***
Godzina przed imprezą. Wszyscy byli już u trójki kosmitów w domu. Dziewczyny robiły ostatnie poprawki makijażu, a Zack i Alex cierpliwie na nie czekali w salonie. Minęło 15 minut, a one dalej nie wychodziły z sypialni. Alex nie wytrzymał. Wstał gwałtownie z fotela i kierował się do pokoju okupowanego przez Joy, Shilę i Maję. Zapukał niepewnie i spytał czy są już gotowe. One odpowiedziały, że jeszcze chwileczkę. Wrócił do Zack'a i siadł koło niego zdenerwowany.
— Czy te baby to nigdy nie mogą się pospieszyć... Zawsze to i tak my jesteśmy winni, że poszło im np. oczko w rajstopach, albo jak im się szminka rozmaże jak za długo całujemy – powiedział półgłosem do Zack'a
— Nie zawsze!! – wykrzyknęły z lekką złością dziewczyny – tylko wtedy jak nas poganiają tak jak teraz ty – dodała Shila
— Nareszcie!! – Zack aż podskoczył z fotela – Jedziemy już niedługo się zaczyna?? – spytał po chwili
— Tak – wykrzyknęła reszta
Wsiedli do samochody i skierowali się na pustynie gdzie miała odbyć się impreza. Kosmiczna impreza, jak nazwała to Shila, właśnie się zaczynała. Jadąc w jej stronę widzieli już światła na niebie. Miały różny kolor. Jedne były w kształcie serduszek i gwiazdek, inne bardziej twórcze w kształcie motyli i twarzy ufoludków.
Dojechali. Ich oczom ukazał się wielki czerwony namiot, o dziwnym kształcie. Przed wejściem stało dwóch napakowanych gości, to byli pewnie ochroniarze. Przez niewielkie luki w namiocie widać było półmrok, który rozświetlały różne kolory reflektorów. Pokazali bilety ochroniarzom i weszli z uśmiechami na twarzy do środka.
***
— Już są super...teraz już wszystko pójdzie jak spłatka – pomyślał ktoś w tłumie wpatrując się w Joy, Shilę, Alexa, Maję i Zacka
***
Impreza zapowiadała się wspaniale już kilka godzin cała czwórka nie schodziła z parkietu oprócz Shili, która po pierwsze nie miała faceta z którym można się przytulać przy wolnym tańcu, a po drugie wolała śpiewać niż tańczyć. Siedziała przy barze popijając 2 już drinka zwanego "Pasoa" (smaczny ...mniam...) wiedziała że jest już lekko zakręcona, ale wiedziała co się z nią dzieje. Oni kosmici, praktycznie nie powinni pić, bo mieli potem różne dziwne dolegliwości, ale ona jakoś była na to odporna.
Maja i Alex gdzieś znikli w tłumie. Nie mieli nawet zamiaru szukać reszty. Byli szczęśliwi razem. O ok. 2 w nocy Alex zaproponował jej wyjście na powietrze. Bez obaw poszła z nim na parking.
— Alex nie masz może ochoty wrócić do domu?? – spytała trochę nieśmiało Maja
— Naprawdę tego chcesz??
— Mha... – przytaknęła – chyba, że ty nie masz ochoty??
— Nie...to znaczy...hmmm – odpowiadał trochę niepewnie – wszędzie gdzie ty – był zaskoczony tym co zaproponowała, to on miał to zrobić
— W końcu jeszcze nie byliśmy na takiej prawdziwej randce -uśmiechnęła się – z przyjemnością pobędę z tobą sam na sam – pociągnęła go za sobą do samochodu
— A co z resztą?- spytał gdy przypomniał sobie o przyjaciołach
— Nie martw się, już to załatwiłam z Zack'iem. Wcześniej przyjechał tu swoim samochodem – odpowiedziała bez zastanowienia
— Aha – wiedli do Jeep'a i wyjechali na ulicę. Alex był zaskoczony zachowaniem Mai, wszystko przygotowane -to jest dziwne ona?? – pomyślał
W samochodzie cały czas zerkali na siebie z uśmiechem. Maja usiadła wygodnie, i niepewnie kierowała swoją rękę w kierunku jego, którą trzymał na kolanie. Gdy w końcu zdołała jej dotknąć poczuła miłe ciepło. ( w tle piosenka Save Ferris "Let me in") Gdy zmieniał bieg jej ręka cały czas pozostawała na jego kolanie. On patrzył na nią jak na kogoś, kogo by nigdy nie widział. Przyglądał się jej uśmiechniętej twarzy. Jej niebieskie oczy błyszczały. Włosy lekko wypuszczone z koka opadały trochę na oczy. Lecz ich blask nie znikał.
Gdy dojechali do domu, Alex po męsku otworzył drzwi ze strony dziewczyny. Złapał ją za rękę i zaprowadził do domu. Chłopak zapalił światło i skierowali się do kuchni.
— Alex, masz może coś do picia?? – spytała Maja
— Pewnie, jest w lodówce, weź sobie a ja zaraz wrócę – i skierował się do swojego pokoju. Gdy tam dotarł zapalił lampkę przy biurku i odsunął szufladę. Na wierzchu leżał mały pakunek wyjął je i poszedł z powrotem.
Przy kuchennym blacie stała odwrócona Maja robiąc sobie coś do picia. Alex patrzył teraz na jej całe ciało które teraz było dobrze widać w świetle. Jej krótka sukienka nie zasłaniała dużej części nóg. Była tak obcisła, że można było dostrzec prawie każdą część jej figury, której można było pozazdrościć. Alex zbliżał się do niej powoli, aby go tylko nie usłyszała. Radio grało jej ulubioną piosenkę Barenaked'a Ladies " Pinch Me". Lekko pod głosiła nie odwracając się, bo radio stało tuż obok niej. Zaczęła lekko ruszać swoim ciałem w rytm muzyki, co doprowadzało chłopaka do szaleństwa. Podszedł bliżej był już za nią, czół jej zapach. Maja obróciła się z zamkniętymi oczami dalej tańcząc, ale gdy poczuła jego ciało przy swoim, otworzyła naraz powieki. Dziewczyna ze strachu upuściła szklankę. Jego oczy płonęły pożądaniem. Czuła jak się do niej zbliża. Ich usta spotkały się. Dziewczyna z początku próbowała przerwać to, ale gdy poczuła jak jego ręce wędrują delikatnie po jej spiętym ciele, uległa. Gdy rozpoczął całować jej szyję nie mogła wytrzymać, wydała z siebie cichutki jęk. Alex posadził ją na blacie, i znowu zaczął całować. Całował tak intensywnie, że nie mogła nic powiedzieć. Wziął ją na ręce, ona trzymała nogi wokół jego pasa. Poszli do salonu, położyli na kanapie, dalej całowali. Nie mogli przestać. To było silniejsze od nich. Dziewczyna powoli odpinała jego jedwabną koszulę. Zdjęła ją jednym ruchem. Poczuła jego umięśnione ramiona, które ją oplatają. On zaczął odsuwać jej sukienkę zapinaną na bok. Robił to tak delikatnie, aby tylko jej nie urazić. Gdy rozpiął całe, zaczął ja lekko całować po brzuchu. To już było zbyt silne. Z podniecenia wbiła mu swoje paznokcie w plecy. Od tego momentu wiedzieli, że od dziś będzie to coś innego.