Liz Parker właśnie zamykała Crashdown, kiedy jej uszu doszły dźwięki The Dead. Tego słuchał jej ojciec, gdy myślał o Rosie- starszej siostrze Lizzy, która zmarła z przedawkowania. Jutro były jej 20. urodziny. Jednak Liz nie przeżywała tego wszystkiego jak jej rodzice. Owszem, myślała o niej, codziennie, ale nie tak jak jej rodzice. W dniu, gdy dowiedzieli się o śmierci Rosalynn Parker, momentalnie znikły z lodówki zdjęcia Rosy, jej kartki. Mama wyprała wszystkie rzeczy Rosalynn, zostawiła w pokoju i zamknęła pokój na klucz. Klucz leży i nikt go nie dotyka. Dla jej rodziców byłby to zbyt duży ból. Nikt nie pytał, jak po śmierci siostry czuje się Lizzy. Ta mała Lizzy, która cierpiała na syndrom "młodszej siostry", dla której Rosa była kimś, autorytetem...
Tej nocy Lizzy nie mogła zasnąć. Po prostu nie mogła! Były jej 20. urodziny... Rosalynn Parker... Nie, nie mogła o niej myśleć. Wstała i wyszła na balkon. Spojrzała w ciemne okno obok jej pokoju. Pokój Rosalynn. Rosy. Jej ukochanej siostry. Rosa kochała Liz, chwaliła się nią przed znajomymi, Liz często też odrabiała za Rosę zadania z biologii i fizyki. Rosa wzięła herę tylko 2 razy- o 2 razy za dużo. Nigdy nie brała miękkich narkotyków, tylko od razu herę- i to ją zabiło. Rosa nie była zbytnio uodporniona na tego typu świństwa. Lizzy wyszła z balkonu. Zeszła cicho na dół. Delikatnie chwyciła klucz do pokoju zmarłej siostry. Zaczęła go obracać w palcach. Na brzegu klucz było wyryte R.P. Rosalynn Parker.
~WSPOMNIENIE~ Lizzy biegnie w stronę siostry. Rosa się śmieje.
~WSPOMNIENIE~ Rosa przedstawia Liz przyjaciołom.
~WSPOMNIENIE~ Rosa przytula płaczącą Liz.
~WSPOMNIENIE~ Obie siostry biegają po Crashdown.
"Obudź się, Elizabeth!" krzyknęło coś w głowie Liz. "Ona już nie wróci". Liz wspięła się po schodach. Stanęła przed pokojem Rosy. Włożyła klucz do zamka.
"Hej, Lizzy, znowu chcesz odrobić za mnie lekcje?" .
"O Boże, słyszę jej głos! Nie, nie, to wspomnienie. Nic więcej. Liz, wchodź".
Wszystko było takie same, jak przed śmiercią Rosy. Bałagan. Łóżko niue zaścielone. Każda fałdka kołdry była na tym samym miejscu co przed kilkoma latami. Dziwne to uczucie. Książki o Tajemnicy Roswell leżały nie poukładane na półkach. Plecak Rosy leżał pod oknem, a krzesło Rosy było zawalone ubraniami.
—Co to?- powiedziała Liz i z pod łóżka wyjęła blaszane pudełko. "BE NOT TOUCHED!!! VON!!!" brzmiał napis na wieczku blaszanego pudełka.
—to pewnie jej pamiętnik- pomyślała z uśmiechem Lizzy. Otworzyła wieczko. Leżał tam gruby zeszyt. "Pamiętnik Rosalynn Parker- nie czytaj, sprawy prywatne". Liz zamknęła wieczko. Wzięła pudełko pod pachę. Wyszła i zamknęła pokój Rosy na klucz. Klucz położyła tam, gdzie miał leżeć. Poszła do swojego pokoju i zamknęła się w swojej malutkiej łazience. 2 w nocy. Drżącymi rękoma otworzyła pamiętnik.
Zapisek 1. 12.05.2000
Nazywam się Rosalynn Anne Parker. Mieszkam w legendarnym Roswell, gdzie niby rozbiło się UFO. No tiaa, gdyby to UFO miało jeszcze wygląd Brada Pitta...albo chociaż Maxa Evansa. Fajny gościu, w wieku mojej siostry. Trzeba ich ze sobą swatać ^__^ no, to ja kończę, bo zaraz mam zmianę w Crashdown.
Liz zamknęła pamiętnik. "Siostry już tak mają, że czują, że ich rodzeństwo jest w kimś zakochane" smutno uśmiechnęła się Liz. Otworzyła następny zapisek. Czytała tak aż do sobotniego ranka. Rano weszła do łóżka, by rodzice nie zauważyli niczego. Jednak oczy miała całe zapłakane. Gdyby wiedziała, co nęka jej siostrę. Gdyby tylko wiedziała!
—Lizzy, kochanie, wstawaj i ubierz się. -powiedziała mama Liz, wchodząc do jej pokoju.
—Dobrze, mamo. -I nagle ze zdwojoną siłą przyszło wspomnienie Rosy. Uśmiechniętej nastolatki, blondynki z loczkami, lubianej w szkole.
—O nie. Tylko nie to!- oczy Liz zapełniły się łzami. Jej uśmiech...oh, nie...Liz szybko wytarła łzy i ubrała się w czarną sukienkę. W ciszy wsiadła do samochodu. Gdy stanęła nad grobem i przeczytała napis "Rosalynn Anne Parker – 12.12.1983-12.12.2000 Zginęła tragicznie R.I.P." zaczęła płakać Nie mogła zatamować łez. Ryczała jak bóbr i nie mogła się uspokoić. Wrócili do domu, bo Lizzy nie mogła przestać płakać. Wymknęła się wieczorem, by pójść na grób siostry.
—Roso, oh, Roso, dlaczego mi to zrobiłaś? Dlaczego zostawiłaś? Musiałaś brać te cholerne narkotyki?! Prosże ni zostawiaj mnie...-Liz upadła na kolana i zaczęła gorzko płakać.
—Ależ ja nie mam zamiaru cię zostawiać- usłyszała znajomy głos za sobą. "Znowu mam urojenia" pomyślała. Powoli podniosła się i odwróciła. Przed nią stała Rosa! Najprawdziwsza Rosalynn Parker!
—R-Rosa?- wychrypiała Liz.
—Tak. Ja na chwilę przyszłam, by Ci powiedzieć, że zawsze będę przy tobie i rodzicach.
—Ale...dlaczego wzięłaś heroinę?? Po co? Czemu mnie opuściłaś?
—Ja sama nie wiem. Dla szpanu. Chciałam pokazać, że nie jestem cienka.
—Ale czemu nie pomyślałaś o mnie?! Roso!
—Mój czas się kończy. Pamiętaj Lizzy, zawsze będę przy Tobie...
Po tych słowach postać Rosy rozpłynęła się.
—Roso! Wróć...-Liz patrzyła w miejsce gdzie przed chwilą stała jej siostra. "Zawsze będę przy tobie" wyszeptał w jej głowie głos. Liz uśmiechnęła się. Odwróciła się i poszła do domu. Co roku czytała pamiętnik Rosalynn. Nigdy nie zapomniała tez o słowach Rosy- "zawsze będę przy Tobie".
KONIEC