***
Joy i Zack siedzieli zdenerwowani przy stoliku. Shila nie odbierała telefonu. Albo go zostawiła w domu, albo wyłączyła, albo, woleli o tym nie myśleć, coś się stało.
Chłopak spojrzał w stronę swojej mamy, była dziwnie szczęśliwa w objęciach szeryfa. Śmiali się ze wszystkiego. Po chwili podeszła do nich i spytała z uśmiechem:
— Zack, wiesz gdzie jest maja, od wczoraj jej nie widziała
— Pojechała z Alexem do NY – odpowiedział waląc prosto z mostu – mała wycieczka na wymianę na kilka dni ze szkoły – musiał jednak coś wymyślić widząc dziwną twarz matki
— Niedługo zadzwonią – dodała Joy z miłym uśmieszkiem
— Oki, dziś chyba też mnie nie będzie na noc...idę na kolacje z Thomasem
Odeszła pospiesznie i siadła z powrotem przy ladzie obok szeryfa.
Joy spuściła głowę, coś ją zabolało w środku. Jakby poczuła zło czające się bardzo blisko, zbliżające się. Poczuła więź to tego czegoś, jakby był kimś dla mniej, ale w głębi ducha go nienawidziła, on czuł do niej to samo.
~*BŁYSK*~
Widzi swojego tatę, mamę i dziecko. Małego chłopca w niebieskich śpioszkach. Jej tata kładzie na jego główce dłoń, z niej wydobywa się światło i kilka małych gwiazdek:
— Co to było – mówi starsza kobieta
— Tylko wspomnienia...
Idą w stronę samochodu: on, dziecko i mama. Młoda Liz głaszcze małego po rączce. Tata całuje go w główkę i oddaje tamtej starszej kobiecie. Ona wsiada z nim do samochodu i odjeżdża.
Chłopak ma łzy w oczach. Dziewczyna łapie go za rękę i mówi:
— Jestem tutaj, zawsze tu będę...
GŁOS:
— Teraz Zan będzie bezpieczny...
~*BŁYSK*~
Joy zrywa się z siedzenia i odwraca w stronę wejścia do kawiarni. Słyszy dźwięk dzwoneczków. W drzwiach widzi najpierw Shile, była uśmiechnięta. Potem chłopaka, średniego wzrostu bruneta. Nie widziała jeszcze jego twarzy, ale czuła, że nie będzie dobrze jak ja zobaczy.
Chłopak popatrzył w tamtą stronę, w tym samym momencie ona to zrobiła ponownie. Jej brązowe i jego niebieskie oczy spotkały się. Poczuli wzajemny niepokój.
Shila zaprowadziła chłopaka do swoich przyjaciół, Joy i Zacka.
— To Zack... – wskazała na chłopaka i podali sobie dłonie – A to Joy... – popatrzył znów na nią
Zauważył, że ciężko oddycha, jakby się bała, choć na jej twarzy widniał tylko bul i nienawiść. Podał jej dłoń. Poczuł ciepło, a zarazem chłód. Miłość i nienawiść. Śmierć i życie. Ogień i wodę.
~*BŁYSK*~
Widzi dokładnie to samo co ona widziała przed chwilą w wizji. Później jeszcze odleglejszą przeszłość, kiedy jego znienawidzony ojciec go szukał. Gdy rozmawiał z jakimś mężczyzną o tym aby go oddać, aby miał normalne życie i jak wierzył w to, że nie ma zdolności i jest 100% człowiekiem. Później swoją matkę, jej rozmowę z Liz w samochodzie i spalenie siatki. Na koniec wybuch.
~*BŁYSK*~