Stało się. Nie domknęłam wrót, za którymi kryją się moje uczucia i jedno z nich wymknęło się na światło dzienne.
Bo to już tak jest. Kiedy coś kryje się głęboko w nas, zaczyna się niejako dusić i pragnie zaczerpnąć świeżego powietrza. Słowa (czasem czyny) wyprzedzają myśli i... niechcący dzieje się to, co być moze tak naprawdę chcielibyśmy, żeby się stało...Bo czasem nie mamy już siły męczyć się w tej pajęczynie marzeń i niedomówień, ryzykujemy, stawiamy wszystko na jedną kartę, byleby tylko zakończyć jakiś etap...nie chcemy biernie czekać, wiec bierzemy sprawy w swoje ręce, często kierując się impulsem. A potem żałujemy. Tak jak Liz. Zwłaszcza, jeśłi reakcja tej drugiej osoby nie była taka, jak sobie wyobrażaliśmy, że mogłaby być...
Gorzej... Wymknęło się na światło dzienne i uderzyło prosto w Michaela. I po cholerę on musi jeszcze być taki bystry, ze od razu załapał co miałam na myśli?!
Biorąc pod uwagę, że na co dzień faceci są tak mało domyślni, Michael to rzeczywiście ewenement na skalę światową
Na tym świecie i tak jestem sama. Jedyna bez duszy. Jedyna z pieprzoną dziurą wewnątrz! Już nie ma o czym mówić. Wszystko wiadomo. Jestem tępa, nikogo nie potrzebuję i nikt nie chce i nie potrzebuje mnie.
Dlaczego bez duszy? Moim zdaniem Liz ma bardzo bogate wnętrze i piękną duszę. Postępuje, tak jak postępuje i wiemy dlaczego (strach przed kolejnym odrzuceniem). Lecz ona potrzebuje ludzi, żeby móc uwolnić się od przeszłości, wyrzutów sumienia...od tego, co ją dręczy. Sama sobie nie poradzi. Ba, sama nawet nie będzie potrafiła zrozumieć, że własnie takiego oczyszczenia potrzebuje.
Wiecie to dziwne, ale nie podejrzewałam, ze moje własne imię może tak niesamowicie brzmieć. A kiedy on je wypowiadał, wydawało mi się, ze jest niczym modlitwa.
Imię w ustach każdego człowieka brzmi inaczej. A najprawdziwiej brzmi w ustach ukochanej osoby. Obnaża całą istotę człowieka.
"Nie cofnę tego"; mówię słabym głosem, ale w pełni zdeterminowanym(...)"Nie chce, żebyś cofała" mówi (...) Ale nie rozumiem jego słów. A raczej rozumiem je tak, jak wiem, ze nie powinnam. Ja chciałabym, żeby oznaczały odwzajemnienie mojej obsesyjnej szczerości, która niczym tajfun niszczy wszystko na drodze
Zrozumiałabym to dokładnie tak jak Liz. A raczej chciałabym to tak zrozumieć. Ale to byłoby za proste. Wręcz nie do pomyślenia, że mogłoby tak stać się naprawdę. Tylko że zawsze pierwsza przychodzi nadzieja. Że może jednak marzenia się spełnią. Kolejne, wypowiedziane słowa już je zweryfikują...
„Nie wiem czym... jak...” zaciska powieki „Czym sobie zasłużyłem na to uczucie. Ale chodzi o to, że nic z tego nie będzie”
„Chodzi o mnie. Ja nie mogę... nie potrafię stworzyć związku. To nie miałoby sensu.” Powraca jego naturalny ton „Przepraszam. Ale to zbyt skomplikowane”
_liz, rozpatrzysz moją prośbę? Tę o odsłonięcie duszy Michaela...Bardzo mnie to intryguje. Czemu nie potrafi stworzyć związku? Znowu przeszłość czy może strach przed nieznanym? Chciałabym dowiedzieć się, na czym to skomplikowanie polega.
głupio jest rozmawiać z kimś kogo kochasz, on o tym wie, ale tego nie odwzajemnia. Taka rozmowa to jak wbijanie gwoździ w rękę.
Akurat słucham teraz "Let me in"... i przypomniał mi się Alex, zakochany w Isabel... wszyscy wiemy, jak na początku układały się między nimi relacje...A z Liz jest podobnie - cierpi z powodu nieodwzajemnionego uczucia...To znaczy wszystko wskazuje na to, że jest to nieodwzajemnione...ale Ty tego, _liz, tak nie zostawisz
„Chciałbym, żebyśmy nadal się spotykali... pozostali na stopie przyjacielskiej. Wiem, ze może się nie udać, ale...”
Czy się uda? Może po latach...Teraz cała ta sytuacja wydaje się zbyt świeża...I wszystko byłoby tak "na siłę"...Bo o takim wyznaniu nie da się szybko i bezboleśnie zapomnieć. No i jest jeszcze Maria. Michael odrzucił je obie. On się boi miłości (a moze to ta "tajemnica", którą poznamy jutro?). I właśnie dlatego proszę Cię _liz o rozwinięcie tego wątku.
Wow. Jestem pod wrażeniem długości swojego postu
BTW. Jestem pod wrażeniem Twojego nowego avatarka, _liz
To chyba najpiękniejszy wizerunek anioła, jaki kiedykolwiek widziałam.