Podaj dalej
Moderators: ciekawska_osoba, lizzy_maxia
Troche jestem do tyłu z tymi pytaniami
Tolkiena przeczytałam dlatego, że wypadało. I potem jakoś nie miałam ochoty na powtórki. Szczególnie po dobrej ekranizacji Trylogii.
Sapkowski do mnie także nie trafia. Generalnie mówiąc, nie jestem fanką takiej literatury. Przede mną jednak wakacje z maniakami, więc kto wie??
Pytanie do wroga? Najbardziej upokarzająca chwila w Twoim życiu. Przynajmniej wiedziałbym, ajk można ją powtórzyć
Thorgal. Mang nie lubię, bo źle mi się kojarzą. Poza tym jestem za promowaniem polskiej twórczości
Umrzeć bez świadomości tego, że odchodzę. Bo smierć przeraża mnie najbardziej.
Życiowa dewiza: postępować tak, aby na starośc nie obudzić się z myślą "co-by-było-gdyby".
Zabawka to Krzyś, taka duża lalka stylizowana na niemolaka, którą dostałam na 6 urodziny. Gumowa głowa i kończyny, tułów z materiału. Może wiecie, jak to wyglądało. Od dzieciństwa miałam bardzo rozwinięty instynkt macierzyński. Może dlatego, że dobrze mi szło mam aż 3 rodzeństwa?
O pogrzebie nie myślę. Dla mnie to abstrakcja, którą powinni zająć się inni. Ale myślę, że chciałabym oddać swoje organy do transplantacji.
Pierwsze słowa po śpiączce: gdzie ja jestem???? Zawsze lubię wiedzieć na czym stoję i czego mogę się spodziewać
Nie ma nikogo, kogo podziwiałabym tak bardzo (albo komu zazdrosiłabym tak bardzo), żeby się z nim zamienić. Ale chciałabym być badziej cierpliwa, bardziej asertywna, bardziej przebojowa, mniej poważna, mniej ambitna i umieć znów cieszyć się małymi rzeczami.
Radio czy telewizja?
Tolkiena przeczytałam dlatego, że wypadało. I potem jakoś nie miałam ochoty na powtórki. Szczególnie po dobrej ekranizacji Trylogii.
Sapkowski do mnie także nie trafia. Generalnie mówiąc, nie jestem fanką takiej literatury. Przede mną jednak wakacje z maniakami, więc kto wie??
Pytanie do wroga? Najbardziej upokarzająca chwila w Twoim życiu. Przynajmniej wiedziałbym, ajk można ją powtórzyć
Thorgal. Mang nie lubię, bo źle mi się kojarzą. Poza tym jestem za promowaniem polskiej twórczości
Umrzeć bez świadomości tego, że odchodzę. Bo smierć przeraża mnie najbardziej.
Życiowa dewiza: postępować tak, aby na starośc nie obudzić się z myślą "co-by-było-gdyby".
Zabawka to Krzyś, taka duża lalka stylizowana na niemolaka, którą dostałam na 6 urodziny. Gumowa głowa i kończyny, tułów z materiału. Może wiecie, jak to wyglądało. Od dzieciństwa miałam bardzo rozwinięty instynkt macierzyński. Może dlatego, że dobrze mi szło mam aż 3 rodzeństwa?
O pogrzebie nie myślę. Dla mnie to abstrakcja, którą powinni zająć się inni. Ale myślę, że chciałabym oddać swoje organy do transplantacji.
Pierwsze słowa po śpiączce: gdzie ja jestem???? Zawsze lubię wiedzieć na czym stoję i czego mogę się spodziewać
Nie ma nikogo, kogo podziwiałabym tak bardzo (albo komu zazdrosiłabym tak bardzo), żeby się z nim zamienić. Ale chciałabym być badziej cierpliwa, bardziej asertywna, bardziej przebojowa, mniej poważna, mniej ambitna i umieć znów cieszyć się małymi rzeczami.
Radio czy telewizja?
Nie mów Tak dla jasności... miał siatkę na głowie do przytrzymywania włosów (przy zakupie)? Chyba wiem, o co ci chodzi, bo miałam podobnego. Do tej pory nie wiem, dlaczego oddałam go kuzynce Zniszczyła go mała paskuda Acha, a na imie miał... Bartoszekcaroleen wrote:Zabawka to Krzyś, taka duża lalka stylizowana na niemolaka, którą dostałam na 6 urodziny. Gumowa głowa i kończyny, tułów z materiału. Może wiecie, jak to wyglądało.
Mam jeszcze sentyment do Sindi Enit i faceta, którego zwałam Stędziu, czyli Barbie i Kena w wydaniu 5 letniej Olusi
Budzę się i mówię: "A jednak to nie był arbuz!"
Jeszcze nie wiem, jak bym chciała być pochowana. Egzotyczna wydaje mi się myśl rozrzucenia moich prochów w Roswell Ale pewnie, jako katoliczka dam się zakopać, choć to niezbyt ciekawa perspektywa. No w każdym razie smam znajdę sobie miejsce i opłacę kwaterkę. Zawsze byłam praktyczna. Wolę sama się wszystkim zająć niż zostawiać to na głowie rodziny.
Nie chciałabym być nikim innym, tylko sobą. Ewentualnie wyostrzyłabym lub utemperowała kilka swoich cech. Chciałabym być bardziej ambitna i asertywna. I przede wszystkim skłonna do kompromisów. Niestety czasem zdaża mi się uważać za alfę i omegę, a to nie dobrze. Z drugiej strony potrafię przyznać się do błędu. Dziwne połączenie.
Radio, choć częściej oglądam tv. Ale popieram - Trójka rulez! Kaczkowski górą. DJ Kosiak na prezydenta
Hotori, to wcale nie jest dziwne pytanie. Np. ja, dokładnie teraz uważam, że czas przelatuje mi przez palce. I jestem do tyłu z jutrzejszym egzaminem. A raczej z materiałem do niego, którego nawet nie tknęłam. Kolejna noc nauki. Człowiek uczy się na błędach, ale Olka nie
Król szos, niedzielny kierowca - jaki/ka jesteś za kółkiem?
Nie Oluś, ten mój Krzyś był łysy jak kolanko. Znaczy jak niemowlę Ale za to też oddałam go młodszej siostrze. Zrobiła mu dziurę w szyi, żeby go karmić
Ja jestem lekko nienormalna i im więcej mam rzeczy na głowie, tym lepiej sobie z nimi radzę. to chyba przez nadmiar adreanliny we krwi Czas owijam sobie wokół palca, choć genealnie zawsze mi go brakuje
Ale pewien pan, który świat mi przysłania, ma z tym wieczne problemy. Jemu czas ucieka przez palce z prędkoscią światła, nigdy nie może z niczym zdążyć. I to zawsze przez "jakieś okoliczności" A ja, biedna, muszę to znosić
Za kółkiem? Matko, nikt przy zdrowych zmysłach nie dałby mi prawa jazdy (trzy egzaminy oblane....). Boję się prowadzić. A poza tym musiałbym robić za imprezowego kierowcę. A ja wolę jak mnie wożą
Związek na odległość - da radę?
Ja jestem lekko nienormalna i im więcej mam rzeczy na głowie, tym lepiej sobie z nimi radzę. to chyba przez nadmiar adreanliny we krwi Czas owijam sobie wokół palca, choć genealnie zawsze mi go brakuje
Ale pewien pan, który świat mi przysłania, ma z tym wieczne problemy. Jemu czas ucieka przez palce z prędkoscią światła, nigdy nie może z niczym zdążyć. I to zawsze przez "jakieś okoliczności" A ja, biedna, muszę to znosić
Za kółkiem? Matko, nikt przy zdrowych zmysłach nie dałby mi prawa jazdy (trzy egzaminy oblane....). Boję się prowadzić. A poza tym musiałbym robić za imprezowego kierowcę. A ja wolę jak mnie wożą
Związek na odległość - da radę?
Zależy przez ile czasu i jak ważny w życiu jest ten związek.
Nie jestem za kółkiem w ogóle, więc nie mogę odpowiedziec na pytanie, albo proszę telefon do przyjaciela
Telewizję oglądam przede wszystkim dla filmów, czasem seriali, jak już to z nudów. I oczywiście jeszcze dla meczy . Radia słucham ostatnio też rżadko, bo raczej odtwarzam muzyczkę z komputerka, albo z płytek.
Hmm... nie wiem czy jestem z czymś do tyłu. Nie zastanawiałam się nigdy nad tym.
Morze, góry, a może jezioro?
Nie jestem za kółkiem w ogóle, więc nie mogę odpowiedziec na pytanie, albo proszę telefon do przyjaciela
Telewizję oglądam przede wszystkim dla filmów, czasem seriali, jak już to z nudów. I oczywiście jeszcze dla meczy . Radia słucham ostatnio też rżadko, bo raczej odtwarzam muzyczkę z komputerka, albo z płytek.
Hmm... nie wiem czy jestem z czymś do tyłu. Nie zastanawiałam się nigdy nad tym.
Morze, góry, a może jezioro?
Wiesz caroleen chyba mamy to samo .. jak mam za dużó czasu to się roleniwiam i nic mie się nie chce .. a jak jestem zabigana i mam co robić to zupełnie inna sprawa
A z tym związkiem to nie wiem jak by było w moim przypadku .. chyba raczej by nie dało rady ..
O jakiej porze dnia najchętniej bierzesz się za czytanie ksiązki ?
A z tym związkiem to nie wiem jak by było w moim przypadku .. chyba raczej by nie dało rady ..
O jakiej porze dnia najchętniej bierzesz się za czytanie ksiązki ?
Książki najczęściej czytam wieczorami...nie jestem tylko pewna czy to 'najchętniejsza' pora, czy po prostu w ciągu dnia nie mam czasu
morze, góry a może jezioro - zdecydowanie morze. woda i piasek, to jest to, o czym teraz marzę. Jezoio odpada, bo kojarzy mi się z komarami, góry...jestem zbyt leniwa, żeby się po nich wspinać
związek na odległość - da radę? - w moim przypadku, zdecydowanie nie
król szos/niedzielny kierowca - jaka jesteś za kółkiem? - samochód to moja najnowsza zabawka właśnie zdałam prawko (za pierwszym razem...nie chwaląc się ) i jeżdżę, jeżdżę i jeżdżę.
Słomiany zapał czy wytrwałość w dążeniu do celu?
morze, góry a może jezioro - zdecydowanie morze. woda i piasek, to jest to, o czym teraz marzę. Jezoio odpada, bo kojarzy mi się z komarami, góry...jestem zbyt leniwa, żeby się po nich wspinać
związek na odległość - da radę? - w moim przypadku, zdecydowanie nie
król szos/niedzielny kierowca - jaka jesteś za kółkiem? - samochód to moja najnowsza zabawka właśnie zdałam prawko (za pierwszym razem...nie chwaląc się ) i jeżdżę, jeżdżę i jeżdżę.
Słomiany zapał czy wytrwałość w dążeniu do celu?
The best kind of kiss is the one where you have to stop because you can't help but smile.
LadyM w tym pokoiku! Grono nam się powiększa!
Ja również nie chwaląc się zdałam za pierwszym razem Jestem raczej nieposkromionym kierowcą, ale tylko w bezpiecznym samochodzie. Jak wsiadam do maminej Corsy, to przy setce mam serce w gardle. Przy wypadku zgon murowany, a taka myśl podczas jazdy jest nieco stresująca Za to uwielbiam depnąć gazu nocą na krakowskich Alejach, byle nie trafić na smerfy
Krzyś łysy, jak kolanko. Caroleen, tak nie wolno! Ja się mam tu uczyć, a nie śmiać do rozpuku (mój tatko to Krzyś, ale jeszcze daleko mu do... urody niemowlaka )
Związek na odległość? Nie wiem, jeszcze nie próbowałam. Ale wiem, że ciężko mi, kiedy spotykam się z przyjaciółką raz na miesiąc, albo i dwa, a to przecież równie mocna więź. Chyba ciężko by mi było przetrwać tylko na rozmowach i listach.
Morze! Zdecydowanie. Jezioro to wylęgarnia komarów, a góry... no cóż, traperem z pewnością nie zostanę.
CCo do ostatniego pytanka. Słomiany zapał, niestety. Chociaż wlaściwie, jeśli chodzi o naukę. Bo np. w przypadku Roswell pokłady zapału mam, niewyczerpalne.
Którą postać historyczną chciałbyś spotkać i dlaczego? (Colin Farell poza konkursem )
Ja również nie chwaląc się zdałam za pierwszym razem Jestem raczej nieposkromionym kierowcą, ale tylko w bezpiecznym samochodzie. Jak wsiadam do maminej Corsy, to przy setce mam serce w gardle. Przy wypadku zgon murowany, a taka myśl podczas jazdy jest nieco stresująca Za to uwielbiam depnąć gazu nocą na krakowskich Alejach, byle nie trafić na smerfy
Krzyś łysy, jak kolanko. Caroleen, tak nie wolno! Ja się mam tu uczyć, a nie śmiać do rozpuku (mój tatko to Krzyś, ale jeszcze daleko mu do... urody niemowlaka )
Związek na odległość? Nie wiem, jeszcze nie próbowałam. Ale wiem, że ciężko mi, kiedy spotykam się z przyjaciółką raz na miesiąc, albo i dwa, a to przecież równie mocna więź. Chyba ciężko by mi było przetrwać tylko na rozmowach i listach.
Morze! Zdecydowanie. Jezioro to wylęgarnia komarów, a góry... no cóż, traperem z pewnością nie zostanę.
CCo do ostatniego pytanka. Słomiany zapał, niestety. Chociaż wlaściwie, jeśli chodzi o naukę. Bo np. w przypadku Roswell pokłady zapału mam, niewyczerpalne.
Którą postać historyczną chciałbyś spotkać i dlaczego? (Colin Farell poza konkursem )
Geralt.
Co do postaci historycznych - chciałabym spotkać całe ich mnóstwo, i tylko z jednego powodu - chciałabym wiedzieć jak naprawdę wyglądali, bo co jak co, ale rzeżby, pałskorzeżby, rycinki, obrazy itp nie oddają rzeczywistości.
Zdecydowanie wolę morze.
Jakim jestem kierowcą - jeżdzę raczej ostrożnie, choć gdy ruch na drodze jest znikomy to ... gaz do dechy. Przejechałam już ładnych parę setek tysięcy (sądzę, że za jakiś miesiąc, dwa będzie milion kilometrów) i jak na razie było świetnie (czytaj: bezkolizyjnie).
Książki czytam niestety wtedy gdy mam czas a nie wtedy gdy chcę, ale grunt, że czytam. A gatunki: głównie fantastykę, trochę sensacji, romansu, kryminału, tak poprawdzie to co w rękę wpadnie.
A teraz pytanko: Rzeczy, które uważasz za niezbędne na wakacyjnym wyjeżdzie? Może to dotyczyć rzeczy, które ze sobą zabierasz jak i tych które oczekujesz zastać na miejscu.
Co do postaci historycznych - chciałabym spotkać całe ich mnóstwo, i tylko z jednego powodu - chciałabym wiedzieć jak naprawdę wyglądali, bo co jak co, ale rzeżby, pałskorzeżby, rycinki, obrazy itp nie oddają rzeczywistości.
Zdecydowanie wolę morze.
Jakim jestem kierowcą - jeżdzę raczej ostrożnie, choć gdy ruch na drodze jest znikomy to ... gaz do dechy. Przejechałam już ładnych parę setek tysięcy (sądzę, że za jakiś miesiąc, dwa będzie milion kilometrów) i jak na razie było świetnie (czytaj: bezkolizyjnie).
Książki czytam niestety wtedy gdy mam czas a nie wtedy gdy chcę, ale grunt, że czytam. A gatunki: głównie fantastykę, trochę sensacji, romansu, kryminału, tak poprawdzie to co w rękę wpadnie.
A teraz pytanko: Rzeczy, które uważasz za niezbędne na wakacyjnym wyjeżdzie? Może to dotyczyć rzeczy, które ze sobą zabierasz jak i tych które oczekujesz zastać na miejscu.
Życiowe motto - waha się między słowami "Pomyślę o tym jutro" a "Zawsze może być lepiej".
Blond panienki - cóż, znam taką jedną osobiście (fakultety zbliżają ludzi...). Barbie jak się patrzy, figura, buzia, blond włoski a' la lalka, ubranka... też podchodziłam do niej z dystansem, i to dość dużym. Ale okazała cię całkiem sensowna (zadziwiające, nie?) W sumie doświadczenie podobne jak to Olki... dać szansę i tyle. Lalki Barbie też potrafią być sympatyczne.
Zabawka z dzieciństwa - stary, wysłużony już trzem pokoleniom miś Fifi. Absolutnie ukochany, i choć od czasu gdy zaopiekowała się nim moja siostra jakoś straciłam go z oczu, mam nadzieję, że jednak wciąż gdzieś tkwi. A ja go kiedyś znajdę, choć był powyciągany, głowa mu cały czas opadała i jakoś specjalnie urodą nie grzeszył. Dwa razy starszy ode mnie, ale za to - jakże sympatyczny! Gdybym go odnalazła, to siedziałby sobie na moim łóżku
Radio czy telewizja - bez telewizji można spokojnie przeżyć, chyba wolę radio.
Król szos czy niedzielny kierowca - heh, kilka lat temu tata posadził mnie za kierownicą na tyłach starego, nieużywanego od lat lotniska i kazał jeździć. Pech chciał, że przyplątała się policja (na takie odludzie!) i zażądali ode mnie dowodu... To było sześć lat temu, rzeczywiście - wyglądałam wtedy na posiadaczkę dowodu, aha Ale jakoś nie śpieszy mi się do prawa jazdy po tym doświadczeniu, więc jeśli już - to prędzej niedzielny kierowca
Morze albo - ostatnio - jezioro. Od gór mnie stanowczo odrzuca, a do każdej kałuży pcha namiętność. Któregoś dnia się utopię... W każdym razie morze jest na pierwszym miejscu. Nie mówiąc o oceanie. Im większa woda tym lepiej.
Książka - zawsze. Ale raczej wieczorem (średnio ranny ze mnie ptaszek, ożywam wieczorem).
A co do dążenia do celu to zależy. Jeśli mi na czymś straszliwie zależy, to wołami mnie nie zawrócą. Ale ponieważ na ogół jestem zbyt leniwa - słomiany zapał.
Olka - jak możesz! Ty tak specjalnie! Ale i tak Aleksander Wielki. Albo Cezar. Krótko mówiąc - bo wybitni mundurowi A tak na serio to to byli ludzie... politycy jak się patrzy, wyobraźcie sobie takiego ministra MONu (bez nazwisk ) w obozie, jak należy, maszerującego na własnych nóżkach. Genialni wodzowie... i kiedyś już chyba mówiłam, że lubię władców, nie? Tacy niepozorni, a tacy wielcy. Ha.
Wyjazd... śpiwór i karimata. Ostatnio gdzie się nie ruszam, to zawsze z tym. Szczoteczka do zębów - co za proza życia i koleżanka z gitarą I dobry humor. Bez reszty można się obejść, nawet i bez pogody.
Tak, mniej więcej połowa mojej szkoły to kosmici A przynajmniej na takich wyglądają...
Masz swój talizman? Coś, co przynosi co szczęście? A może nie wierzysz w takie rzeczy?
Blond panienki - cóż, znam taką jedną osobiście (fakultety zbliżają ludzi...). Barbie jak się patrzy, figura, buzia, blond włoski a' la lalka, ubranka... też podchodziłam do niej z dystansem, i to dość dużym. Ale okazała cię całkiem sensowna (zadziwiające, nie?) W sumie doświadczenie podobne jak to Olki... dać szansę i tyle. Lalki Barbie też potrafią być sympatyczne.
Zabawka z dzieciństwa - stary, wysłużony już trzem pokoleniom miś Fifi. Absolutnie ukochany, i choć od czasu gdy zaopiekowała się nim moja siostra jakoś straciłam go z oczu, mam nadzieję, że jednak wciąż gdzieś tkwi. A ja go kiedyś znajdę, choć był powyciągany, głowa mu cały czas opadała i jakoś specjalnie urodą nie grzeszył. Dwa razy starszy ode mnie, ale za to - jakże sympatyczny! Gdybym go odnalazła, to siedziałby sobie na moim łóżku
Radio czy telewizja - bez telewizji można spokojnie przeżyć, chyba wolę radio.
Król szos czy niedzielny kierowca - heh, kilka lat temu tata posadził mnie za kierownicą na tyłach starego, nieużywanego od lat lotniska i kazał jeździć. Pech chciał, że przyplątała się policja (na takie odludzie!) i zażądali ode mnie dowodu... To było sześć lat temu, rzeczywiście - wyglądałam wtedy na posiadaczkę dowodu, aha Ale jakoś nie śpieszy mi się do prawa jazdy po tym doświadczeniu, więc jeśli już - to prędzej niedzielny kierowca
Morze albo - ostatnio - jezioro. Od gór mnie stanowczo odrzuca, a do każdej kałuży pcha namiętność. Któregoś dnia się utopię... W każdym razie morze jest na pierwszym miejscu. Nie mówiąc o oceanie. Im większa woda tym lepiej.
Książka - zawsze. Ale raczej wieczorem (średnio ranny ze mnie ptaszek, ożywam wieczorem).
A co do dążenia do celu to zależy. Jeśli mi na czymś straszliwie zależy, to wołami mnie nie zawrócą. Ale ponieważ na ogół jestem zbyt leniwa - słomiany zapał.
Olka - jak możesz! Ty tak specjalnie! Ale i tak Aleksander Wielki. Albo Cezar. Krótko mówiąc - bo wybitni mundurowi A tak na serio to to byli ludzie... politycy jak się patrzy, wyobraźcie sobie takiego ministra MONu (bez nazwisk ) w obozie, jak należy, maszerującego na własnych nóżkach. Genialni wodzowie... i kiedyś już chyba mówiłam, że lubię władców, nie? Tacy niepozorni, a tacy wielcy. Ha.
Wyjazd... śpiwór i karimata. Ostatnio gdzie się nie ruszam, to zawsze z tym. Szczoteczka do zębów - co za proza życia i koleżanka z gitarą I dobry humor. Bez reszty można się obejść, nawet i bez pogody.
Tak, mniej więcej połowa mojej szkoły to kosmici A przynajmniej na takich wyglądają...
Masz swój talizman? Coś, co przynosi co szczęście? A może nie wierzysz w takie rzeczy?
Wakacyjny niezbędnik? Dziwnie to zabrzmi w moich ustach, ale nigdzie się nie ruszam bez książki. Byłe jakiej, ale być musi! Choć nie wiem, jak udany jest wyjazd, choć bawiłabym się przednie w doborowym towarzystwie, zawsze, ale to zawsze uciekam na na dzień lub dwa i szukam spokoju. Zwykle w jakimś lasku, albo na łące (w pierwszym przypadku opatulam się z powodu kleszczy, w drugim z powodu znienawidzonego słońca, chociaż tu bardziej przydatny jest parasol i słoneczne glassy ). A że myślenie o tym i owym w końcu się nudzi, nastaje idealny czas na książkę. W wakacje podwajam śrenio dwukrotnie normę roczną...
Kosmita to ja, zapytajcie moich znajomych
Talizman. Ogólnie nie wierzę w te duperele, typu horoskopy, zabobony i inne bajania. Ale talizman - czemu nie? Tylko proszę się nie śmiać. Mój talizman to... zdjęcie Jasona z zapisanym obok okrzykiem bojowym po japońsku. Stare to to, wytarte i sfatygowane, ale nie obejdę się bez tego na rzadnym egzaminie
Które słowo, jeśli chodzi o brzmienie, w języku angielskim uwarzasz za najpiękniejsze?
Mnie przechodzą ciarki za każdym razem gdy usłyszę "precious", niekoniecznie w wydaniu Golluma Poważnie, zakochałam się w nim (słowie), kiedy przeczytałam jedno z opowiadań w podręczniku do tegoż języka. A kiedy wymawia je brytyjczyk, to kompletnie się rozpływam. Moja była... nauczycielka angielskiego uwielbiała słyszeć 'cucumber'.
Kosmita to ja, zapytajcie moich znajomych
Talizman. Ogólnie nie wierzę w te duperele, typu horoskopy, zabobony i inne bajania. Ale talizman - czemu nie? Tylko proszę się nie śmiać. Mój talizman to... zdjęcie Jasona z zapisanym obok okrzykiem bojowym po japońsku. Stare to to, wytarte i sfatygowane, ale nie obejdę się bez tego na rzadnym egzaminie
Które słowo, jeśli chodzi o brzmienie, w języku angielskim uwarzasz za najpiękniejsze?
Mnie przechodzą ciarki za każdym razem gdy usłyszę "precious", niekoniecznie w wydaniu Golluma Poważnie, zakochałam się w nim (słowie), kiedy przeczytałam jedno z opowiadań w podręczniku do tegoż języka. A kiedy wymawia je brytyjczyk, to kompletnie się rozpływam. Moja była... nauczycielka angielskiego uwielbiała słyszeć 'cucumber'.
- Weronika Evans
- Starszy nowicjusz
- Posts: 139
- Joined: Tue Nov 16, 2004 9:25 pm
Zdecydowanie wolę wodę!
A ulubione słowo z angielskiego to chyba "maybe". Nie wiem czemu, ale bardzo podoba mi się jego brzmienie.
A talizmanu, żadnego nie mam i za bardzo nie wierzę w takie rzeczy, ale kolekcjonuję słoniki. Ze sporą pomocą mojej rodzinki uzbierałam ich już 78. Ale jak muszę ścierać z nich kurz zaczynam żałować, że je mam...
Ulubiona kreskówka?
A ulubione słowo z angielskiego to chyba "maybe". Nie wiem czemu, ale bardzo podoba mi się jego brzmienie.
A talizmanu, żadnego nie mam i za bardzo nie wierzę w takie rzeczy, ale kolekcjonuję słoniki. Ze sporą pomocą mojej rodzinki uzbierałam ich już 78. Ale jak muszę ścierać z nich kurz zaczynam żałować, że je mam...
Ulubiona kreskówka?
angielskie słowo - georgeus...takie...wspaniałe
opalanie czy woda? - woda, chociaż uwielbiam leżeć na piasku i nic nie robić...ale pływania nic nie przebije
kreskówka - rany, ile ich było, napewna Tom i Jerry, Królik Bugs, Kaczor Donald (Myszkę Mickey zawsze uważałam za nudną...). A jeśli chodzi o film animowany to Król Lew, to była najcudowniejsza bajka, widziałam ją setki razy i za każdm razem popłakiwałam ...ah, te dziecięce czasy. Zapomniałabym, jeszcze Kubuś Puchatek, ubóstwiałam tą bajkę i brykającego Tygryska
kino czy teatr?
opalanie czy woda? - woda, chociaż uwielbiam leżeć na piasku i nic nie robić...ale pływania nic nie przebije
kreskówka - rany, ile ich było, napewna Tom i Jerry, Królik Bugs, Kaczor Donald (Myszkę Mickey zawsze uważałam za nudną...). A jeśli chodzi o film animowany to Król Lew, to była najcudowniejsza bajka, widziałam ją setki razy i za każdm razem popłakiwałam ...ah, te dziecięce czasy. Zapomniałabym, jeszcze Kubuś Puchatek, ubóstwiałam tą bajkę i brykającego Tygryska
kino czy teatr?
The best kind of kiss is the one where you have to stop because you can't help but smile.
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 1 guest