(chcę tylko uprzedzić, ze w moim fan-fickion Michael jest bardzo rozrywkowy i otwarty na nowe znajomości, a jego ojciec był jest dla niego dobry oraz jest jednym z najbogatszych ludzi w Roswell)
Rano w Crashdown
— Cześć Maria
— Cześc Liz
— Jesteś gotowa na rozpoczęcie nowego roku szkolnego??
— Tak. Chyba tak. Chyba. A ty??
— Ja, po raz pierwszy w życiu jestem nastawiona bardzo pozytywnie!
— Ty Maria?? Jakoś nie chce mi się wierzyć.
— To uwierz.
— Zaraz zaraz czy twoja decyzja nie jest przypadkiem związana z tymi dwoma chłopakami którzy się sprowadzili do miasta???
— Co?? O jakich chłopaków ci chodzi Liz?? Przypomnij mi bo nie pamiętam.
— Nie udawaj to ci których tak namiętnie wczoraj obsługiwałaś "może frytki?? A może spróbujecie marsjańskiego przysmaku, a może.... a może .....
— No dobrze przyznaję oni mieli lekki wpływ na mój nastrój.
— Lekki?? Ty chyba żartujesz! Chciałaś powiedzieć OGROMNY wpływ co nie??
— Ok. masz rację. Sama przyznasz że byli bardzo przystojni!!!
— TAK. BARDZO!!!!!!
— Zresztą coś mi się tak wydaje ży ty wpadłaś w oko temu z jeżykiem. Zaraz, zaraz jak on miał na imie?? A Michael.
— Tak myślisz ???
— Nie, ja to wiem
Na szkolnym korytarzu (Max i Michael)
— Co sądzisz o tych dziewczynach??
— Których??
— No tych kelnerek z Crashdawnu??
— A tych. Więc..
— Mnie się podobała ta brunetka a ciebie??
— Michael wiesz przecież że nie możemy się z nikim spotykać . Takie są zasady nie pamiętasz???!!!
— Maxwell, czy ty myślisz że jak umówię się z dziewczyną to na wejściu powiem Cześć nazywam się Michael i jestem zielonym ludzikiem???
— Mich.....
— Max przeciez jak będziemy się trzymać z daleka od wszystkich to będą się zastanawiać dlaczego tak się zachowujeszi będą cię analizować, a zresztą coś mi się zdaje że nasze trzymanie się w cieniu nie wypali patrz!
Michael pokazał skinięciem głowy na Isabel, która ledwo weszła do szkoły została otoczona grupką chłopców.
— to się nazywa szybkie nawiązywanie znajomości
— Widzisz, a mnie pouczasz.
DRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRR
— Idziemy na lekcje???
— A mamy jakiś wybór??
— No tak. Idź przodem mój królu.
Po lekcji Michael podchodzi do Liz
— Cześć! Pamiętasz mnie??
— Cześć! Tak ty jesteś........ Michael prawda??
— Znasz moje imię! OJJJJ
— Co się stało ???!!!
— Moje serce!!!!!
— Może zadzwonić po pogotowie???
— Nie, ulżysz mi w cierpieniach jeśli pójdziesz dzisiaj ze mną do kina
— Ale mnie wystraszyłeś!!!!!!
— To jak???
— Dobrze.
— Przyjdę po ciebie o 7.00 Ok.??
— Ok.
— Hej Mich. Widziałem że gadałeś z tą brunetką Liz
— Tak, zaprosiłem ją na randkę. Hej a może ty byś zaprosił tą blondynkę Marię??? We czwórkę będzie raźniej.
— No nie wiem.
— Nie daj się prosić.
— Ok.
Rano w szkole.
— Cześć Liz. Jak było po seansie??
— Cześć Maria. Ok. a u ciebie???
— Hmmm. Jakoś nic się nie wydarzyło.
— O co ci chodzi??
— W kinie siedzieliśmy koło siebie tak jakby się w ogóle nie znaliśmy, a jak mnie odprowadził do domu nawet mnie nie pocałował, tylko powiedział cześć
— Przykro mi???
— Podoba ci się ten Michael.
— Jest fajny. Nie patrz tak na mnie??
— Liz jesteś cała czerwona!!! Czy coś się wczoraj wydarzyło???
— On mnie tylko pocałował......bardzo namiętnie i szczerze mówiąc coraz bardziej zaczyna mnie przyciągać tak jakby wokół siebie miał jakieś nieziemskie pole magnetyczne.
— Wow, ty wpadłaś, naprawdę wpadłaś!!
Od tej pory Michael i Liz stali się jak papużki nierozłączki.
Po upływie roku:
W czasie przerwy na lunch Michael wraz z Maxem dołączył do Liz i Marii ( jak każdego dnia, tylko że Maria zaczęła chodzić z Alexem, a Max jak to Max był bardzo nieśmiały, więc na razie nie miał dziewczyny.
— Cześć dziewczyny
W tym momencie obdarzył Liz namiętnym pocałunkiem
— Cześć Mike
— Co tam słychać???
— Nic ciekawego a u ciebie ???
— Właśnie Liz muszę z tobą porozmawiać.
— Coś się stało???
— Tak.
— Ojca przenoszą do Europy
— Pogratuluj mu
— Nie wiem czy jest czego... bo widzisz oni przenoszą go na stałe, a ja że nie jestem pełnoletni jadę z nim...
— COOOOOOOOOO?????? Michael powiedz że to nieprawda
— Liz tak mi przykro!!! Ale obiecuję ci że jak tylko skończę 18 lat to zrobię co w mojej mocy że by wrócić tutaj.. Liz nie płacz
— Jak mam nie płakać skoro wyjeżdżasz......., a kiedy wyjeżdżasz???
— Jutro z samego rana..
— I dopiero teraz mi o tym mówisz???
— Ja też się o tym wczoraj wieczorem dowiedziałem!!! Liz obiecuję że wrócę obiecuję. Może się dzisiaj spotkamy???
— Dobrze o 7.00 kino i kolacja???
— Nie dzisiaj ja gotuję, taty nie będzie w domu, bo wyjeżdża już dziś po południu, więc chata będzie wolna. Ok.??
— OK.
— Przyjdź o 7.00
Wieczorem
— Ty sam to wszystko przygotowałeś???
— Tak.
— Jak pięknie pachnie, no Michael jestem pod wrażeniem.
— Szczerze mówiąc miałem nadzieję że to powiesz. (śmiech)
Po zjedzeniu romantycznej kolacji i obejrzeniu filmu na wideo:
— Świetny film nie uważasz???
— Tak. Liz chciałem ci powiedzieć że naprawdę będę tęsknił
— A ja to nie naprawdę?? (śmiech)
— Liz, kocham Cię!!!
— Ja też Cię kocham!!!!
Zaczęli się całować i zrobili to co Maria nazwała wielkim krokiem w stosunkach ludzi z kosmitami.
— Michael było cudownie, dziękuję!!!
— Nie to ja dziękuję.!! Liz...
— Tak???
— Wiesz ja...ja muszę ci coś wyznać.
— Co???
— Ja nie jestem.....
— Michael!!!
— Co się stało???
— Michael za godzinę masz samolot!!!!
— O kurczę!!!! Spóźnię się!!!!
— Nie spóźnisz, tylko się pośpiesz!!!
Szybko się ubrali a Liz odwiozła go na lotnisko
— Michael co chciałeś mi powiedzieć????
— Liz, bo widzisz..... wiesz co to może poczekać
— Mike, ale ja nie wytrzymam roku!!!
— Przecież to nie rok, przyjadę na święta.
— Będę za tobą tęsknić...
— Hej myślałem że odprowadzisz mnie aż do samego końca???
— Tak ale tam będzie Max, Isabel, Maria i Alex.
— Kocham Cię!!!!!
— Ja też Cię kocham!!!
— Liz
— Tak???
— Kiedy przyjadę to powtórzymy dzisiejszą noc dobrze???
— (Śmiech) Ok.
Na lotnisku czekali już wszyscy . Każdy pożegnał Michaela, a kiedy doszło do Maxa Michael wziął go na bok
— Max mam do Ciebie prośbę. Opiekuj się Liz tak jakby to była twoja dziewczyna i jeszcze jedno ona nadal nic nie wie..
— Nie powiedziałeś jej?? Michael co się stało mówiłeś że chcesz jej powiedzieć??
— Wynikły pewne problemy, trzymaj się Max i opiekuj się Liz.
— Jasne.
— Liz, wrócę.
— Będę czekać. Do widzenia Michael.
— Cześć Liz.
Michael gorąco pocałował Liz i poszedł w stronę samolotu.
C.D.N.