XXX
POKÓJ LIZ.
— Maria, on znowu mnie zdradza z tą kosmitką Tess. Porkie...? Czy ja wyglądam od niej gorzej? – Liz zaczyna płakać.
— Oczywiście, że nie. Twoja sukienka kosztowała o wiele więcej- Maria wczuwa się w rolę pocieszycielki.
— Muszę go odzyskać!
Zapanowała krótka cisza.
— Chyba mam pomysł? – na twarzy Liz pojawił się uśmieszek.
— Jaki, sister? No mów? – Maria również odpowiedziała uśmieszkiem.
— Rano obudzi się bez tych jej jasnych kręconych loczków.
Dziewczyny dostały porządnego brechta.
Cha, Cha, Cha, Cha, Cha, Cha, Cha, Cha, Cha, Cha, Cha, Cha...
— Dobra, to da się zrobić. Nie boisz się jej zemsty?
— No i co z tego. Jeśli Max wybrał Tess przez jej włosy... Nie mam nic do stracenia.
— Złotko, ty masz najśliczniejsze włosy. Są takie miękkie i puszyste, ponieważ wyprane w SHAMTU – Maria zaczęła głaskać swoją przyjaciółkę po głowie. Wczuła się w to tak bardzo, że zezłościła Liz.
— Maria, co ty robisz? Za chwilę ja nie będę miała nic na głowie!!!
— Przepraszam, ale... – nie dokończyła, ponieważ Liz jej przerwała.
— Jak nie włosy Tess, to może jej jasna cera... – na twarzy dziewczyny pojawiło się zamyślenie.
— Głuptasie, Max woli czekoladę, a tylko ty masz urodę hiszpańskiej księżniczki. To musi być coś innego.
— No to ja już nic nie wiem. On mógłby z nią być tylko w jakiejś głupiej telenoweli.
XXX
Liz nagle się budzi z krzykiem.
— Wow, to było gorsze od horroru.