Ciąg dalszy
— co się dzieje?
— Leż spokojnie nie ruszaj się
— Dlaczego co się stało? Gdzie Max???
— Uspokój się Max... Max poszedł przemyśleć to wszystko. Isabel
zniknęła
— Jak to zniknęła?!
— Nikolas ją porwał i podejrzewamy, że zabrali ją do Kavara...
— Co!!! A co z Marią?
— To dzięki niej żyjemy. Tylko jej nie dosięgło światło i pomogła nam
dojść do siebie. Co najdziwniejsze... ty nie odniosłaś prawie żadnych
obrażeń
— Co?!
— Jako człowiek powinnaś ledwo żyć od mocy jaką uderzył w nas
Nikolas, ty... ty jesteś prawie tak samo cała jak my.
— Prawie?
— Liz...
— Michael co się stało?
— Popatrz- rozepiął dwa guziki bluzki Liz i odsłonił jej ramię, podał jej
lusterko (Kiedy Maria ocuciła Michaela i Maxa zanieśli Liz do
samochodu i zawieźli ją do Michaela)- na ramieniu Liz był widoczny
znak pięciu planet, czyli królewska pieczęć, taką jaką nosił Max.
— Michael! Dlaczego to znajduje się na moim ramieniu?
— Nie wiem Liz, Max też nie wie i to go martwi. Liz Max sądzi, że to co
mówił Nikolas było prawdą.
— CO!!?? Ale... jak on może!! Przecież ja jestem człowiekiem!
— To jak wyjaśnisz pieczęć?
— Nie wiem... nie czekaj, to pewnie przez to że Max mnie uleczył,
może przez to zaszły we mnie jakieś zmiany!
— Może... ale znasz Maxa. On wszystko musi przemyśleć. Choć to
nawet prawdopodobne że Max uleczając ciebie dał przekazał ci
królewską pieczęć. Chociaż...
— Co?
— Nawet my nie mamy tej pieczęci.
— No wreszcie się obudziłaś- Maria podeszła i przytuliła przyjaciółkę
— Podobno to twoja sprawka..
— Co?
— No że uratowałaś nam życie- dziękuję Maria
— Nie ma o czym mówić- Jak się czujesz?
— Ok. jestem trochę rozkojarzona, ale w porządku.
— Gdzie jest Max?
— Siedzi u ciebie w pokoju
— Myśli?
— Tak- odparł Michael
— Liz....
— Tak?
— Czy tu nie jesteś... czy byłaś wobec nas szczera?
— Co? O co ci chodzi?
— Liz czy... czy ty nie jesteś kosmitką?
— MARIA!!! Ty też! Przecież wiesz, że ja jestem człowiekiem,
widziałam swoją kartę urodzenia! Przecież nawet mam zdjęcie w
szpitalu z mamą.
— Tak to prawda, czyli Nikolas musiał kłamać, Liz nie może być
kosmitką.
— No pewnie! Przecież Nikolas tylko tak sugerował, chciał nas ze sobą
skłócić!
— Tak to chyba prawda, ale dlaczego Max tak się tym przejął?
PUK PUK
— pójdę otworzyć
— TY!!! Wynoś się stąd !!!
— Maria co się stało?- Michael pobiegła ku drzwiom. W nich stała
Wonda- Michael wyciągnął przed siebie rękę
— Nie proszę nie! Nie zabijaj mnie, ja chcę wam wszystko wyjaśnić, ja
wcale nie chciałam was zdradzić!
— Akurat, zdradziłaś nas i zginiesz za to!
— Co się tutaj dzieje?- Max wyszedł z pokoju
— Przyszedł nasz wróg
— WONDA! Co ty tu u diabła robisz po tym jak nas zdradziłaś!
— Chce wam wszystko wytłumaczyć
— No Michael dalej zabij ją- krzyczała Maria- już dość nam złego
zrobiła!
— Tak Michael ona nie zasługuje aby żyć!- powiedziała Liz
— Proszę dajcie mi chociaż szansę wyjaśnić, a potem zróbcie ze mną
co chcecie
— Tak a w tym czasie znowu ściągniesz na nas swoich przyjaciół?
— To nie są moi przyjaciele, proszę!
— Masz 5 minut
— Max oszalałeś chcesz znowu jej zaufać, nie dość ci że przez nią
zabrali Isabel i Bóg wie czy ona jeszcze żyje?!!!!- wszyscy ze
zdumieniem popatrzyli na Maxa
— Max jak możesz!- Liz nie mogła uwierzyć
— Isabel nic nie jest
— Jak to?
— Mogę wejść?
— Wchodź. Max powiedział, że masz 5 minut, ale po tych pięciu
minutach pożegnasz się z życiem.
Wonda usiadła na kanapie i zaczęła swoje wyjaśnienia...
C.D.N.