Kasia

Roswell (3)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Nazajutrz w kafeterii.
Maria: Liz, co jesteś taka przygnębiona? Wyglądasz jakbyś całą noc płakała.
Liz: Max ze mną zerwał.
Maria: Co! Jak to Max z tobą zerwał! Tak po prostu.
Liz: Wczoraj wieczorem przyszła tu Tess i trochę ją poniosło.
Maria: Co to znaczy???
Liz: Pobiłyśmy się. Miałam trochę opuchnięte oko...
Maria: I Max boi się, że to się powtórzy i nie chce Cię narażać na "śmirtelne" niebezpieczeństwo, zgadłam?
Liz: Dokładnie!
Maria: Nie martw się. Długo bez Ciebie nie wytrzyma, zobaczysz jeszcze będzie Cię prosił na kolanach żebyś do niego wróciła!
Liz: Chyba nie masz racji, spójrz…

W tym momencie to kafeterii wchodzą objęci Max i Tess.

Maria: Ależ Liz, to jeszcze nic nie znaczy. Przecież codziennie tu przesiadują.
Liz: Ale nie codziennie trzymają się za ręce, uśmiechają się słodko…boże, oni się całują!
Maria: Sama widzisz PALANT!

Przychodzi Michael.

Michael: Cześć dziewczyny. Maria pójdziemy dzisiaj do kina?
Maria: Michael, nie dzisiaj.
Michael: Ale dlaczego?
Maria: Muszę zostać z Liz. Max od niej odszedł…
Michael: Max odszedł od Liz? Nie żartuj sobie, przecież Liz to…

W tym momencie chłopak zauważ Maxa i Tess.

Michael: Pójdę z nim pogadać!……………Hej, Max, Hej Tess, Hej Is.
Max, Is, Tess: Cześć.
Michael: Mmhm, Max możemy pogadać?
Max: Jasne, coś się stało.
Michael: Chyba tak. Możemy wyjść z kafeterii?
Max: Dobra, na razie Tess. Będę wieczorem.
Tess: Pa! Będę czekać.
Chwilę później przed kafeterią.

Max: Co takiego się stało?
Michael: Naprawdę zerwałeś z Liz?
Max: Musiałem to zrobić, Tess mogłaby coś jej zrobić.
Michael: Kochasz Tess?
Max: Zwariowałeś!? Dla mnie liczy się tylko Liz, ale muszę być z Tess…
Michael: Jeśli tak na to patrzeć to ja powinienem być z Isabel, a jak widzisz jestem z Marią…
Max: Isabel jest inna niż Tess.
Michael: Nie bredź! Ja na twoim miejscu wróciłbym to Liz, dziewczyna się załamała. Może coś sobie nawet zrobić! A po drugie chcę iść wieczorem do kina z Marią, a jeśli Liz będzie w takim stanie to Maria jej nie zostawi!

Z kafeterii wychodzi Liz.

Liz: Michael, Maria Cię woła.
Michael: Już idę, a ty Max przemyśl to co Ci powiedziałem.
Max: Liz, poczekaj!
Liz: Coś się stało?
Max: Chciałem tylko zapytać jak się czujesz?
Liz: Wspaniale, nigdy lepiej się nie czułam!
Max: Liz…
Liz: No, co pytasz jak byś nie wiedział.
Max: Przemyślałem kilka spraw i doszedłem do wniosku, że Cię kocham i chcę z tobą być.
Liz: Nie.
Max: Nie?
Liz: Nie chcę z tobą być.
Max: Nie kochasz mnie już?
Liz: Kocham, bardzo kocham Max! Tylko ma już dość tych rozstań i powrotów. Nie ma już na to siły, rozumiesz?
Max: Liz, spróbujmy jeszcze jeden raz, ostatni…
Liz: Nie, Max. Nie chcę już więcej płakać. To koniec.

Liz ze łzami w oczach wbiega do kafeterii.


Poprzednia część Wersja do druku Następna część