Alex Whitman

Ich Troje

Wersja do druku

Zdarzenia te były przed strzelaniną w "Crashdown"

Max, Michael i Isabel szli szkolnym korytarzem do swoich szafek.

— Dziwnie się czuję – powiedziała Isabel

— To znaczy? – spytał Max

— Wydaje mi się, że wszyscy się na mnie patrzą.

— Nie tylko ty masz takie wrażenie – odezwał się Michael

Rozległ się dzwonek na lekcje.

— Spotkajmy się po lekcjach – zaproponował na odchodne Max

— Dobra. Na razie... – pożegnał się Michael

Rozeszli się na zajęcia.

Max siedział na lekcji chemii. Okropnie się nudził. Nauczyciel cały czas coś gadał bez sensu, a co gorsze bez przerwy patrzył się na niego. Chłopak odruchowo popatrzył się na swoje ubranie. Na jego czarnej bluzie w serek, nie było żadnych zabrudzeń, na spodniach też nic nie było.
Nagle ktoś zapukał; do klasy wszedł jakiś uczeń i podał nauczycielowi kartkę. Ten zerknął na nią.

— Max Evans, proszony jest do dyrektora – oznajmił głośno.

Max wstał.

— Możesz spakować rzeczy, zaraz koniec lekcji.

Chłopak spakował się i wyszedł z klasy. Czuł, że nogi robią mu się jak z waty. Doszedł do gabinetu dyrektora. Zapukał.

— Proszę

— Max otworzył drzwi. W gabinecie siedział dyrektor i jakiś dwóch obcych facetów. Wtedy usłyszał głos Isabel.

— Max uciekaj! Oni wiedzą!

Chłopak zerwał się do ucieczki. Za nim pobiegło tych dwóch obcych facetów. Mieli broń! Max biegł do wyjścia. Gorączkowo myślał, co robić. Wpadł na jakąś dziewczynę. Ta krzyknęła ze strachu.

— Nie rób mi krzywdy! Ja lubię kosmitów!

Max zorientował się, że cała szkoła a nawet całe miasteczko wie, że On, Isabel i Michael są kosmitami. Dziewczyna gdzieś uciekła. Za szybą głównych drzwi zauważył policję i innych "urzędników"

— FBI – szepną do siebie.

Wtedy przypomniał sobie, że Isabel jest uwięziona. Postanowił po nią wrócić. Pobiegł z powrotem do gabinetu dyrektora. Wbiegł do środka przygotowany na to, że będzie musiał zabić ludzi, ale ku jego zdumieniu nie było nikogo, prócz Isabel i Michael'a. Byli związani tak, że nie mogli wykorzystać swoich mocy. Max użył swojej mocy i uwolnił ich.

— Musimy uciekać – oznajmił im.

— Gdzie? – spytała przestraszona Isabel.

— Tam gdzie będzie bezpiecznie – wytłumaczył jej Michael.

— Rozdzielimy się. Zachowujemy się jak gdyby nigdy nic. Spotkamy się nad rzeką.

We troje wyszli z pokoju. Rozdzielili się. Max pobiegł do męskiej toalety, gdzie wyszedł przez okno.
Szybkim krokiem szedł do domu. Starał się uspokoić. Daleko przed nim mignęła mu Isabel. Doszedł do domu.
Wszedł do kuchni. Dla pozoru zrobił sobie kanapkę. Wkroczył raźno do pokoju (salonu). Siedział w nim ojciec i matka. Max wyczuł napięcie wiszące w powietrzu. Zauważył Isabel.

— Ro... wszyscy już wiedzą – powiedziała siostra Max'a

— Isabel zabierz najpotrzebniejsze rzeczy, musimy wyjechać – nakazał Max

— Gdzie pojedziecie? – spytał "ojciec"

— Gdziekolwiek; Jak najdalej stąd

— Chodź wypiszę wam czek – zawołał Max'a pan Evans

Max z mieszanymi uczuciami poszedł za ojcem. Ściskało go w dołku. Jego ojciec chciał mu zapłacić za to żeby zniknęli z jego życia. Wtedy usłyszał szept ojca.

— Są w twoim pokoju. Uciekajcie przez piwnicę.

Natomiast głośno powiedział:

— To są nasze wszystkie oszczędności

— Dzięki... tato – podziękował Max

— Dla mnie i mamy nadal, jesteście naszymi dziećmi – znów powiedział szeptem ojciec

XXX

Tymczasem Michael obiegł do przyczepy gdzie mieszkał z ojcem. Spakował najpotrzebniejsze rzeczy. Gdy wychodził z przyczepy podjechał samochód. Wyszło z niego dwóch agentów FBI. Michael rzucił się do ucieczki. Agenci wyjęli broń.

— Stój, bo strzelam! – krzyknął jeden z nich

Michael nie zatrzymał się.

Agenci zaczęli strzelać.

XXX

Do salonu wkroczyli agenci FBI. Było ich trzech i mieli broń. Max i Isabel nie zdążyli uciec z domu. Dziewczyna posłała rozpaczliwe spojrzenie w stronę brata. Nagle jednocześnie Max i Isabel rzucili się do drzwi.
Agenci zaczęli strzelać.

XXX

Troje Obcych obudziło się w swych łóżkach. Każdemu z nich śnił się ten sam sen. Koszmar.
Cała trójka miała przeczucie, że ktoś niedługo wykryje ich tajemnicę. Niedługo.

KONIEC

Dedykacja dla Roswellianki.

Wersja do druku