* * *
Michael spoglądał jak Max pomaga wyjść Tess z Jeepa. Cierpiała coraz bardziej, ale starała się nie marudzić. Musiał uwolnić umysł na chwilę. Spojrzał na pustynię, jakby widział ja pierwszy raz, jak kiedyś.
* * *
— Pocałował cię raz, sama to powiedziałaś. – Rath przesunął palec po jej nagim udzie
— Tak. To było wtedy, gdy pomagałam w kuchni. Podawałam jedzenie. Byłam odpowiedzialna za jedzenie Zana i sprzątanie jego stołu. Czasami jadł sam i obserwował mnie. – Klarika lekko westchnęła – Pewnego dnia, sprzątałam jego stół. Jadł dość późno i samotnie i zatrzymał mnie w pewnym momencie. Powiedział, ze jestem piękna i pocałował mnie.
— A potem? – Rath naciskał.
Przewróciła oczami. Zazdrosny Rath to denerwujący Rath.
— A potem Król Jireb wszedł. Nic nie powiedział, wiec wyszłam. Dwa dni później ogłoszono zaręczyny Zana i Avatarii. To był tylko pocałunek – Klarika przysunęła się do Ratha – Trzy tygodnie później... mmm... Zostałam oddalona do ciebie... Tęsknię za nim.
— Mam nadzieję, ze mówisz o Jirebie. – Rath musnął jej brzuch
— Oczywiście, że mówię o Jirebie. – dręczyła go – On by wiedział co zrobić z ta wojną.
— Czyżbyś nie doceniała naszego nowego króla? – oczy Ratha powiększyły się
— Owszem. – powiedziała poważnie – Spójrzmy prawdzie w oczy, nasz król jest za młody, niedoświadczony a na tych uszach może odlecieć. – oboje zaczęli się śmiać
* * *
— Michael, wszystko ok.? – Max przysunął się do przyjaciela, wgapiającego się w pustynię – Wydajesz się być nie obecny.
— Jak byś się czuł, gdybyś pamiętał kim kiedyś byłeś? Gdybyś musiał powiedzieć "do widzenia" komuś kogo kochałeś niewystarczająco?
— Maria?
— Ta. Poszedłem do niej. Powiedziałem jej co i jak i kiedy i powiedziałem "do widzenia", ale nie mogłem powiedzieć jej, że ją kocham bo... z moimi wspomnieniami... Nie czuję tego do niej. Zależy mi na niej. Boli, kiedy widzę jak ona płacze, ale nie kocham jej. – głos mu lekko zadrżał
— Masz wspomnienia? – Max zapytał.
Michael obrócił się do niego. O co chodziło z tymi pytaniami? Czyżby wiedział co zaszło z Liz?
— Ta. Byłem zakochany, miałem zostać ojcem, a potem Kivar mi to odebrał. Miała na imię Klarika... ty wciąż chciałeś, abym wziął ślub z Vilandrą... Oczywiście ona miała swoje pomysły. – znów spojrzał na pustynię – Ona chyba powiedziała o wszystkim Kivarowi. Gdzie się rozbiliśmy, kiedy opuścimy obóz, wiedział też jak długo zajmie bitwa. Kiedy wróciliśmy z naszej zwycięskiej bitwy, ona nie żyła.
— Przykro mi Michael. – Max położył dłoń na ramieniu Michaela – Chodź już czas.
— Czekaj. – Michael spojrzał w oczy Maxa – Ja... Tej nocy poszedłem do Liz.
— Co mówiła?
— Niewiele, ale... tej nocy poszedłem do Liz... – Michael położył dłonie na biodrach i już nie mógł patrzeć w oczy Maxa – Spaliśmy razem.
— Co? – Max cofnął się o krok. Czy Michael właśnie powiedział mu, ze uprawiał sex z Liz?
— Nie chciałem, żeby to się stało. Moja część Ratha przejęła kontrole, widziałem w niej Klarikę. – Michael oczekiwał na jakąś reakcję ze strony Maxa, ale nie doczekał się – Ja... Ja... Ona... My...
— To nie był wypadek. – Max szepnął – Liz by cię powstrzymała, gdyby nie chciała by do tego doszło. – zaczął się odwracać – Chyba jej nie zostawiłeś ot tak po prostu, prawda?
— Nie. Zostałem z nią... wydawała się rozumieć. – Michael przestał już się tłumaczyć i poszedł za Maxem do komory z Garnilithem.
Myślał ciągle o tym jak do tego doszło. Jak to było kochać się z Liz. Jak uspokajające było widzieć ją śpiącą. Myślał co jeszcze mógł zrobić. Pożegnać się z Liz, pocałować ją jeszcze raz, upewnić się, ze naprawdę wszystko było z nią w porządku.
Poczuł jak ziemia trzęsie mu się pod nogami. Po chwili był już w górze i widział wszystko w ogromnych zawirowaniach. Zobaczył ją. Jak biegła przez pustynię w stronę komory.
Przycisnął ręce do ściany przed którą stał. Ona nadal biegła. Widział jak się zbliża, krzyczy coś, ale jej nie słyszał. Zamknął oczy i szepnął "Kocham cię"
A potem Granilith błyskawicznie opuścił ziemską atmosferę.
* * *
Liz krzyczała, biegnąc w jego stronę.
— Michael! Rath!
A potem zobaczyła, jak odleciał. Upadła na kolana, czując dziwny ból w klatce piersiowej. Słowa Avy o tym, że jest Klariką, przepłynęły przez jej umysł. Liz skuliła się na pisaku i zaczęła płakać. Nawet mu nie powiedziała co czuje. Choćby nie wiadomo jak niedorzecznie to brzmiało i jak dziwacznie się z tym czuła, to kochała go. Nie chciała, aby odlatywał, chciała, żeby został.
W jakiś niesamowity sposób miłość Ratha do Klariki spłynęła na Michaela i została odwzajemniona. I dlatego tak bardzo bolało.
c.d.n.