Rozdział III PRAWDA (cz.1/8)
— Joy, dzięki bogu żyjesz tak się o ciebie baliśmy! – mówiła ze łzami w oczach Shila
— Widziałem, że nic ci nie będzie – dodał Alex
— Tak, ja też się cieszę – uśmiechnęła się Joy – ......Zack...Zack....gdzie ty.....- nie zdążyła go zawołać gdyż wybiegł niespodziewanie z pokoju, zauważyła tylko jego dziwny wyraz twarzy, dziwny smutek, ale i zarazem strach w oczach. Chciała wstać i iść za nim, ale nie mogła, siły jej jeszcze na to nie pozwalały.
Maja postanowiła że zawiezie ją, Shile i Alexa do domu i tak zrobiła. Położyli Joy do łóżka i zostawili samą, aby się przespała. Shila poszła jeszcze do kuchni by zrobić jej herbatę, w tym czasie Alex postanowił odprowadzić Maję do samochodu. Szedł za nią ona nie powiedziała do niego ani słowa. Gdy wsiadał do samochodu Alex złapał ją za rękę i powiedział:
— Powiedz mi, co zrobiłem źle? Zraniłem cię w jakiś sposób? Chcę cię przeprosić tylko powiedz mi co się stało?
— Nic się nie stało, po prostu to moja wyobraźnia....ale to co widziałam było takie rzeczywiste jakbym tam była i stała obok....- mówiła dziewczyna
— A co widziałaś? – spytał chłopak
— Najpierw była pustynia, stałam na środku pentagramu, obróciłam się dookoła i widziałam ciebie uśmiechającego się do mnie potem Zack'a, Joy, Shile i kogoś jeszcze nie znam go, to był jakoś chłopak trochę starszy od nas miał chyba już z 18 lat – odpowiedziała
— To dziwne – dodał Alex
— Ale jeszcze coś było ..... bardziej dziwne. Dziewczyna bardzo podobna do Joy została ranna, podbiega do niej chłopak kładzie swoją rękę na zakrwawiony brzuch spod niej wydobywa się dziwne światło podnosi rękę a rana znika- dokończyła opowiadać Maja
— Moc uzdrawiania – szepnął pod nosem Alex – to musiał być znak – powiedział już o wiele głośniej
— Jaki znak ?? – spytała Maja
— Nic, po prostu tak mi się powiedziało – odpowiedział Alex
— Ja musze już jechać mama będzie się martwić – pożegnała się Maja całując chłopaka w policzek. Bała się zrobić to ponownie w usta.
Ruszyła w stronę kafeterii. Była już bardzo zmęczona po dzisiejszym dniu. Weszła do pokoju, który jeszcze w ogóle nie był przygotowany do przebywania, a jeszcze bardziej spania. Postanowiła więc mimo bardzo słabych sił trochę się rozpakować. Zaczęła od pudełka z pamiątkami. Rozłożyła wszystko na łóżku rozejrzała się dokładnie dookoła nowego pokoju. Wyglądało jakby dawno nie zmieniano tu wystroju. Pokuj był dość mały: pośrodku stało duże łóżko na prawo było wejście do łazienki, naprzeciwko łóżka były dwa okna. Za oknem był duży taras, ale nie było tam wejścia dostać się można było tam tylko przez okno. Maja wyszła tam by zobaczyć, jaki ma widok. Gdy przeszła jej wzrok zwróciło jednak coś innego. "To coś pięknego" pomyślała. "Takie proste, a jednak takie piękne". Podeszła bliżej, aby przyjrzeć się temu czemuś: zwykłe, czerwone serce z inicjałami dwóch osób – L.P. + M.E. – serce było przebite strzałą, ale dziwne było to, że jakby świeciło nieziemskim światłem. " Oni się naprawdę musieli kochać, ciekawe kim byli ?? Które z nich tu mieszkało?? Jak mieli na imię??" Dręczyły ją dziwne pytania sama nie wiedziała, dlaczego przecież nigdy jej nic nie interesowało takiego. Odeszła od tego, czegoś się znowu przeraziła. Poszła jeszcze tylko sprawdzić widok z tarasu i wróciła do pokoju. Jednak nie miała już siły nic układać. Postanowiła tylko rozłożyć sobie łóżko i pójść spać jak najszybciej się da, i tak też zrobiła. Długo jednak nie mogła jeszcze zasnąć myślała o Alex'ie, ale i o tym sercu na tarasie.
Tymczasem Zack też nie mógł spać. Leżał na łóżku i myślał o Joy. " Co jej się mogło tak naprawdę stać przecież 46* gorączki to jest nieludzkie, chyba ..... chyba, że ona ... nie to nie możliwe. Ale jeszcze dziwniejsze były te wizje".