Lekcja biologii:
— Hey Max. – Powiedziała Liz, jak gdyby nic się nie stało
— Cześć Liz. – Gdy spojrzał w jej oczy widział smutek. Zranił ją.
Lekcja przebiegała spokojnie. Po niej, wszyscy rozeszli się. Liz i Max szli koło siebie w milczeniu. Ciszę przerwał Kyle Valenti, który stanął im na drodze:
— Gołąbki się pokłóciły ? – Spytał z drwiną w głosie. – Oh! Jakie to smutne.
— Nie Kyle. Na Twoje nieszczęście nie. Wszystko jest okey, prawda Max? – Powiedziała Liz.
— Tak jasne. – Odrzekł i przytulił się do niej. Parker chciała, żeby ta chwila trwała wiecznie. On też tego chciał. Gdy Kyle odszedł, Liz szepnęła do Maxa:
— Kocham cię. Powiedz mi czemu nie możemy być razem. Max! Ty też mnie kochasz. To bez sensu!
— Boję się o ciebie. Jakby ci się coś stało nie wybaczyłbym tego sobie.
— Ale to mnie boli jeszcze bardziej, niż ból fizyczny...
— Lepiej zostańmy tylko... – Liz zamknęła jego usta pocałunkiem.
— Gdy ja uważam że życie nie ma sensu, posuwam się czasem za daleko. Już kiedyś chciałam popełnić samobójstwo. A życie bez ciebie Max, nie ma sensu dla mnie. Kocham cię!
— I ja cię kocham. – Odpowiedział. – Możemy spróbować. – Pocałowali się.
Wieczorem gdy Crashdown była już zamknięta cała szóstka siedziała w tej kawiarni. A to dlatego, że właścicielem był ojciec Liz.
— Przedstawiam wam wszystkim Isabel, moją siostrę. – Powiedział Max.
— Hey wszystkim. – Powiedziała Izzy.
— Cześć. Jestem Liz Parker, to Maria DeLuca, moja przyjaciółka i Alex Whitman – nasz wspólny przyjaciel.
— Hey. – Przywitali się Maria i Alex.
Wszyscy, którzy znali tajemnicę Maxa, Michaela i Isabel, bardzo się polubili. Izzy nie była już taka zła na brata.
Parę dni później do szkoły przyszła nowa uczennica – Tess Harding. Gdy tylko zobaczyła Maxa, pomyślała:
— Musze go mieć! Trzeba tylko spławić tą brunetkę, która stale się koło niego kręci... – Miała na myśli Liz.
Pewnego dnia w szkole...
— Cześć! Jestem Tess Harding. – Powiedziała do Maxa.
— Cześć. Max Evans. – Odpowiedział.
— Bardzo miło mi cię poznać! – Powiedziała, a gdy zauważyła Liz na horyzoncie, przysunęła do siebie Maxa i zaczęła go całować. Ten od razu odepchnął ją i zobaczył biegnącą Liz ze łzami w oczach.
— Liz czekaj! – Zawołał i pobiegł do niej.
— No i jeden zero dla mnie kochaniutki. – Powiedziała Tess pod nosem.