Zasadzka cz. 2
W drodze na pustynię
— Liz, czy jesteś tego pewna?
— Maria, to nie był sen!
— Ale skąd możesz wiedzieć?
— Maria, po prostu to czuję
— Liz..
— Maria, nie obraź się, ale ja wiem trochę więcej od ciebie, i przeżyłam
więcej, między mną a Maxem jest bardzo silna więź rozumiesz?
— Ok. Liz wierzę Ci, choć wolałabym żebyś się myliła
— Ja też...
— To tutaj
— Tu?
— Tak. Teraz trzeba poszukać wejścia.
— Wonda czy jesteś tego wszystkiego pewna?
— Włąśnie, z tego co nam wiadomo, to granilith jest tylko jeden...
— I to my go posiadamy.
— Michael, Isabel, Max posłuchajcie ja...
— Co to było?
— Witamy, witamy wasza wysokość.
— Nokolas?!!
— Co ty....
— To była płapka, żadnego granilithu nie ma prawda Wonda, nie
ma!!!!!
— Max ja...
— Masz rację nie ma, Wonda dzielnie wypełniła swoje zadanie.
— Zadanie! Wonda jak mogłaś a ja ci zaufałem!! Rozumiesz zaufałem
ci!!!
— Wiem że to nie odpowiednia pora Maxwell, ale nie mówiłem!
— No proszę, królewska trójka się kłóci!! Nie spotykany widok!
Ostatnio kłóciliście się, wtedy, kiedy Rath odbił ci narzeczoną.
— Co!! Ja nigdy...
— A jednak...
— Nie to niemożliwe
— Zan wtdedy też nie mogłeś się z tym pogodzić, i popatrz jak się to
skończyło, znależliście się tutaj a Kavar objął tron.
— Czego chcecie!?
— Nie domyślasz się? Twojej śmierci!
— NNNNIEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!
— Kto to?!
— Liz! Co ty tu robisz?!!!
— Maria!?? Co wy tu robiecie.
— To długa historia.
— No proszę ziemska miłość?
— A może nie taka ziemska? Co?
— O co ci chodzi, mógłbyś mówić prościej?!
— Rath, nie złość się, nie poznajesz tej pięknej buzi?
— CO!?
— Aj wy tylko udajecie głupków, czy naprawdę macie amnezję?
— Max na co czekasz uciekaj, albo dołóż mu przecież jesteś kosmitą!
— Nie kochaniutka, Max tego nie zrobi, on chce poznać prawdę.
— Mów o co ci chodzi!
— Max nie nie widzisz że on chce nas skłócić, najpierw nas skłóci,
potem zabije, trzeba się z nim rozprawić!
— Vilandro nie bądź dla sieie taka surowa. Kavar chce cię oszczędzić,
ale tylko ciebie, a i oczywiście Wondę, która może się nam jeszcze
przydać. Hi hi hi.
— Ty zdziro!! Wiedzialam , ze nie można ci zaufać, wiedziałam że nie
mogę cię dopuścić do Maxa!!
— Kasandro to raczej ona powinna trzymać cie z daleka od Zana.
— Co??!!!
— Max, Michael powinniśmy z tym skończyć uderzamy!!!
— OK.!!
— Nie tak szybko!
Oromny strumień światła uderzył w Michaela i Liz
— zostaw ich!!
Następny uderzył w Maxa i wszyscy stracili przytomność....
C.D.N.