Cz.2 Powrót do korzeni
Ziemia 2020 rok
—Avo,czy to rozsądnie żebyś wyjeżdżała już na pierwszym roku?-próbował przekonać do pozostania córkę,Todd Masterson.
—Tato już Ci tłumaczyłam-powiedziała zniecierpliwiona Ava- Rok uniwersytecki kończy się za tydzień.A na drugi rok przyjęli mnie na Uniwersytet nowojorski.Zresztą w NY mam większe możliwości edukacyjne.Tamtejszy Uniwersytet jest o wiele lepszy od tego w tym mieście zabitym dechami.Sam o tym dobrze wiesz.
—Niech Ci będzie-powiedział zrezygnowany i zostawił ją samą.
Ava podeszła do okna i spojrzała w niebo.Studiowała astronomię,gdyż zawsze fscynowały ją gwiazdy.
"Ciekawe gdzie on jest?"-zadawała sobie to pytanie co noc.Kiedyś,dawno temu odkryła układ gwiazd w kształcie litery "V".Od tamtej pory więcej go nie zobaczyła.Ale nie traciła nadziei na odnalezienie go.Czuła się z nim dziwnie związana.
Antar.2020 rok czasu ziemskiego.Kilka dni pózniej
—To nic nie da!-powiedział pewnego ranka zdenerwowany Michael-Odkąd rozesłaliśmy wiadomość o nagrodzie dla Avy,do pałacu przychodzą setki rzekomych Av.
—Przecież to wiemy-powiedziała nie mniej zdenerwowana Isabell.
—Ale jakie mamy wyjście?-zapytała Liz- No chyba,że ktoś ma jakiś lepszy pomysł.
Nagłe wtargnięcie przerwało im rozmowę.
—Wujku Max! Szybko!-krzyczał Jim.
—Co się stało ?-zapytał przestraszony Max.Jim był zawsze bardzo spokojny,a teraz...
—To Zan! Zan!
—Co mu się stało?
—Nie wiem! Dostał jakiegoś ataku!
—Gdzie jest ?! Prowadz!
—Jest w ogrodzie! Szybko!
Wszyscy pobiegli do ogrodu.Zach,Scott i Joy kucali przy kimś,kto leżał na ziemi.
—Przejście!-wrzasnął Michael.
Zan trząsł się, jakby miał atak padaczki.Gdy tylko Max dotknął go swoją uzdrowicielską mocą,uspokoił się.
—Ava! –zawołał Zan otwierając oczy –Ava jest na Ziemi!
Ziemia.Nowy York.Kilka godzin wcześniej
—Ava,mam nadzieje że nie gniewasz się, że twojego pierwszego wieczora zostawiam Cię samą.
—Ależ tato! Wiem,że masz dużo pracy.Ja to naprawdę rozumiem.Nie martw się o mnie.
—Kochane dziecko!-Todd uściskał swoją córkę i wyszedł do pracy.Ava uśmiechnęła się
—Wreszcie sama! Muszę się jeszcze przebrać.Pózniej pójdę do klubu "Piekło".Ktoś musi pamiętać moją matkę! Ava to w końcu niespotykane imię –przekonywałą samą sibie Ava.
Dowiedziała się,że matka często tam przychodziła przez czysty przypadek.Kiedy się pakowała wypadła jej z rąk lalka.To była stara lalka jej matki.Głowa jej odpadła ,a z niej liścik:
"Ava! Jesteśmy w "Piekle",tak jak zwykle.Jeśli przyjdzie jakaś wiadomość o Szczycie to nas natychmiast zawiadom.W końcu tylko po to zostałaś w naszych ściekach
Rath."
"Ścieki.Tak pewnie nazywała swój dom.W NY pewnie taki był styl:pomyślałą Ava"Rath to pewnie jakiś jej dobry przyjaciel"
Antar.Jakś czas przed odlotem.
—Tato my też chcemy lecieć!-poprosiła Joy.
—Właśnie! Chcemy lecieć na Ziemię-zawołał Zack.
—To niesprawiedliwe,że tylko Zan może lecieć-dołączył Scott.
—Przestańcie! Zachowujecie się jak dzieci!_wrzasnął na nich Michael.
—Chcemy poznać waszą rodzinną planetę.tyle nam o niej opowiadaliście! Prosimy!-odezwała się znowu Joy
—Dobrze.Możecie lecieć-wszyscy popatrzyli na Maxa ze zdziwieniem-Wiez Liz,tak sobie pomyślałem,że może twój ojciec nie będzie na mnie tak wkurzony jeśli mu przywiozę wnuczkę-max przytulił żonę.
—Tak,masz rację-roześmiała się Liz.
—Yupi!-młodzież skakała z radości.Wreszcie czekała ich prawdziwa przygoda.Bardzo zazdrościli rodzicom przygód, które przeżyli za swojej młodości.
—Wygląda na to,że wracamy do korzeni-powiedziała Maria.Obawiała się tylko jak jej matka zareaguje,gdy pojawi się na progu swojego starego domu.
C.D.N.