Jaka naprawdę była Tess?
Moderator: Galadriela
cóż ja uważam, że reszta wcale nie zachowywała się zle wobec Tess...to ona ich zdardziła. Ale i tak była postacią tragiczną.
bo wiecie zachowywać się zle to złe określenie...może lepiej powiedzieć, ze nie starali się jej zrozumieć...i to był ich błąd. Ale to nie jest takie proste. Z ich punktu widzenia ona była dla nich obca i trudno im było jej zaufać. Ja tu nie chcę osądzać.
bo wiecie zachowywać się zle to złe określenie...może lepiej powiedzieć, ze nie starali się jej zrozumieć...i to był ich błąd. Ale to nie jest takie proste. Z ich punktu widzenia ona była dla nich obca i trudno im było jej zaufać. Ja tu nie chcę osądzać.
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''
William Blake
William Blake
- Sadie_Frost
- Starszy nowicjusz
- Posts: 181
- Joined: Fri Aug 15, 2003 5:42 pm
- Location: Warszawa
- Contact:
- Kwiat_W
- Bezwzględny dręczyciel Maxa
- Posts: 771
- Joined: Mon Jul 28, 2003 12:29 am
- Location: Warmia
- Contact:
Ale ja nie mowilem, ze oni ja zle traktowali. Poprostu nie traktowli jej tak jak powinni. Z pewnoscia Tess zrobial wiecej aby stali sie przyjaciulmi niz oni. Wystarczy sobie przypomniec jaka Tess byla szczesliwa gdy sie wszyscy dowiedzieli, kim ona jest. W odcinku Max to the Max caly czas zczebiocze jak skowronek.
Tess to wielka zagadka, dlatego ją tak lubię. Zastanawia mnie czy to co zrobiła dla Kyle i Jima było tylko teatrzykiem czy bezinteresowną pomocą? Widać, że przygotowanie wieczerzy dla panów Valneti sprawiło jej przyjemność. Tess cieszyła się, płakała...
Kochała Maxa i swojego syna.
Sądzę, że gdyby została wychowana tak jak Max i Isabel w szczęśliwym i rodzinnym domu, jej postawa byłaby inna.
Tess zawsze była "na boku", Max i spółka odnośili się do niej....może nie niechętnie ale ostrożnie i podejrzliwie?
Tess była zazdrosna o Liz. Utwierdzała siebie w przekonaniu, że to ONA jest Avą, ale Max kocha Liz. Liz była idealna. Wszyscy ją lubili, Liz była ładna, inteligentna i wspaniałomyślna. Tess na pewno była szczęśliwa, wiedząc że ma coś czego nie ma Liz. Ma Maxa.
To wszystko powodowało, że Tess "spełniła" do końca misterny plan Nasedo. Wydaje mi się, że po pewnym czasie zaczęła się "łamać", ba może nawet chciała zrezygnować, pomóc K3?
Na pewno pamiętacie Four Aliens and a Baby? Tess była zagubiona, nie wiedziała co z nią zrobią Max, Isabel, Michael i inni. Było mi jej żal. Ten odcinek pokazał, że Tess nie jest kosmitą, a jedynie przerażonym człowiekiem.
Kochała Maxa i swojego syna.
Sądzę, że gdyby została wychowana tak jak Max i Isabel w szczęśliwym i rodzinnym domu, jej postawa byłaby inna.
Tess zawsze była "na boku", Max i spółka odnośili się do niej....może nie niechętnie ale ostrożnie i podejrzliwie?
Tess była zazdrosna o Liz. Utwierdzała siebie w przekonaniu, że to ONA jest Avą, ale Max kocha Liz. Liz była idealna. Wszyscy ją lubili, Liz była ładna, inteligentna i wspaniałomyślna. Tess na pewno była szczęśliwa, wiedząc że ma coś czego nie ma Liz. Ma Maxa.
To wszystko powodowało, że Tess "spełniła" do końca misterny plan Nasedo. Wydaje mi się, że po pewnym czasie zaczęła się "łamać", ba może nawet chciała zrezygnować, pomóc K3?
Na pewno pamiętacie Four Aliens and a Baby? Tess była zagubiona, nie wiedziała co z nią zrobią Max, Isabel, Michael i inni. Było mi jej żal. Ten odcinek pokazał, że Tess nie jest kosmitą, a jedynie przerażonym człowiekiem.
"You look into my eyes, I go out of my mind"
Tess - symbol zła czy zagubienia?
Polubiłam ją i nadal ją lubię. Namieszała w życiu innych bohaterów. Wszystkich ich zwodziła i zabiła jednego z moich ulubionych bohaterów. Na pewno nie była dobra, ale czy bezuczuciowa? Wszyscy mówią, że Tess była okropna i bez serca, ale nikt się nie zastanawia jak do takiego stanu rzeczy doszło. Chciała być częścią grupy, ale nikt nigdy tak naprawdę jej nie zaakceptował ( oprócz Kyla ) i wszyscy ją odrzucali bo walczyła o to w co wierzyła i znała całe swoje życie- przeznaczenie. Potem przez przypadek zabiła Alexa i desperacko próbowała to zakamuflować. Następnie wielkie rozczarowanie bo Max nigdy jej nie pokocha, tak jak kochał Liz...więc poszła wedłu zaleceń Naseda i postanowiła ich wydać. Była zła od samego początku czy stała się taka podczas zmagań z roswelliańską społecznością? Nie wiem. Wiem tylko, że dla mnie zawsze pozostanie zła za to co zrobiła Alexowi. Kto powiedział, że nie można lubić złych charakterów?
Tess postanowiła znaleźć drogę do domu, więc wysyła w tajemnicy Alexa do Las Cruces by przetłumaczył księgę przeznaczenia. NIe mogła o tym powiedzieć pozostałym, bo Michael chciałby wracać do domu. Zatuszowała całą sprawę i chciała normalnie żyć. I nie zbadzam się, że nie była akceptowana przez grupę. W Las Vegas świetnie się razem bawili. Co do Alexa nie miała wyboru musiała go zabić chodź z ogromnymi wyrzutami sumienia. Po jego śmierci zbliżyła się do Max. Ale oczywiście ten ślepo zakochany gnojek cały czas myślał tylko o starej dziewczynie która go zdradiła(co za palant). Kiedy Tess zaszła w ciążę postanowiła się na nim zemścić . Czekał aż Liz dojdzie do tłumaczenia i oszukała Maxa by wrócić na Antar, gdzie on by zginął, a ona żyłaby w spokoju z Zanem. Iz i Michael odzyskaliby pamięć i jako Vilandra i Rath staneliby po stronie Kivara. taki jest moje zdanie.
Last edited by Tajniak on Sat May 22, 2004 6:45 pm, edited 1 time in total.
No co do jednego się nie zgadzam. Chodzi mi o rzekomą zdradę Liz, Max ją nadal kochał(nie zważając na zdradę), gdyż w głębi serca, duszy wiedział, że Liz go nie zdradziła - on był prawie przez cały czas tego pewien, ale ponieważ Liz nie chciała mu powiedzieć jak było w rzeczywistości, to musiał to po cześci przyjąć. Z tego powodu, że kogoś tak bardzo kochał, nie można nazwać go jakimś tam gnojkiem
Uznałem go za gnojka ponieważ wykorzystał Tess by nie zapominieć o Liz, a póżniej pewnie zamierzał, wciąż zdradzać ją w myślach albo porzucić. Jeśli kochał Liz nie powinien nawet dawać Tess nadzieji na związek bo to zawsze ją bolało. Powinien wybaczyć Liz przezpanie się z Kylem, wtedy wróciliby do wszystko byłoby leprze niż rzeczywistość.
Dobrze, rozumiem, że niektórzy nie lubią Maxa i mają mu za złe to, co zrobił, ale może jednak nie trzeba nazywać go gnojkiem. W naszym języku można dać upust złości w inny sposób i bardziej oględny.
Zaraz. A ja myślałam, że Tess chciała wracać, i Michael też... Tutaj chyba nie o to chodziło. Związek Marii i Michaela wówczas kwitł - może Tess po prostu obawiała się, że tym razem Michael może jej nie poprzeć, że będzie wolał zostać z Marią. Dla Tess "dom" był gdzieś tam, w górze, a dla pozostałych - dom był na Ziemi.NIe mogła o tym powiedzieć pozostałym, bo Michael chciałby wracać do domu
Wcale nie musiała. To był przypadek. Nie musiała go zabijać i nie chciała (włączcie sobie "Cry Your Name" i przyglądajcie się reakcji Tess gdy Max powiedział im, że nie mógł uzdrowić Alexa). A z Maxem zbliżyła się już wcześniej, nie tylko po śmierci Alexa.Co do Alexa nie miała wyboru musiała go zabić chodź z ogromnymi wyrzutami sumienia. Po jego śmierci zbliżyła się do Max
Doprawdy? Jakoś nie wydaje mi się, żeby wszystko, co później robiła, robiła z zemsty. Chyba raczej za bardzo pragnęła wrócić tam, gdzie, jak wierzyła, było jej miejsce.Kiedy Tess zaszła w ciążę postanowiła się na nim zemścić
Och, rzeczywiście, tak jakby mogła przewidzieć, że Liz odnajdzie to tłumaczenie, że odnajdzie je wspólnie z Michaelem i że Michael dostarczy je jak pizzę na wynos. Aha. I w jaki niby sposób oszukała Maxa? Nie mówiąc mu o tym, że zabiła Alexa? I z jakim Zanem by sobie spokojnie żyła? Z synem? No ja nie wiem, czy tak bezpiecznie, poza tym jakoś nie rzuciło mi się w oczy to, żeby tak bardzo pragnęła śmierci Maxa, chyba raczej wręcz przeciwnie...Czekał aż Liz dojdzie do tłumaczenia i oszukała Maxa by wrócić na Antar, gdzie on by zginął, a ona żyłaby w spokoju z Zanem
Zamierzał? Skoro sam piszesz "pewnie zamierzał", to może jednak trochę ostrożniej dobieraj słowa, co? I niby w jaki sposób wykorzystał Tess "by nie zapomnieć o Liz"...? No to już kompletna nowość. I co, był gnojkiem, bo kochał dziewczynę, był gnojkiem, bo rozpaczliwie chciał wszystkich ocalić, był gnojkiem, bo zwalono mu na kark odpowiedzialność za całą planetę, której nawet na oczy nie widział? Czy tylko dlatego, że przespał się z Tess? Może trochę łagodniej, co?Uznałem go za gnojka ponieważ wykorzystał Tess by nie zapominieć o Liz, a póżniej pewnie zamierzał, wciąż zdradzać ją w myślach albo porzucić
Ha, ha ha. Super. I ty naprawdę uważasz, że tak łatwo jest wybaczyć coś takiego? No fajnie. I naprawdę uważasz, że koniec świata byłby lepszy?! Gratulacje...Powinien wybaczyć Liz przezpanie się z Kylem, wtedy wróciliby do wszystko byłoby leprze niż rzeczywistość.
O Rety, ale fajny długi post. No cóż, zabieram się do odpowiedzi.
MARIA: I co z naszym związkiem.
MICHAEL: Jest mi to obojętne.
Podkreślam Nie jestem pewien., ale i tak wychodzi na jedno Tess chciała zostać, po prostu chciała mieć plan B, jakby coś nie wyszło albo potrzebowali Granilithu. W obserwatorium Tess nazwała Artar "Domem" bo chciała odzyskać Maxa i prawie jej się to udało. Max
Gdy jej plan się nie powiódł, zdała sobię sprawę, że go zabiła "O Boże co ja zrobiłam "
Co do zemsty Tess, sama na pisałaś:
TESS: Max cię kocha. Zawsze, gdy byliśmy razem. Zawsze jak się całowaliśmy. Myślał o tobie. Max Widziałam te błyski w jego głowie. I one zawsze były o tobie.
LIZ: Dlaczego mi to mówisz?
TESS: Bo wiem jak cierpiałaś.
Max to naprawdę Max I potwierdza się moja teoria. Może po jakimś czasie Max przestałby myśleć o Liz raniąc Tess. ALE TO I TAK BYŁOBY ZA DŁUGO. Max
Max Do Liz "Liz nie umiem bez ciebie żyć. Znam cię i nie wierzę, że przespałaś się z Kylem. Wciąż nie chcę mojego przeznaczenia. Kocham cię, i bez względu na to co teraz powiesz to się nie zmieni. Powiedz mi czy chcesz być ze mną." (Ale przyznaję, że kiedy to pisałem prawie wywołałem w organizmie reakcję obronną na truciznę )
Ależ oczywiście, można go nazwać: zdrajcą, palantem, idiotą, draniem, bezduszną świnią która zraniła(i zdradziła) Tess cały czas myśląc o innej, zawsze, gdy byli razem, co Tess widziała i co ją bardzo bolało i wiele wiele innych moim zdaniem pasujących do Maxa. Ale skoro uważasz, że nie powinienem przezywać Maxa to pozwól, że jeśli będę chciał powiedzieć o nim coś złego to będę używał tego " Max "Nan wrote:Dobrze, rozumiem, że niektórzy nie lubią Maxa i mają mu za złe to, co zrobił, ale może jednak nie trzeba nazywać go gnojkiem. W naszym języku można dać upust złości w inny sposób i bardziej oględny.
Ja uważam, że Tess także znalazła "dom" na Ziemi i nie chciała wracać. Spójrz na "Chismas Carol". W NY Tess nazwała Roswell "Domem",o czymś to chyba świadczy. Co do Michaela i Marii nie zapominajmy, że Alex wrócił z niby Szwecji w odcinku "We Are Familly". Nie jestem pewien, ale odcinek później "Disturbing Behavior" Michael powiedział coś takiego:Nan wrote:Tess chciała wracać, i Michael też... Tutaj chyba nie o to chodziło. Związek Marii i Michaela wówczas kwitł.
MARIA: I co z naszym związkiem.
MICHAEL: Jest mi to obojętne.
Podkreślam Nie jestem pewien., ale i tak wychodzi na jedno Tess chciała zostać, po prostu chciała mieć plan B, jakby coś nie wyszło albo potrzebowali Granilithu. W obserwatorium Tess nazwała Artar "Domem" bo chciała odzyskać Maxa i prawie jej się to udało. Max
Co do Alexa nie miała wyboru musiała go zabić.
Moim zdaniem to wyglądało tak: Tess musiała zabić Alex, bo inaczej powiedziałby pozostałym co ona zrobiła. Więc starannie...???...wpisała mu na nowo wspomnienia i upozorowała wypadek. Była pewna, że Max zdoła go uzdrowić, ale niestety przeceniła jego zdolności. Zwródzcie uwagę na te dwie fotki. Pewna siebie, liczy, że jej plan się powiedzie.Nan wrote:Wcale nie musiała. To był przypadek. Nie musiała go.
Gdy jej plan się nie powiódł, zdała sobię sprawę, że go zabiła "O Boże co ja zrobiłam "
Jak powiedziała Maria "To był tylko malutki pocałunek moment słabości. Wątpię by wyniknęło z tego coś większego", a z resztą Max sam powiedział jej "Ty i ja razem, to mnie przeraża. Dobre czy złe, ale mam wrażenie, że jeśli podążę tą drogą, to nigdy już nie będę mógł wrócić." Mam poważne wątpliwości czy oni byli by razem, gdyby nie jego osamotnienie. Max kochał Liz, chociaż może gdyby zobaczyłby ją z Seanem, coś by s tego wyszło. Kto wie?Nan wrote:A z Maxem zbliżyła się już wcześniej, nie tylko po śmierci Alexa.
Co do zemsty Tess, sama na pisałaś:
Wątpię by Tess czuła coś słabszego, widząc w głowie Maxa obrazy z Liz. Max Właśnie dlatego postanowiła go wysłać na tamten świat i wcale nie mówię o Antarze.Nan wrote:Po drugie teoretycznie Liz zrobiła to samo, co dla Maxa było chyba gorsze (ja dziękuję za taki widok).
Jejku zawsze mogła im o nim powiedzieć (Że Nasedo je zrobił, albo jakieś inne kłamstewko.)Nan wrote:Och, rzeczywiście, tak jakby mogła przewidzieć, że Liz odnajdzie to tłumaczenie, że odnajdzie je wspólnie z Michaelem i że Michael dostarczy je jak pizzę na wynos.
Nie, że ICH SYN ZAN umieraNan wrote:Aha. I w jaki niby sposób oszukała Maxa? Nie mówiąc mu o tym, że zabiła Alexa?
Tak chodzi o jej syna. I moim zdaniem bezpieczniejsza byłaby na planecie gdzie u władzy jest facet, który lubiłby ją za pomoc. Przynajmniej byłoby bezpieczniej niż na Ziemi, gdzie wszyscy co (delikatnie mówić) obraziliby się na nią więc musiałaby uciekać, a na Antarze przynajmniej miała coś co nazywała "Domem" moim zdaniem nie chciała zabić swojego męża tylko Max, którego trochę przestała lubić, ale liczyła się z tym, że Zan(jej mąż z przed 50 lat) już nigdy nie wróci, a jeśli nawet to na Antarze, gdzie jest wrogiem nr 1 Kivara.Nan wrote:I z jakim Zanem by sobie spokojnie żyła? Z synem? No ja nie wiem, czy tak bezpiecznie, poza tym jakoś nie rzuciło mi się w oczy to, żeby tak bardzo pragnęła śmierci Maxa, chyba raczej wręcz przeciwnie...
Tajniak wrote:Uznałem go za gnojka ponieważ wykorzystał Tess by nie zapomnieć o Liz, a później pewnie zamierzał, wciąż zdradzać ją w myślach albo porzucić
Och dziękuje za ten komplement. No cóż miałem na myśli to, że związał się z Tess, którą (jakby to delikatnie ująć?) miał ją gdzieś. I jak powiedziała Tess:Nan wrote:I niby w jaki sposób wykorzystał Tess "by nie zapomnieć o Liz"...? No to już kompletna nowość.
TESS: Max cię kocha. Zawsze, gdy byliśmy razem. Zawsze jak się całowaliśmy. Myślał o tobie. Max Widziałam te błyski w jego głowie. I one zawsze były o tobie.
LIZ: Dlaczego mi to mówisz?
TESS: Bo wiem jak cierpiałaś.
Max to naprawdę Max I potwierdza się moja teoria. Może po jakimś czasie Max przestałby myśleć o Liz raniąc Tess. ALE TO I TAK BYŁOBY ZA DŁUGO. Max
Na pierwsze masz powyżej. Co masz na myśli mówiąc , że chciał wszystkich ocalić? (To nie ma związku z tematem.). A co do jego planety, Miał ją (za przeproszeniem) w dupie. Max Tess miała rację, gdyby nie ich umierające dziecko nigdy nie odpaliłby Granilithu.Nan wrote:I co, był gnojkiem, bo kochał dziewczynę, był gnojkiem, bo rozpaczliwie chciał wszystkich ocalić, był gnojkiem, bo zwalono mu na kark odpowiedzialność za całą planetę, której nawet na oczy nie widział? Czy tylko dlatego, że przespał się z Tess? Może trochę łagodniej, co?
Powinien wybaczyć Liz przezpanie się z Kylem, wtedy wróciliby do wszystko byłoby leprze niż rzeczywistość.
Nie, końca świata by nie było, bo Tess zostałaby w Roswell i ocaliłaby Świat (Tam mówił Future Max). A co do M&L, kiedyś usłyszałem, że związek powinien opierać się na zaufaniu. Max powinien uznać obrazek w sypialni jako "Max nie możemy być razem ty masz swoje przeznaczenie i powinieneś je wypełnić. " od Liz (Jakkolwiek to brzmi.). To co powinien jej powiedzieć wyobrażam sobie jakoś tak :Nan wrote:Ha, ha ha. Super. I ty naprawdę uważasz, że tak łatwo jest wybaczyć coś takiego? No fajnie. I naprawdę uważasz, że koniec świata byłby lepszy?! Gratulacje...
Max Do Liz "Liz nie umiem bez ciebie żyć. Znam cię i nie wierzę, że przespałaś się z Kylem. Wciąż nie chcę mojego przeznaczenia. Kocham cię, i bez względu na to co teraz powiesz to się nie zmieni. Powiedz mi czy chcesz być ze mną." (Ale przyznaję, że kiedy to pisałem prawie wywołałem w organizmie reakcję obronną na truciznę )
Nie będę wszystkiego komentowała, bo pewnie wyszłoby mi mniej więcej to co Nan. Ale chciałam zwrócic uwagę na jedno :
A co do tego zdjęcia, to nie do konca trafiają do mnie tłumaczenia, że pozorując wypadek Alexa, myślała, że Max go później uratuje. Zabijając go, nie martwiła się o niego, dla niej to był zwykły człowiek, przecież oni się nawet nie przyjaźnili. Pomijając już wszystko, jak ona mogła dla swojej "zachcianki", czyli chęci zaciągnięcia Maxa na Antar, żeby tam byc z nim, zabić kogokolwiek Moim zdaniem mogła razem z całą paczką, postarać się przetłumaczyć księgę w sposób normalny, nie narażający nikogo.
Jak sobie przypominam Max niejednokrotnie mówił, Liz, że nie kocha Tess i nigdy jej nie pokocha. Podkreślał, słowa, że przeznaczenie go nie obchodzi,bo kocha tylko ją (Liz). No i po tym jak zobaczył Liz z Kylem, to mówił jej, że nie wierzy, że to zrobiła, ale ona gorliwie zaprzeczała. Co on mógł wtedy zrobić?? Przecież nie mógł jej zmusić, żeby powiedziała coś innego.Tajniak wrote:To co powinien jej powiedzieć wyobrażam sobie jakoś tak :
Max Do Liz "Liz nie umiem bez ciebie żyć. Znam cię i nie wierzę, że przespałaś się z Kylem. Wciąż nie chcę mojego przeznaczenia. Kocham cię, i bez względu na to co teraz powiesz to się nie zmieni. Powiedz mi czy chcesz być ze mną."
A co do tego zdjęcia, to nie do konca trafiają do mnie tłumaczenia, że pozorując wypadek Alexa, myślała, że Max go później uratuje. Zabijając go, nie martwiła się o niego, dla niej to był zwykły człowiek, przecież oni się nawet nie przyjaźnili. Pomijając już wszystko, jak ona mogła dla swojej "zachcianki", czyli chęci zaciągnięcia Maxa na Antar, żeby tam byc z nim, zabić kogokolwiek Moim zdaniem mogła razem z całą paczką, postarać się przetłumaczyć księgę w sposób normalny, nie narażający nikogo.
HAHAHACo do Alexa nie miała wyboru musiała go zabić chodź z ogromnymi wyrzutami sumienia.
O mały włos nie umarłam ze śmiechu Wybacz mi Alex że za chwilę usmażę ci mózg, na pocieszenie ci powiem że mam CIĘŻKIE WYRZUTY SUMIENIA. Tak, to go zdecydowanie pocieszyło.
Biedaczka. Jak ten paskudny Max znowu ją zawiódł a tak na niego liczyła. Tak bardzo, że nawet nie przyszło jej do głowy, że mogła go sprowadzić kiedy Alex zjawił się w domu szeryfa tamtego wieczora, dygocząc jak w febrze w stanie szoku.Była pewna, że Max zdoła go uzdrowić, ale niestety przeceniła jego zdolności
Ten kwiatuszek to już z innego tematu, ale wydał mi się wyjątkowo dorodny Ciekawe jak powinna wyglądać ta scena, żeby Tajniak poczuł sie usatysfakcjonowany? Future Liz wlekąca łkającego Future Maxa za kołnierz, a ten szlocha, łka, wyrywa się, czule ścikając but Michaela.Ale prawdę mówiąć, trochę mnie niepokoi ten F.M.. w komorze Granilithu tuż po trzymaniu martwego ciała Michaela wydawał się tym aż tak tym nie przejmować. Albo to był błąd przy kręceniu odcinka, albo coś tu nie gra
Tak. To byłoby zdecydowanie przejmujące.
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
Prawda, że ona go zraniła(delikatnie mówiąc), ale mógł jej to powiedzieć np. w święta (Czas wielkich cudów. )Liz16 wrote:No i po tym jak zobaczył Liz z Kylem, to mówił jej, że nie wierzy, że to zrobiła, ale ona gorliwie zaprzeczała. Co on mógł wtedy zrobić?? Przecież nie mógł jej zmusić, żeby powiedziała coś innego.
Ohh... Jakiejś wyjątkowej przyjaźni między Marią i Kylem też nie widziałem, a zaprzeczysz, że nie byli przyjaciółmi A poza tym zabicie chłopaka najlepszej przyjaciółki, nie było aktem przyjaźni, więc nie mów mi, że życie Alexa dla niej nie miała znaczenia. A co do "jej zachcianki" napisałem ci, że każdy może mieć własną teorię i tak samo jak ty szanujesz moją ją, ja szanuję twoją.Zabijając go, nie martwiła się o niego, dla niej to był zwykły człowiek, przecież oni się nawet nie przyjaźnili.
Kiedy to przeczytałem mało ze śmiechu nie zamieniłem się w a raczej w No cóż chciałem dać do zrozumienia, że uważam, że Tess żałowała śmierci Alexa.Lizziett wrote:HAHAHA
O mały włos nie umarłam ze śmiechu Wybacz mi Alex że za chwilę usmażę ci mózg, na pocieszenie ci powiem że mam CIĘŻKIE WYRZUTY SUMIENIA. Tak, to go zdecydowanie pocieszyło.
och ależ oczywiście. Jakby to wyglądałoLizziett wrote: nawet nie przyszło jej do głowy, że mogła go sprowadzić kiedy Alex zjawił się w domu szeryfa tamtego wieczora, dygocząc jak w febrze w stanie szoku.
Max do Tess(po wyczyszczeniu mózgownicy Alexa):
MAX: Co się stało?
TESS: A tak eeee no więc on o potem przyszedł no i eeeeeeeee...umarł Max pomóż mu błagam!!
MAX: no dobra
A ciekawe co byłoby teraz Tess zmienia całej trójce wspomnienia ale jak chcesz
Co do F.M.. On nie chciał zmienić przyszłości pomimo, że świat mało nie kopnął wkalendarz, z resztą tak samo jak jego przyjaciele. I chciałem powiedzieć, że akcja byłaby ciekawa, gdyby zamiast Max przybył Kivar o jego wyglądzie, który chciał zrobić niezły dowcip Maxowi (Oczywiście to ta historyjka jest od początku do końca zmyślona, a wersja z serialu jest o niebo lepsza. Więc nie pisz, że mi odbiło. )
Dziękuję Dziękuję
Noooooo, skoro tak bardzo cię interesuje "propagowanie wiedzy o prawdziwej naturze Maxa!!" (Głownie bezmyślność i bez duszności {Tu chodzi mi o Tess.}) To zapraszam do tematu http://roswell.xcom.pl/forum/viewtopic.php?p=52982 Gdzie chętnie zajmę się tym tematem. Np. jedną z moich ulubionych scen właśnie o bezmyślności Maxa w odcinku "Skin & Bones" zapraszam
Noooooo, skoro tak bardzo cię interesuje "propagowanie wiedzy o prawdziwej naturze Maxa!!" (Głownie bezmyślność i bez duszności {Tu chodzi mi o Tess.}) To zapraszam do tematu http://roswell.xcom.pl/forum/viewtopic.php?p=52982 Gdzie chętnie zajmę się tym tematem. Np. jedną z moich ulubionych scen właśnie o bezmyślności Maxa w odcinku "Skin & Bones" zapraszam
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 13 guests