- To jak, Liz, idziemy? – młoda ładna blondynka w skandalicznie krótkiej czerwonej sukience bez pukania wpadła do pokoju.
Długowłosa brunetka siedząca przy biurku odwróciła się ze zdziwioną miną.
— Gdzie niby mamy ... Boże, to dzisiaj?
— Jasne że dzisiaj. Spójrz – blondynka podeszła do kalendarza wiszącego na ścianie. – Widzisz? Piątek wieczór – wyjście do dyskoteki. Zakreślone dużym czerwonym kółkiem. Bardzo dużym, bardzo czerwonym kółkiem.
— Zupełnie zapomniałam – Liz potrząsnęła głową. – Wybacz, Maria, nie mogę. Mam strasznie dużo ...
— Nie chcę tego słuchać – Maria stanowczo ucięła wszelkie dyskusje. – Za dużo czasu spędzasz nad książkami. Dzisiaj wychodzisz ze mną i z Alexem. I bez dyskusji.
— Ale ...
— Powiedziałam bez dyskusji!
— Okay – Liz westchnęła z rezygnacją. – Daj mi 15 minut.
— Chyba żartujesz?! Żadna kobieta nie "odstawi" się na dyskotekę w 15 minut. Masz wyglądać wystrzałowo, choćby ci to miało zająć godzinę. Zostanę z tobą i dopilnuję tego.
— A co z Alexem?
— Poczeka.
— I co, żałujesz?
— Co?!
— Pytam czy żałujesz?!
— Nie! Miałaś rację! Potrzebowałam tego!
Podskakiwały w rytm muzyki czując jak napięcie całego tygodnia spływa z nich roztapiając się w tańcu. Gdy piosenka się skończyła, stanęły wyczerpane na parkiecie ciężko oddychając. Zauważyły zbliżającego się Alexa. Kąciki ich ust uniosły się gdy zauważyły, że niesie trzy piwa.
— Ratujesz mi życie, przystojniaku – krzyknęła Maria.
Chwyciła jeden z kubków i przyssała się do niego. Liz z wdzięcznością przyjęła drugi, podany jej przez przyjaciela. Chciwie zaczęła przełykać chłodny bursztynowy płyn.
— Umiecie się bawić, dziewczyny – Alex uśmiechnął się kpiąco.
Maria oderwała się na chwilę od swego piwa i głośno beknęła. Liz karcąco zmarszczyła brwi, lecz nie powiedziała ani słowa.
— Hej, Liz – Alex spojrzał na nią badawczo. – Zgadnij kogo tutaj widziałem.
— Chyba nie powiesz że ...
— Zgadza się – pokiwał głową. – Kyle Valenti. I to z całą swoją paczką.
— Cholera – skrzywiła się. – Powiedziałam mu, że będę się dzisiaj uczyć.
— Jak to w ogóle między wami jest? – wtrąciła się Maria. – Jesteście parą czy nie jesteście?
— To dość ... skomplikowane – Liz zagryzła wargę. – Byliśmy na kilku randkach, ale ... chyba po prostu nie pasujemy do siebie.
— Więc z nim zerwij. Niech się chłopak nie męczy.
— Wiem, powinnam. Ale nie jestem najlepsza w zrywaniu.
Alex, który popijał piwo, nagle się zakrztusił. Dziewczyny zaczęły klepać go po plecach, aż w końcu złapał oddech. Odetchnął głęboko.
— Już w porządku? – zapytała z troską Liz.
Nie odpowiedział. Wpatrywał się przed siebie szeroko otwartymi oczami. Podążyły za jego spojrzeniem.
Do dyskoteki weszła właśnie grupka osób. Dwóch chłopaków i dwie dziewczyny. Widząc wysoką blondynkę można było zrozumieć zachowanie Alexa. Jej rysy były klasycznie piękne, długie włosy opadały falami do połowy pleców. Czarna sukienka podkreślała cienką talię i zgrabne nogi. Maria od razu poczuła ukłucie zazdrości. Zawsze chciała tak właśnie wyglądać. Nie była w tym uczuciu osamotniona. Dziewczyny w pobliżu słyszały nagle, że ich partnerzy gwałtownie wciągają powietrze. Nie było chłopaka, który spojrzawszy na nowoprzybyłą nie powróciłby do niej wzrokiem. Jej towarzyszka również była bardzo ładna. Blond loki opadały łagodnymi skrętami za ramiona, błękitna sukienka, przy szyciu której nie zużyto zapewne zbyt wiele materiału, opinała ściśle ponętne kształty, ukazując akurat tyle by doprowadzić męskie serca do zawału. Na jej twarzy można było dostrzec lekki pogardliwy uśmiech. Chłopak, który stał obok niej, zmierzył salę czujnym spojrzeniem. Ciemnowłosy, w czarnej skórzanej kurtce, o pociągłej, zamyślonej twarzy. Przystojniak – oceniła Liz. Za nim stał jego nieco wyższy kolega. On z kolei sprawiał raczej ponure wrażenie. Brązowe włosy postawione "na jeżyka", nieprzyjazne spojrzenie, masywna sylwetka – właściwie mógł podobać się dziewczynom. Zwłaszcza tym z ciągotami do buntowników. Bo na takiego właśnie wyglądał. Cała czwórka lustrowała salę, jakby oceniając czy warto wejść w ten tłum roztańczonych młodych ludzi.
— Radzę podnieść szczękę z podłogi – sucho doradziła Alexowi Maria. – Może się zakurzyć.
— Nie wiem o czym mówisz – rzucił ten pozornie lekkim tonem, lecz jego wzrok wciąż powracał do posągowej blond-piękności.
Dziewczyny nic nie odpowiedziały. Nie musiały. Ich spojrzenie mówiło samo za siebie.
— No dobra – skapitulował. – Ale musicie przyznać, że ona wygląda zabójczo.
— Która? – skomentowała kwaśno Maria. – "Lodowa Księżniczka" czy "Miss Skromności"?
— Kto? – Alex rzucił jej nieprzytomne spojrzenie.
Spojrzały na siebie i jednocześnie westchnęły.
Max powoli skinął głową. Pozostała trójka, choć nie patrzyła na niego, wyczuła ten ruch. Jednak nie ruszali się. Czekali.
— Rozproszyć się – rzucił Max cicho. – Wiecie co robić.
Wydawało się, że muzyka gra za głośno, by mogli go usłyszeć, jednak w momencie gdy skończył mówić, ruszyli do przodu. Weszli pomiędzy tańczących, każdy w innym miejscu. Max stał przez chwilę bez ruchu, po czym podążył za nimi.