną papierami i komputerem. Chłopak zsunął swoją dłoń z jej ramienia i oparł się łokciami o ladę, rozglądając dokoła. Coś mu kazało odwrócić twarz i wyjrzeć ponownie na korytarz. Gromadki kolejnych uczniów znikały z pola jego widzenia. Ale w pewnym momencie zatrzymał swój wzrok na grupie dziewczyn stojących pod szafkami. Zmrużył oczy. Jedna z dziewczyn śmiała się, przymykając jednocześnie oczy. W chwilę później jej oczy powędrowały w jego stronę. Chłopak miał wrażenie, ze właśnie przechodzi przez cieniutką falę zielonej poświaty. To jej oczy. Nigdy wcześniej takich nie widział. Jasnozielone, jakby lekko zmieszane z błękitem, pełne emocji i energii. Okrągłą twarz o delikatnych rysach okalały złociste kosmyki włosów. Musiał przyznać, że była ładna i mogła przykuć uwagę. Jednak jego uwaga nie była aż tak pochłonięta widokiem zielonookiej dziewczyny. Nim dziewczyna stojąca obok niego zdołała cokolwiek powiedzieć, już odwrócił twarz w jej stronę. Wyszli z sekretariatu, a jego dłoń ponownie powędrowała na ramię brunetki.
* * *
Korytarze opustoszały. Drobna brunetka mocowała się z własną szafką. Rozejrzała się dokoła i położyła spokojnie dłoń na zamku. Ale nim cokolwiek nastąpiło, podskoczyła ze strachem, kiedy czyjś głos zabrzmiał obok.
- Problemy z szafką?
Dziewczyna obróciła twarz. Obok niej stała niewiele wyższa od niej blondynka o zielonych oczach i miłym uśmiechu. Otworzyła własną szafkę, chowając do niej zeszyty, a potem powróciła do ciemnowłosej dziewczyny. Wyciągnęła dłoń i wyszczerzyła zęby, przedstawiając się:
- Maria De Luca.
Brunetka dziwnie na nią spojrzała, jakby za chwilkę miała wybuchnąć śmiechem lub zbyć blondyneczkę czymś bardzo niemiłym. Blondynka najwyraźniej zauważyła ten dziwny błysk w oczach brunetki, bo lekko się zaniepokoiła i zatrzepotała powiekami. Wzrok drobnej dziewczyny miał w sobie coś... dziwnego. Po chwili jednak brunetka najwyraźniej przypomniała coś sobie i potrząsnęła głowa. Przywróciła na twarz miły uśmiech i podając rękę blondynce, powiedziała:
- Miło mi. Jestem Liz Guerin.
- Jesteś nowa, prawda? – Marii najwyraźniej rozplątał się język – Widziałam cię dzisiaj w sekretariacie. Byłaś z jakimś...
I tu urwała, bo zza rogu wychynął właśnie wysoki chłopak o zimnym spojrzeniu. Zatrzymał się przy dziewczynach, obrzucając blondynkę bardzo nieprzychylnym spojrzeniem. Potem zerknął na Liz, która zacisnęła wargi, aby zatamować falę śmiechu. Maria pochłonięta wzrokową bitwą z chłopakiem, nie zauważyła jak drobna dłoń brunetki dotyka zamka szafki, która teraz z łatwością się otworzyła. Dopiero, kiedy kliknął zamek blondynka ocknęła się. Spojrzała na Liz z zapytaniem, a ta szybko powiedziała:
- Kwestia cierpliwości. – potem szturchnęła chłopaka – Zachowuj się po ludzku.
- Wiesz, ze to jest niemożliwe. – odpowiedział jej, rzucając wymowne spojrzenie
- To tyle na temat twoich dobrych chęci. – odpowiedziała mu z przesłodzonym uśmiechem i figlarnym wzrokiem
Maria stała przy swojej szafce z lekko rozchyloną buzią i obserwowała jak dwójka nastolatków sobie dogryza. Zamrugała gwałtownie, kiedy skierowano słowa do niej. Mówiła Liz:
- Michael poznaj Marię, moją pierwsza nową znajomą. Maria to jest Michael, mój, niestety, brat.
- Bardzo mi miło. – powiedziała mechanicznie blondynka
- Taaa. – nawet na nią nie spojrzał
- No to tyle jeśli chodzi o twój rozwój kulturalny. – mruknęła blondynka
I to przykuło uwagę chłopaka, bo jego spojrzenie od razu powróciło na jej sylwetkę. Zmrużył oczy, zastanawiając się nad czymś chwilkę. To była ta dziewczyna, którą rano widział. Zielonooka. Sądził, że to zwykła dziewczyna, nie warta uwagi, ale potrafiła się odgryźć. Nie wiedział czy to instynkt nim kierował czy chęć sprawdzenia możliwości jej cynizmu.
- Jeśli porównać mój poziom rozwoju do twojego, to tkwisz w przedszkolu.
Blondynka aż zacisnęła pięści i otworzyła usta, aby rzucić kolejną trafną uwagę pod jego adresem. Przerwała jej Liz, która szarpnęła brata, a potem powiedziała do niej lekkim tonem:
- My już musimy lecieć. Miło się zapowiada ta szkoła.
- Nie bardzo. – mruknął chłopak
- To miała być jakaś aluzja? – Maria spojrzała na niego z gniewem
- Owszem. – powiedział, nie zwracając uwagi na to, że jego siostra ciągnie go za rękaw w stronę wyjścia
- No słucham. – blondynka aż podskoczyła
- Domyśl się. Użyj tego miejsca, gdzie normalni ludzie mają mózg. – odciął cofając się do tyłu razem ze swoją siostra, która już nie ukrywała rozbawienia
- Czyli tego, gdzie u ciebie występuje czarna dziura – Maria jednak nie była taką miłą i grzeczną dziewczynką, za jaką brała ją Liz
- Uważaj na swoją czar... – urwał, bo brunetce wreszcie udało siego przywołać do porządku i wyprowadzić ze szkoły
Blondynka odprowadziła ich wzrokiem. W życiu nie spotkała tak wkurzającego chłopaka. Aż wszystko się w niej zagotowało. Z drugiej strony jego spojrzenie przyniosło jej przyjemne ciarki na plecach, która oczywiście szybko zniknęły, gdy pojawiła się furia i chęć mordu. Potrząsnęła głową. W tej dwójce było coś dziwnego. Coś obcego.
* * *
- I co ci tak wesoło? – zapytał chłopak
- Rozbawiliście mnie. – wyjaśniła dziewczyna wciąż się śmiejąc
- Chyba cię rozbawił jej poziom inteligencji. – mruknął
- Gdybym tak miała na to patrzeć to już dawno pokładałabym się ze śmiechu przy tobie. – powiedziała, a kiedy na nią spojrzał, pokazała mu język
Chłopak zatrzymał się na chwilę. Wydawać by się mogło, że zaraz się czymś odetnie albo zrobi jej wykład, ale uśmiechnął się. Potrząsnął głowa i przerzucił swoją rękę przez ramię brunetki i powiedział:
- Dobrze, że jesteś. Ma mnie kto zabawiać. Bez ciebie bym się zanudził.
- Beze mnie byś zginął. – powiedziała przysuwając się do niego
- Wiesz kwestę tego kto tu kogo chroni zostawmy w spokoju.
- No tak. – powiedziała figlarnie – Nie chce ci odbierać tej małej części radości i twojego samouwielbienia.
- Mam na ciebie zły wpływ. Robisz się strasznie sarkastyczna.
- Kto z kim przystaje sam taki się staje. – powiedziała chichocząc
- Nie strasz mnie wizją, ze mogę tak ogłupieć jak ty. – odciął się z uśmiechem
W tej samej chwili został uderzony łokciem w brzuch. Potem szli w milczeniu, łapiąc powietrze i rozglądając się dokoła.
- Michael? – dziewczynę najwyraźniej coś nurtowało – Spodobała ci się ta dziewczyna, prawda?
Chłopak nic nie odpowiedział. Wbił wzrok w odległy punkt na horyzoncie. Nie podobała mu się. Owszem była ładna, a jej zielone oczy niesamowicie na niego działały – kojąco. Ale wolał ją dopóki się nie odezwała. Była typem złośnicy. Nie miał ochoty toczyć z nią walk. Nie. Definitywnie mu się nie podobała. A skoro nie podobała mu się, to czemu myśl o cynicznej, zielonookiej blondynce nie opuszczała jego umysłu?
c.d.n.
Last edited by _liz on Wed Aug 18, 2004 8:37 pm, edited 1 time in total.
Candy!? No tak mówiłaś, ze zabierzesz się za takie opowiadanko. I mimo, że to twoje pierwsze z tego cyklu to tez mnie bardzo zaciekawiło.
No i jak na razie tak od razu Michael i Maria nie przypadli sobie do gustu. Ale chyba coś będzie z tego, bo Michael ciągle myśli o "zielonookiej" dziewczynie. Czekam na dalsze części. No i co najlepsze: texty!!! powalające. Podziwiam twoją wenę _liz do takich tekstów. I to nie tylko Michael kontra Maria, ale też Michael i Liz. To cyhyba jakieś genetyczne, co? Rozbrajające:
"– Zachowuj się po ludzku.
- Wiesz, ze to jest niemożliwe. – odpowiedział jej, rzucając wymowne spojrzenie
- To tyle na temat twoich dobrych chęci. – odpowiedziała mu z przesłodzonym uśmiechem i figlarnym wzrokiem"
"- No to tyle jeśli chodzi o twój rozwój kulturalny. "
"Jeśli porównać mój poziom rozwoju do twojego, to tkwisz w przedszkolu."
"- Domyśl się. Użyj tego miejsca, gdzie normalni ludzie mają mózg. – odciął cofając się do tyłu razem ze swoją siostra, która już nie ukrywała rozbawienia
- Czyli tego, gdzie u ciebie występuje czarna dziura "
"- Chyba cię rozbawił jej poziom inteligencji. – mruknął
- Gdybym tak miała na to patrzeć to już dawno pokładałabym się ze śmiechu przy tobie"
" Dobrze, że jesteś. Ma mnie kto zabawiać. Bez ciebie bym się zanudził.
- Beze mnie byś zginął. – powiedziała przysuwając się do niego
- Wiesz kwestę tego kto tu kogo chroni zostawmy w spokoju.
- No tak. – powiedziała figlarnie – Nie chce ci odbierać tej małej części radości i twojego samouwielbienia.
- Mam na ciebie zły wpływ. Robisz się strasznie sarkastyczna.
- Kto z kim przystaje sam taki się staje. – powiedziała chichocząc
- Nie strasz mnie wizją, ze mogę tak ogłupieć jak ty. "
No to się zgadza. Michael i Liz rodzeństwem? No i z tego co chyba dobrze przeczytałam, to oboje są kosmitami. A przynajmniej Liz (sprawa z szafką). Ciekawa jestem co jeszcze wymyślisz.wszystko zostało wywrócone do góry nogami
No i jak na razie tak od razu Michael i Maria nie przypadli sobie do gustu. Ale chyba coś będzie z tego, bo Michael ciągle myśli o "zielonookiej" dziewczynie. Czekam na dalsze części. No i co najlepsze: texty!!! powalające. Podziwiam twoją wenę _liz do takich tekstów. I to nie tylko Michael kontra Maria, ale też Michael i Liz. To cyhyba jakieś genetyczne, co? Rozbrajające:
"– Zachowuj się po ludzku.
- Wiesz, ze to jest niemożliwe. – odpowiedział jej, rzucając wymowne spojrzenie
- To tyle na temat twoich dobrych chęci. – odpowiedziała mu z przesłodzonym uśmiechem i figlarnym wzrokiem"
"- No to tyle jeśli chodzi o twój rozwój kulturalny. "
"Jeśli porównać mój poziom rozwoju do twojego, to tkwisz w przedszkolu."
"- Domyśl się. Użyj tego miejsca, gdzie normalni ludzie mają mózg. – odciął cofając się do tyłu razem ze swoją siostra, która już nie ukrywała rozbawienia
- Czyli tego, gdzie u ciebie występuje czarna dziura "
"- Chyba cię rozbawił jej poziom inteligencji. – mruknął
- Gdybym tak miała na to patrzeć to już dawno pokładałabym się ze śmiechu przy tobie"
" Dobrze, że jesteś. Ma mnie kto zabawiać. Bez ciebie bym się zanudził.
- Beze mnie byś zginął. – powiedziała przysuwając się do niego
- Wiesz kwestę tego kto tu kogo chroni zostawmy w spokoju.
- No tak. – powiedziała figlarnie – Nie chce ci odbierać tej małej części radości i twojego samouwielbienia.
- Mam na ciebie zły wpływ. Robisz się strasznie sarkastyczna.
- Kto z kim przystaje sam taki się staje. – powiedziała chichocząc
- Nie strasz mnie wizją, ze mogę tak ogłupieć jak ty. "
Liz aż podskoczyłam na krześle jak przeczytałam, że to Candy !!! Mało kto tu o nich pisze więc oczywiście przeczytałam z zaciekawieniem, już twój autorski "wstępniak" nakręca do granic możliwości...wywalanie wszystkiego do góry nogami, jak ja kocham takie opowiadanka.
Pierwsza część wspaniała, właściwie to jakbym miała mówić co dokładanie to musiałabym zacytować całość, ale jeden tekst bardzo mi się spodobał:
Pierwsza część wspaniała, właściwie to jakbym miała mówić co dokładanie to musiałabym zacytować całość, ale jeden tekst bardzo mi się spodobał:
Dobrego autora Candy, rozpoznaję po tym jak pisze o oczach Marii, a w tej chwili masz zdecydowanie pięć z plusem i wierną czytelniczkę tego opowiadania._liz wrote:Zmrużył oczy. Jedna z dziewczyn śmiała się, przymykając jednocześnie oczy. W chwilę później jej oczy powędrowały w jego stronę. Chłopak miał wrażenie, ze właśnie przechodzi przez cieniutką falę zielonej poświaty. To jej oczy. Nigdy wcześniej takich nie widział. Jasnozielone, jakby lekko zmieszane z błękitem, pełne emocji i energii.
Hypatia-Tia
"Don't ever give up your dreams. Without dreams there's nothing else. When someone tells you can't, go ahead and prove them wrong. Don't be afraid of the unknown, embrance it" Becky R.I.P
"Don't ever give up your dreams. Without dreams there's nothing else. When someone tells you can't, go ahead and prove them wrong. Don't be afraid of the unknown, embrance it" Becky R.I.P
_liz, produkujesz fanfici jak maszynka. Chwała ci za to
Tego jeszcze nie przeczytałam i dzisiaj już tego nie zrobię, bo chcę si e trochę podelektować, a nie czytać na szybcika. A i gratulacje za tempo, kilka dni temu wspomniałam, że mogłabyś coś napisać o candy i co??? Już jest.
Tego jeszcze nie przeczytałam i dzisiaj już tego nie zrobię, bo chcę si e trochę podelektować, a nie czytać na szybcika. A i gratulacje za tempo, kilka dni temu wspomniałam, że mogłabyś coś napisać o candy i co??? Już jest.
Jam jest kielich bez dna. Jam jest śmierć bez grobu. Jam jest imię bez imienia.
Heh. To ja się bałam, że przez to tempo wyjdzie coś gorszego i nikt nie bedzie chciał czytać. Ale chyba jednak wena mnie kocha i nie opuszcza Że tak szybko to prosta sprawa - jak ma wenę to odkładam wszystko i piszę, nie ma po co zwlekać
Kolejna część za tydzień (no ewentualnie w dniach piąte-niedziela), bo oprócz weny pisarskiej musze miec też wenę naukową. Ale obiecuję kolejny zawrót w postaci wprowadzenia postaci czwartej (tez ciekawie powiązanej z kims więzami krwi - takiego połączenia chyba jeszcze nie było).
Mówiąc szczerze to nie wiedziałam po czym rozpoznaje się autora Candy, teraz już wiem Ale tak mnie jakoś natchnęło, żeby napisac o jej oczach, bo mówiąc szczerze, uważam, że Maria miała bardzo ładne oczy, takie trochę hipnotyzujące - ale to moje zdanie.Dobrego autora Candy, rozpoznaję po tym jak pisze o oczach Marii, a w tej chwili masz zdecydowanie pięć z plusem
I znów mi podnosisz poprzeczkę Hypatio W porównaniu do twoich ff moje nie sa rewelacyjne - "Dziecko przeznaczenia" przeczytałam z zapartym tchem i twierdzę, że jest to jedne z lepszych ff, jakie kiedykolwiek czytałam.wierną czytelniczkę tego opowiadania
O wy niegodni...._liz, produkujesz fanfici jak maszynka. Chwała ci za to
Kolejna część za tydzień (no ewentualnie w dniach piąte-niedziela), bo oprócz weny pisarskiej musze miec też wenę naukową. Ale obiecuję kolejny zawrót w postaci wprowadzenia postaci czwartej (tez ciekawie powiązanej z kims więzami krwi - takiego połączenia chyba jeszcze nie było).
No nie wiem jak inni ale dla mnie to pierwsza wskazówka do tego jakie opowiadanie Candy będzie Co do poprzeczki, zaskoczyłaś mnie !! Ja patrze z zazdrościa (całe szczęscie nie chorobliwą) jak ff wyskakują spod twojej ręki jeden po drugim i w zdecydowaniej wiekszości, mimo że to polarki, bardzo chętnie je czytam i podziwiam zarówno styl jak i pomysłowość. Tak więc czekam na następną część, ciekawa jestem co wykombinujesz, kolejne więzy krwi no no czuje Maxia... a może, o marzenie nie spełnione - Sean ?!_liz wrote:Mówiąc szczerze to nie wiedziałam po czym rozpoznaje się autora Candy, teraz już wiem Ale tak mnie jakoś natchnęło, żeby napisac o jej oczach, bo mówiąc szczerze, uważam, że Maria miała bardzo ładne oczy, takie trochę hipnotyzujące - ale to moje zdanie.Dobrego autora Candy, rozpoznaję po tym jak pisze o oczach Marii, a w tej chwili masz zdecydowanie pięć z plusem
I znów mi podnosisz poprzeczkę Hypatio W porównaniu do twoich ff moje nie sa rewelacyjne - "Dziecko przeznaczenia" przeczytałam z zapartym tchem i twierdzę, że jest to jedne z lepszych ff, jakie kiedykolwiek czytałam.wierną czytelniczkę tego opowiadania
Hypatia-Tia
"Don't ever give up your dreams. Without dreams there's nothing else. When someone tells you can't, go ahead and prove them wrong. Don't be afraid of the unknown, embrance it" Becky R.I.P
"Don't ever give up your dreams. Without dreams there's nothing else. When someone tells you can't, go ahead and prove them wrong. Don't be afraid of the unknown, embrance it" Becky R.I.P
Wpadłam na dwie tapetki Candy, które idealnie pasują do tego ff. Oto one (oczywiście w niewielkiej wersji):
Hmm... w sumie miałam milczeć, ale co mi tam. Nie powiem kto się pojawi i jakie to będą więzyk krwi. Zdradzę natomiast, że w tym ff pojawi się postać Seana (Hypatio możesz skakać z radości) i zagra on dośc nietypową dla siebie rolę. Ale do tego jeszcze mnóstwo czasuTak więc czekam na następną część, ciekawa jestem co wykombinujesz, kolejne więzy krwi no no czuje Maxia... a może, o marzenie nie spełnione - Sean ?!
Tapetki całkiem fajne
Sean? No jego to baaardzo dawno nigdzie nie widziałam (chyba jeszcze w żadnym ff) więc będzie miło go zobaczyć. W nietypowej roli? Może jako miły i grzeczny?Zdradzę natomiast, że w tym ff pojawi się postać Seana (Hypatio możesz skakać z radości) i zagra on dośc nietypową dla siebie rolę.
_liz o my niegodni twojej twórczości czekamy niecierpliwie na dalszą część. Ja wiem, ze powiedziałaś, że w weekend, ale może dałoby się to jakoś przyspieszyć?O wy niegodni....
Słowa dotrzymuję z tym ewentualnie - mamy piątek i mamy kolejną część.Kolejna część za tydzień (no ewentualnie w dniach piątek-niedziela)
IKSRY
II
Dziewczyna zamknęła drzwiczki szafki, przytrzymując w dłoni zeszyty. Dzień zapowiadał się jej całkiem przyjemnie. Do czasu... Korytarz wypełnił się perlistym śmiechem. Blondynka uniosła głowę i spojrzała w stronę, z której dobiegał śmiech. No tak, tego mogła się spodziewać. Nowe, słynne, dziwaczne, wkurzające (przynajmniej połowicznie) rodzeństwo Guerin. Drobna brunetka właśnie wisiała na szyi Michaela wierzgając nogami w powietrzu, natomiast jej „kochany braciszek” trzymał ja jedną ręką w pasie, a druga łaskotał. W pewnym momencie wzrok Michaela przesunął się z rozpromienionej twarzy siostry właśnie na nią. Zawisł na jej sylwetce, lustrując ją uważnie. Maria wzdrygnęła się, czując na sobie chłodny wzrok chłopaka. Postanowiła jednak odbić te piłeczkę i posłała mu równie zimne spojrzenie pełne obojętności i zacięcia. Michael zmrużył oczy. Maria miała wrażenie, ze na jego twarzy pojawiło się coś na kształt uśmiechu. Czyżby to z jej powodu? Nie zdołała się przekonać, bo pole widoku przysłoniła jej jakaś postać. Zamrugała gwałtownie i przeniosła swój wzrok na cień kreślący się przed nią. Wysoki chłopak o ciemnych włosach opadających zawadiacko na czoło i równie ciemnych oczach. Na jego twarzy malował się nieśmiały uśmiech. Oparł się o szafkę obok blondynki i zapytał spokojnie:
- Hej, co tam u ciebie?
- Max – posłała mu wymowne spojrzenie – Odkąd rano, niecałe pół godziny temu się mnie o to pytałeś, nic się nie zmieniło.
- Oj, zmieniło – zaśmiał się – Wtedy odpowiedziałaś z uśmiechem, że wszystko dobrze, a teraz jesteś wściekła.
- Nie jestem. – odpowiedziała z gniewem
- Aha
- Nie jestem! – podniosła głos
Chłopak cofnął się, podnosząc ręce w geście obronnym, kiedy blondynka zrobiła krok w jego stronę, unosząc zeszyt tak, jakby chciała go za chwilkę uderzyć. I w tym momencie przerwał jej czyjś głos:
- A on czym sobie zasłużył na ułamek twojej furii?
Blondynka obróciła się na pięcie i oto stanęła twarzą w twarz z wysokim chłopakiem o zimnym spojrzeniu. Michael Guerin stał za nią z dłońmi wbitymi w kieszenie i z tym wkurzającym uśmieszkiem na twarzy, aż miała ochotę jemu przywalić tymi zeszytami. Ale opamiętała się, opuściła swoją „broń” i powiedziała z irytacją, ale spokojnie:
- To mój brat.
- NO tak. Rzeczywiście straszna zbrodnia. – powiedział, a jego cyniczny uśmieszek jeszcze bardziej się uwidocznił; potem odsunął się nieco od niej i podał dłoń chłopakowi – Hej, jestem Michael Guerin. Współczuję rodziny.
- Max De Luca – brunet podał mu dłoń i uśmiechnął się – Nie jest tak źle.
- Rozumiem. Bywa gorzej. – Michael posłał Marii wyzywające spojrzenie
- Tak w twojej rodzinie. – odpowiedziała mu zimno – Ciekawe ile wizyt u psychologa musiała zaliczyć twoja siostra przez ciebie?
- Nie martw się. Twojego rekordu nie pobije. Zresztą jej te wizyty pomagają.
- A tobie już nic nie pomoże. – odpowiedziała mu, przyciskając zeszyty do swojego ciała i podnosząc dumnie głowę
Ich spojrzenia starły się ze sobą. Nie tak jak kilka razy przedtem im się to zdarzyło. Tym razem było to ostre starcie pełne iskier. Mrożące krew w żyłach spojrzenie chłopaka, pełne niebezpiecznych i tajemniczych błysków kontra burzliwy, zielony wzrok przeplatany siłą huraganu. Ku zaskoczeniu ich obojga „bitwa” zamieniła się w podziwianie. Dziewczyna lekko rozchyliła usta, kiedy spojrzenie Michaela wywołało w niej dziwne drżenie wszystkich nerwów. Gniew jakoś wyparował, a jego miejsce zastąpiło ogromne pragnienie, aby jego wzrok nigdy jej nie opuszczał. Michael przerwał kontakt wzrokowy, kiedy tylko zielonkawo-błękitna fala pełna tęczowych iskierek otoczyła go, wprowadzając w przyjemny stan upojenia. Ich chwilę przerwała postać drobnej brunetki, która wślizgnęła się pomiędzy nich, aby otworzyć swoją szafkę. Maria podskoczyła i nie mogąc oderwać wzroku od chłopaka, przywitała się nieprzytomnie:
- Hej Liz.
- Hej Maria. – odpowiedziała jej entuzjastycznie
Michael obrócił głowę, wpatrując się w odległy kraniec korytarza. Maria otrząsnęła się ze stanu hipnozy i powróciła całkowicie myślami na ziemię, do Liz. Odsunęła się i przedstawiła swojego brata:
- To jest Max, mój brat. A to Liz, siostra Michaela, tyle, ze o wiele bardziej miła i dobrze wychowana. – Michael nawet nie drgnął
- Hej. – Liz podała mu rękę z uśmiechem – Wcale nie jestem taka miła. Ale kwestia dobrego wychowania pozostaje niezmienna.
- Hej. – odpowiedział chłopak – Bardzo mi miło.
Michael powrócił na chwilę twarzą do nich, jakby dźwięk głosu chłopaka wywołał w nim dziwne odczucie. Michael miał bardzo wyostrzone zmysły i potrafił wychwycić wszystko, co mu się nie podobało. Tym razem nie podobało mu się chełpliwe spojrzenie wysokiego bruneta. Zmrużył oczy, mierząc Maxa uważnym wzrokiem, a potem pociągnął siostrę za łokieć i bez słowa odeszli w głąb korytarza.
* * *
Liz początkowo wolała nie pytać co się dzieje. Jej brat często bez słowa wyprowadzał ją z różnych miejsc i zawsze miał ku temu powody. Zazwyczaj taka szybka akcja w milczeniu ratowała im życie. Tym razem jednak coś nie grało. Dziewczyna zaczęła nabierać podejrzeń, gdy co kilka kroków twarz jej brata odwracała się z powrotem w stronę rodzeństwa De Luca. Sama odwróciła głowę i spojrzała w tamtym kierunku. Max stał wsparty o szafkę i wyraźnie wpijał się zachłannym wzrokiem w nią. A Maria ściskając w ręce zeszyty spoglądała gdzieś w dal. Nie... nie w dal. Ona patrzyła... Tak! Do Liz dopiero teraz dotarło, że zielonkawy wzrok blondynki spoczywał wprost na Michaelu. ‘Więc to tak?’ Brunetka szarpnęła brata za rękaw, a potem wepchnęła do pobliskiej klasy, która akurat była wolna. Zatrzasnęła drzwi. Michael nie rozumiejąc o co chodzi spojrzał na nią ze zdumieniem, a jego zdziwienie powiększyło się jeszcze bardziej, kiedy z drobnej postaci wyrwał się zimny, wręcz rozkazujący ton:
- Wyjaśnisz mi łaskawie co wyprawiasz?
- Nie rozumiem. – Michael był rzeczywiście skołowany
- Myślałam, że zbliża się niebezpieczeństwo, że coś nam grozi...
- Możliwe. – powiedział już obojętnie, siadając na ławce
- Nie chrzań! Nie spodobało ci się, że Max na mnie patrzy, prawda?
- Wiesz, że nie lubię kiedy jacyś kretyni kręcą się koło ciebie. – mruknął
- Michael, jestem już dużą dziewczynką, umiem zadbać o siebie. Poza tym skoro ty się tak martwisz nim, to ja powinnam panikować odnośnie ciebie.
Brew chłopaka uniosła się, wyrażając pełnię zaskoczenia i zimnego politowania dla jej rozważań. Ale nim zdołał cokolwiek powiedzieć, Liz z lekką nutką cynizmu i jeszcze większą nutką wściekłości, powiedziała:
- Panna Maria Zielonooka dała ci się we znaki. Oczu od niej oderwać nie możesz. A i ona zdaje się czuć do ciebie miętę przez rumianek.
- Bzdury. – mruknął, ale wyraźnie się zaczął denerwować
- Nie zapominaj, że mam szósty zmysł. – syknęła do niego z uśmiechem
- Za to pozostałe pięć ci zniknęło. – odwzajemnił się
Żadne z nich nie potrafiło się długo wściekać na drugie. Często dochodziło między nimi do spięć, ale jednak błyskawicznie spór przeradzał się w dogryzanie sobie na wszelkie sposoby lub w czysty śmiech. Tym razem Liz też nie potrafiła dużej wytrzymać z poważną miną, na jej twarzy szybko wymalował się jasny uśmiech, który niczym włącznik spowodował rozjaśnienie się pochmurnej twarzy Michaela. Chłopak wstał i podszedł do niej. Dziewczyna już sądziła, że zostanie uściśnięta. Ale Michael pochylił się nieco, spojrzał na nią i... pokazał jej język, co oczywiście wywołało kolejną falę śmiechu.
- Wiesz, że musimy uważać. – powiedział po chwili
- Wiem. – przyznała mu Liz – Ale nie oznacza to, ze musimy się izolować. Zwłaszcza kiedy obok nas – jej ton zabarwił się na przesadnie romantyczny i słodki, co było oczywiście celowe – piękne, nieskazitelne, zielone oczy uroczych blondynek...
- Przestań.
- O równie gibkim co język ciele...
- Ostrzegam.
- I niesamowitej właściwości wyprowadzania cię z równowagi w tak czarujący sposób, że ci mowę odbiera – zachichotała
- Doigrałaś się. – powiedział groźnie Michael i rzucił się w jej stronę
Dziewczyna z radosnym krzykiem wybiegła z klasy i przebiegła korytarz, wciąż słysząc za sobą kroki Michaela. Zatrzymała się przy szafkach, gdzie stałą Maria i z wyraźnym zainteresowaniem oczekiwała na wyjaśnienie radosnej ucieczki. Liz łapiąc oddech odwróciła się, jej brat przyspieszył kroku, więc lada chwila będzie przy niej. Kiedy był już tuż tuż, na tyle aby móc usłyszeć słowa obu dziewczyn, brunetka przechyliła się w stronę Marii i powiedziała:
- On cię kocha.
* * *
Michael zatrzymał się w miejscu na sam dźwięk słów. Liz zachichotała a potem błyskawicznie wtopiła się w tłum i uciekła. Maria stała z rozchylonymi ustami i patrzyła na niego. ‘Ja ja kiedyś zabiję’ zagroził w myślach siostrze. Jego wzrok przesunął się na postać blondynki. Nie miał pojęcia co powiedzieć. Wcisnął ręce do kieszeni a potem powiedział poważnie i zimno:
- Nie patrz tak na mnie. Chyba nie uwierzyłaś mojej szurniętej siostrze.
Dopiero w tym momencie Maria odzyskała pełnie świadomości. Musiała przed samą sobą przyznać, że kiedy Liz powiedziała te a nie inne słowa, zatkało ją, ale zrobiło się jednocześnie niesamowicie spokojnie i lekko. Jakby słowa brunetki były lekiem dla umęczonej i rozdrażnionej duszy Marii. Krew od razu szybciej popłynęła, wywołując rumieńce na policzkach i powodując drżenie wszystkich części ciała. Takie przyjemne drżenie, jakiego jeszcze nigdy nie było. Potem, gdy ich spojrzenia się zetknęły, miała wrażenie, że te niebezpieczne iskierki w oczach Guerina igrają całkiem inaczej. Teraz tańczyły razem z zielono-srebrnymi chochlikami jej wzroku. Fala ukojenia i ekscytującego ciepła przyszła równie szybko co zniknęła. Słowa chłopaka i jego ton, znów wprowadziły De Lucę w stan co najmniej nieprzyjemny. Odpowiedziała mu chłodno, zręcznie ukrywając poprzedni stan:
- Nie uwierzyłam. Przecież ty nie jesteś zdolny do uczuć.
- Powiedzmy, że moje uczucia są na zupełnie innym stopniu drabiny ewolucji.
- Ta... na tym najniższym – mruknęła, a kiedy chłopak się wyraźnie zdenerwował, dodała ostrzej – Reprezentujesz ten robaczywy poziom gleby. Równie zimny i brudny.
- Krystaliczna... uważaj, bo coś ci prześwituje – to powiedziawszy wskazał dłonią na jej spódnicę, która nagle w niewyjaśnionych okolicznościach zrobiła się krótka, dzięki czemu wyraźnie było widać czarną bieliznę
Maria prawie krzyknęła, ale szybkim ruchem zrzuciła sweter z ramion obwiązując go sobie dokoła i jednocześnie starając się obniżyć spódnicę. Mocując się z kawałkiem materiału, rzuciła do Michaela:
- Co się tak gapisz?
- Niecodziennie ma się okazję do podziwiania takich widoków. – powiedział z przekąsem i mrugnął do niej
- Możesz mnie pocałować w wiesz co. – gniew wręcz w niej wrzał
- Na przyjemność trzeba sobie zasłużyć. – odpowiedział jej z rozbrajającym uśmiechem poczym odszedł
Uśmiech nie mógł opuścić jego twarzy. Ale bardziej niż uśmiech tryumfu było to zadowolenie z czegoś zupełnie innego. Nie potrafił tego określić. Spodobało mu się takie docinanie sobie z Marią. Owszem często miał takie scenki z siostra, ale jeszcze nigdy z inną dziewczyną. Musiał przyznać, że było to niewątpliwie fascynujące i zabawne. Nie zauważył jednak cienkiej granicy, która oddzielała docinki od flirtu i którą właśnie zaczął pomiędzy nimi zacierać.
* * *
Maria weszła do klasy i szybkim krokiem rzuciła się w stronę najdalszej ławki, błyskawicznie siadając na krześle i rozglądając się czy nikt nie zauważył tego mankamentu, jakim była niewymiarowa spódnica. Liz jednak zauważyła jej niepokój. Podniosła się ze swojego miejsca i przeszła do dalszej części klasy, zajmując miejsce obok Marii. Pochyliła się w jej stronę i chciała zapytać czy wszystko dobrze, ale jej wzrok odnalazł najpierw króciutką spódnicę, a raczej pasek materiału, który ją zastępował. Stłumiła śmiech i powiedziała:
- Maria, twoja... spódnica
- Wiem. – powiedziała przyciszonym głosem blondynka Twój brat pierwszy to zauważył i oczywiście świetnie się przy tym bawił.
- Znów to zrobił... – jęknęła Liz z lekkim rozbawieniem
- Co? – Maria nie dosłyszała wyraźnie
- Nie nic. Daj pomogę ci. Nawet nie będzie widać, ze jest za krótka.
To powiedziawszy sięgnęła dłonią do materiału. ‘Michael, robisz się nudny z tymi numerami’ pomyślała. To był jeden z ulubionych tricków jej brata i często się nim posługiwał, ale nie podejrzewała, ze zastosuje go również wobec Marii. Albo go bardzo wkurzyła albo naprawdę mu się podobała. ‘Druga opcja bardziej prawdopodobna’ w umyśle Liz rozbrzmiał głos jej własnych myśli. Pokręciła głową i przesunęła dłonią nad kawałkiem materiału, upewniając się, ze Maria nie spogląda na jej czynności. Spódnica powróciła do dawnych rozmiarów.
- Rany! Jak to zrobiłaś? – Maria nie wierzyła własnym oczom
- Kwestia dobrych chęci – brunetka uśmiechnęła się
Blondynka przytaknęła, ale chyba nie była zbyt przekonana. Dopiero co poznała rodzeństwo Guerinów a już odnajdywała w nich coś innego. ‘Coś z nimi jest nie tak’ Najpierw Liz z dziwną szybkością i łatwością otwiera szafkę, potem ten numer Michaela ze spódnicą, teraz błyskawiczna pomoc Liz. ‘Coś tu nie gra’ Wzrok blondynki przesunął się na drzwi, którymi miał za chwilę wejść nauczyciel. Ale pan Higgins zawsze się spóźniał, więc może jeszcze z pięć minut będą musieli poczekać. Na korytarzach już dawno było pusto, więc w sumie nie było na co patrzeć. Ale jednak. Zielonkawe oczy Marii zatrzymały się na szybkie w drzwiach, przez którą wszystko było widać. Za drzwiami stał chłopak. Wysoki, blondyn o niebiesko-stalowych oczach. Było w nim coś dziwnego. Chłopak zajrzał przez szybę, najwyraźniej kogoś szukając. Kiedy już tego kogoś odnalazł, wskazał dłonią na wyjście. I ktoś wstał. Maria nawet nie zdążyła się obrócić, kiedy usłyszała szept:
- Powiedz, ze poszłam do pielęgniarki.
Nim zdołała odpowiedzieć czy obrócić twarz, Liz już zmierzała do wyjścia. ‘Co to za koleś? Co się tu dzieje?’ Sytuacja najwyraźniej zaczęła intrygować Marię.
c.d.n.
Last edited by _liz on Wed Aug 18, 2004 8:38 pm, edited 1 time in total.
Też to zauważyłam Ale jakby na to nie patrzeć, za każdym razem nawet jeśli _liz opisuje tę samą czynność to potrafi opisac to inaczej i kreuje się zupełnie inny obraz - przynajmniej w mojej wyobraźni. Więc choćby pisała cztery razy pod rząd o tańczących chochlikach, to i tak będą to różne i barwniejsze od siebie wzjamenie opisylubisz pisać o tym, jak to kolorowe chochliki z oczu tańczą razem z tymi z oczu drugiej osoby, prawda? (tak było też w... "cold rain"?)
A ta częśc, bardzo mi się spodobała. Już Michaela i Marię coś do siebie ciągnie, ale oczywiście wciąż udają, że niby nic. Numer ze spódnicą niezły i ten text zwiastuje coś ciekawego:
No i te ich kłótnie - bezcenne. Liz skąd ty czerpiesz pomysły na takie teksty? Z doświadczenia?Musiał przyznać, że było to niewątpliwie fascynujące i zabawne. Nie zauważył jednak cienkiej granicy, która oddzielała docinki od flirtu i którą właśnie zaczął pomiędzy nimi zacierać.
I kim jest ów tajemniczy blondyn? Czekamy niecierpliwie na dalszą część!
no i prosze, swiat zwariowal _liz pisze opowiadanie Candy
a tak na powaznie, to opowiadanie zapowiada sie super...
a te klotnie Michaela i Marii miodzio...
zgadlam???
czekam na dalsze czesci
Ps. i tak wole polarki
a tak na powaznie, to opowiadanie zapowiada sie super...
a te klotnie Michaela i Marii miodzio...
no wlasnie, kim jest tajemniczy blondyn... ehhh... ale znajac nasza Liz to pewnie z wyjasnieniami potrzyma nas jeszcze troche (kilka czesci??? ) w ciekawosci i napieciu ...I kim jest ów tajemniczy blondyn
zgadlam???
czekam na dalsze czesci
Ps. i tak wole polarki
Rany Liz, niedługo to w ramach bezpieczeństwa własnego do czytania tego fika zacznę siadać na podłodze, o mało nie spadłam z krzesła ze śmechu. Rewelacyjne są słowne potyczki Michaela i Liz._liz wrote:
-Panna Maria Zielonooka dała ci się we znaki. Oczu od niej oderwać nie możesz. A i ona zdaje się czuć do ciebie miętę przez rumianek.
- Bzdury. – mruknął, ale wyraźnie się zaczął denerwować
- Nie zapominaj, że mam szósty zmysł. – syknęła do niego z uśmiechem
- Za to pozostałe pięć ci zniknęło. – odwzajemnił się
---
- Wiem. – przyznała mu Liz – Ale nie oznacza to, ze musimy się izolować. Zwłaszcza kiedy obok nas – jej ton zabarwił się na przesadnie romantyczny i słodki, co było oczywiście celowe – piękne, nieskazitelne, zielone oczy uroczych blondynek...
- Przestań.
- O równie gibkim co język ciele...
- Ostrzegam.
- I niesamowitej właściwości wyprowadzania cię z równowagi w tak czarujący sposób, że ci mowę odbiera – zachichotała
- Doigrałaś się. – powiedział groźnie Michael i rzucił się w jej stronę
Hmm wywąchałam więzy krwi z Maxiem, ale zupełnie się nie spodziewałam, że zrobisz z niego brata Marii, jakoś średno mi pasuja... ale hmmm No i pojawienie się tajemniczego blondyna...
_liz wrote:Zdradzę natomiast, że w tym ff pojawi się postać Seana (Hypatio możesz skakać z radości) i zagra on dośc nietypową dla siebie rolę.
Hop siup, hop siup podskakuję z radości... a czy przypadkiem ten tajemniczy blondyn to nie jest właśnie Sean ???
Hypatia-Tia
"Don't ever give up your dreams. Without dreams there's nothing else. When someone tells you can't, go ahead and prove them wrong. Don't be afraid of the unknown, embrance it" Becky R.I.P
"Don't ever give up your dreams. Without dreams there's nothing else. When someone tells you can't, go ahead and prove them wrong. Don't be afraid of the unknown, embrance it" Becky R.I.P
Hypatio oraz ci wszyscy, którzy też martwią sie o swój stan bezpieczeństwa - niestety ograniczenie takich rozmówek jest niemożliwe i dostaniecie je w zdwojony sposób Michal&Liz oraz oczywiście Maria&Michael. Musicie sami zagwarantować sobie odpowiednie zabezpieczenie
Więzy krwi z Maxem wpadły mi do głowy zupełnie przypadkiem, początkowo Max miał się w ogóle nie pojawiać, ale mam wobec niego uknuty mały, niecny plan
Na kolejną część będziecie musieli poczekać do.... piątku no taka była umowa, że co tydzień. Chociaż w razie większych sprzeciwów mogę okres karny skrócić do 4-5 dni. Zastanowie się
Więzy krwi z Maxem wpadły mi do głowy zupełnie przypadkiem, początkowo Max miał się w ogóle nie pojawiać, ale mam wobec niego uknuty mały, niecny plan
Myślę, że nie było to trudne do odgadnięcia, zwłaszcza, ze obiecałam pojawienie się Seana i to w nietypowej roli.a czy przypadkiem ten tajemniczy blondyn to nie jest właśnie Sean ???
Na kolejną część będziecie musieli poczekać do.... piątku no taka była umowa, że co tydzień. Chociaż w razie większych sprzeciwów mogę okres karny skrócić do 4-5 dni. Zastanowie się
Całkowicie się zgadzam z Hypatią. Niktóre te teksty są powalające - skąd czerpiesz pomysły? (już wcześniej zadałam to pytanie )Rany Liz, niedługo to w ramach bezpieczeństwa własnego do czytania tego fika zacznę siadać na podłodze, o mało nie spadłam z krzesła ze śmechu. Rewelacyjne są słowne potyczki Michaela i Liz.
No i całe szczęście Ja myslę, że urok tego opowiadania opiera się między innymi własnie na tych rozbrajających tekstachniestety ograniczenie takich rozmówek jest niemożliwe i dostaniecie je w zdwojony sposób Michal&Liz oraz oczywiście Maria&Michael
Taaaak! Im szybciej doczekam sie kolejnej porcyjki tym lepiej Głosuję za skróceniem czasu czekania na kolejne części (zostały tylko dwa dni.... więc, gdybyś tak wcześniej zamieściła....)Chociaż w razie większych sprzeciwów mogę okres karny skrócić do 4-5 dni.
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 35 guests