- Liz! Pomóż mi. Poradź, co mam robić? – poprosiła błagalnie Maria
przyjaciółkę.
Obydwie siedziały w pokoju Liz.
– Maria! Tyle razy ci mówiłam żebyście pogadali szczerze.
– Łatwo ci mówić. On swoje, a ja swoje. Kłótnia gotowa. Za nic nie
mogę się dogadać z moim zielonym Czechosłowakiem.
– Zielonym?! – zaśmiała się Liz.
– To wcale nie jest śmieszne – próbowała udawać obrażoną Maria, ale
po chwili sama zaczęła się śmiać.
– Co wam tak wesoło? – zapytał Alex, wchodząc do pokoju.
– A nic, tak się śmiejemy – wyjaśniła Liz.
– Mam problem – poinformował przyjaciółki Alex.
– Jaki? – zapytała Liz.
– Isabel – odpowiedział jej chłopak.
Dziewczyny westchnęły współczująco.
XXX
Po wyjściu z domu Liz, Maria poszła do mieszkania Michaela. Musiała
z nim porozmawiać. Stanęła przed jego drzwiami. Zapukała.
– Proszę!
Weszła do środka.
– Cześć! – przywitała swojego chłopaka.
– Cześć Maria – powiedział Michael i podszedł do niej.
– Musimy pogadać – poinformowała go.
– O czym?
– O nas.
– Mariaaa! Przerabialiśmy już to.
– Wiem. Ze 100 razy, ale przyda się jeszcze raz.
– Po co?
– Michael! Nie utrudniaj mi. Zacznę tak... Denerwuje mnie to, że...
– nie zdążyła dokończyć dziewczyna, gdyż Michael zamknął jej usta
pocałunkiem. Pod Marią ugięły się nogi.
– Co ci? – spytał trochę wystraszony chłopak.
– Miałam wizję.
XXX
– No i wiesz. Poszłam do niego, żeby z nim poważnie porozmawiać, a
on mnie pocałował i wtedy zobaczyłam te obrazy.
– Jakie obrazy? – zapytał Alex.
Maria opowiadała mu na lekcji historii wczorajsze wydarzenia.
– Na początku to był tylko dźwięk. Później pokazał się jakiś tunel.
Leciałam w nim z prędkością błyskawicy. Mijałam różne zakręty, aż
wreszcie zatrzymałam się przed jednym z bocznych włazów. Ten właz
się otworzył...
– Deluca! Może nam też opowiesz tę fascynującą historię – przerwał
jej nauczyciel.
– Raczej nie.
– To siedź cicho.
– Później ci dokończę – szepnęła Alexowi na koniec.
Niestety nie mogła go później znaleźć, bo mieli gdzie indziej
zajęcia. Spotkała natomiast Michaela.
– Muszę cię pocałować – oznajmiła mu na przywitanie.
– Zawsze do usług – odpowiedział zaskoczony.
Dziewczyna pocałowała go, długo i namiętnie.
– Zmywamy się ze szkoły – powiedziała Maria.
– Co?
– Wiem gdzie mamy jechać. Miałam kolejną wizję.
– Dobrze! Schowam tylko książki do szafki – rzekł Michael i pobiegł
do swojej szafki.
5 minut później jechał "Jetą" z Marią do miejsca wizji.
XXX
– Gdzie jedziemy? – zapytał Michael.
– Dokładnie nie wiem.
– Przecież powiedziałaś, że...
– Wiem. Musiałam cię wyciągnąć ze szkoły.
– To tu! – krzyknęła dziewczyna i gwałtownie zahamowała.
– Zwariowałaś?! – zdenerwował się Michael.
– Tak.
Byli parę kilometrów za miastem.
– No i gdzie to masz? – chłopak spojrzał pytająco na Marię, gdy
wysiedli z samochodu.
– Tu! – pokazała mu wejście do kanałów.
– Chyba nie myślisz, że będę chodzić po kanałach, pełnych ścieków.
– Właściwie to tak myślę. Agenci Mulder i Scully wszędzie mogli się
wcisnąć.
– Aaaa, to teraz ja jestem Mulderem, a ty Scully?!
– Nie! Ja jestem Scully, a ty niech ci będzie, możesz być Mulderem.
– Ach, dzięki za łaskę.
– Nie ma za co. Kto pierwszy wchodzi?
– Kobiety mają pierwszeństwo.
– Nieeee, to starsi mają pierwszeństwo.
– Dobra. Podaj latarkę – poprosił Michael.
– Ups. Nie mam.
– Co ty powiesz. Poświecisz nam swoją mocą – wpadła na pomysł Maria.
Zeszli po drabince na dół.
– Ale tu chłodno... – powiedziała dziewczyna.
Była ubrana w letnią sukienkę na ramiączkach. Sukienka sięgała jej
do kolan.
– No agentko prowadź.
– To zapal latarnię. Nie prowadzę po ciemku. Michael swoją mocą
rozświetlił korytarz.
Szli koło siebie, przez jakieś 15 minut, klucząc między tunelami,
gdy usłyszeli jakiś dźwięk.
– To ten sam dźwięk – rzekła podniecona Maria. Ruszyli w stronę, z
której dochodził.
– Aaaa – krzyknęła Maria – Szczury!
Michael zaczął się śmiać. Śmiał się tak długo, aż go rozbolał
brzuch.
– Michael! Nie słyszę już tego dźwięku.
Chłopak oparł się o ścianę. Za plecami poczuł chłód metalu. Nagle
poczuł jak metal się odgina, a on sam wpada...
XXX
Maria patrzyła jak Michael traci równowagę, gdy otworzył się ten
dziwny właz.
– Michael! Nic ci nie jest – krzyknęła w głąb otworu.
– Nic! Zejdź ostrożnie. Bo tu jest stopień.
We wnętrzu włazu rozpaliło się światło. Chłopak użył swojej mocy.
– Nie mogę uwierzyć! – szepnęła dziewczyna, gdy znalazła się w
środku.
Znajdowali się w małym, suchym cieplejszym pomieszczeniu. Na środku
pomieszczenia stała drewniana skrzynka, a na niej stał mały kuferek.
Maria ostrożnie podeszła i otworzyła go. Pomieszczenie oświetliło
jasnożółte światło, a wydobywało się ono z... "orbitoidu".
– Trzeci komunikator? Kto go tu umieścił? – zadawał sobie pytania
Michael.
– Michael! Nie podoba mi się to – rzekła przestraszona dziewczyna,
rozglądając się po "pokoju" – Dlaczego ten orbitoid się tu znalazł?
– Chłopak wziął do ręki komunikator. Poczuł jak coś przeszło przez
jego ciało.
– Michael wychodzimy stąd – rozkazała Maria.
– Nigdzie nie pójdziemy – powiedział dziwnym głosem Michael.
Dziewczyna spojrzała się na niego. Oczy jej chłopaka świeciły się
czerwonym, nieziemskim blaskiem. Dziewczyna krzyknęła i rzuciła się
do ucieczki. Słyszała, że Michael ją goni. Dobiegła do skrzyżowania
tuneli. Wtedy poczuła jak jej skórę pokrywa gęsia skórka, powodem
było to, co wyszło z tuneli – ... Skórowie. Maria rzuciła się na
oślep w najbliższy tunel. Cały czas słyszała za sobą, że ją ścigają.
Zaczęły ją boleć płuca, nogi załamywały się pod nią. Nagle dogonił
ją Michael i złapał za rękę. W jednej ręce cały czas trzymał
orbitoid. Próbowała mu się wyrwać. Zaczęła go kopać. Szczęśliwym
trafem uderzyła go w rękę, w której trzymał komunikator. Upuścił go.
Maria odbiegła trochę od niego. Skórowie pokazali się na widoku.
– Maria?! Co się ze mną działo? – spytał Michael.
Jego oczy znów miały normalny kolor.
– Zrób coś – powiedziała wskazując na Skórów.
Wtedy Michael ją złapał.
– Co ty robisz? – krzyknęła.
W odpowiedzi zobaczyła jak oczy Michaela znów zaświeciły się na
czerwono.
– Zabij ją – rzekł jeden z "Obcych", z którego strasznie schodziła
skóra.
Maria powiedziała, że jeśli teraz ma zginąć, chce ostatni raz
pocałować Michaela. Wprowadziła swój plan w życie. Czar prysnął.
Michael odzyskał władzę nad własnym ciałem. Wykorzystał to niszcząc
Skórów i fałszywy orbitoid.
– Dzięki – powiedziała dziewczyna, gdy wyszli na powierzchnię.
– Nie ma, za co. To raczej ja powinienem podziękować.
– Tamtym i tak by nic nie pomogło. Przy opalaniu nie używali
odpowiednich kremów. Maria zaśmiała się z własnego dowcipu, ale tym
razem to Michael zamknął jej usta pocałunkiem.