Max Evans wszedł szybkim krokiem do Crashdown i rozejrzał się w
poszukiwaniu któregoś swoich przyjaciół. Wiedział, że jego
dziewczyna i zarazem przyjaciółka- Liz Parker tego dnia akurat
wyjechała.
Chłopak zobaczył Marię Delucę obsługującą jakiegoś klienta
przy oknie.
—Maria!
Dziewczyna obróciła się na dźwięk swojego imienia.
—O co chodzi?-spytała podchodząc do Maxa.
—Muszę jechać do Los Angeles.
—Znowu? Liz wie?
—Nie. Właśnie się dowiedziałem. Cal przysłał mi wizję.
—Aha. A ja mam to przekazać innym?
—Tak. Zrobisz to?
—Jasne. Liz będzie wściekła. Z resztą nie tylko ona.
Komuś kto przez przypadek usłyszałby tę rozmowę wydałaby
się ona dziwna i podejrzana.
Przecież nikt nie wiedział o czym oni mówią. Nikt nie wiedział,
że Max Evans, podobnie jak jego siostra Isabell i najlepszy
przyjaciel Michael Guerin, jest kosmitą.
Kilka lat temu wyjawili oni swoją tajemnicę kilku ziemianom:
Liz, Marii, Kylowi i Alexowi.
Max wyszedł z kafeterii i skierował się do swojego samochodu.
Ostatnio dziwnie czuł się w obecności Marii.
Kochał Liz. Ona była jego dziewczyną, miłością jego życia.
Dopiero ostatnio zaczął patrzeć na Marię jak na dziewczynę. Była
ładna, można nawet powiedzieć, że piękna...
—Przestań Max- powiedział sam do siebie. Nienawidził gdy
nachodziły go takie myśli. To był nie w porządku w stosunku do
Liz, to było nie fair w stosunku do Michaela- Maria była jego
dziewczyną.
Max wsiadł do samochodu. Nie miał pojęcia o co chodzi Calowi,
ale dał mu on do zrozumienia, że to coś ważnego.