Zasadzka
— Cześć Maxwell
— Cześć Michael i jak?
— Co jak?
— No jak z Marią?
— Dzięki za radę poskutkowała, teraz chodzimy ze sobą.
— No nareszcie, bo myślałem, że za niedługo Liz będzie musiała
przygarnąć Marię do siebie.
— Czemu, co się stało?
— Nic się nie stało, ale jakby było jak przedtem, to Maria została by
sama z ciążą.
— CCCCOOO!!? Z JAKĄ CIĄŻĄ?
— Michael uspokój się! Maria nie jest w ciąży, ale jak już powiedziałem,
te wasze zbliżenia tylko z przyjaźni mogły by się źle skończyć.
— Maxwell daj już spokój, ty mnie kiedyś do grobu zaprowadzisz!
— Liz! Liz!
— Cześć Maria
— Liz słuchaj!
— Co się stało? Znowu przyśnil ci się Keanu Rives?
— Liz! Bądź poważna! Chodzi o Michaela!
— Coś ci zrobił? Nie czekaj to bys nie była taka szczęśliwa, chyba ,
że... Nie...
— LIZ!!!!!!!
— Dobrze już dobrze. A więc co się stało?
— Był u mnie wczoraj i...
— Nie!!
— Tak!!!
— Nie!!!
— Tak!
— Nie wierzę!
— To uwierz.
— Nie mogę! Michaell poprosił cię o chodzenie?!
— TAK!!!!!!
— Gratuluje Maria!
— Dzięki!
— To dobrze, że wreszcie to z siebie wydusił! Bo te wasze
„przyjacielskie zbliżenia" mogłyby się źle skończyć...
— Liz!
— Dobrze już dobrze, już nic nie mówię.
Po lekcjach w domu Maxa
Pukanie do okna
— Wonda? Co ty tu robisz?
— Mogę wejść?
— Tak!
— Czy coś się stało?
— ....
— Powiedz.
— Max, ja odkryłam coś.
— Co?
— Coś związane z naszym domem.
— Z Antarem?
— Tak.
— Co?
— Odkryłam drugi granilith.
— Co?!
— Tak, jest on z drugiej strony skały, skąd wyszliśmy. Zaprowadzę cię
tam
— Zadzwonię po resztę
— Dobrze, ale nie po ziemian
— Dlaczego?
— Nie wiadomo co się może stać i lepiej ich na razie w to nie mieszać.
— Masz rację.
W domu Liz.
*** Błysk***
Jakaś skała
Max się broni
Max w rękach jakiegoś faceta
Michael ginie
Krew
A w niej.... Max
***Błysk***
— NNNNNNIIIIIIIIIEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
— Maria? Musimy jechać na pustynię. Max, Michael i Isabel zginą!!!....
C.D.N.