Nazywam się Liz Parker
Zostali, nie polecieli! Tak strasznie się bałam, że nie zdążę powiadomić Maxa i reszty o tym, że to Tess zabiła Alexa. Bałam się o to, że już nigdy nie zobaczę Maxa, że stracę go
tym razem już na zawsze! Trudno opisać to co wtedy czułam. Od momentu kiedy Max powiedział mi, że Tess jest z nim w ciąży
byłam na niego wściekła, w ogóle nie docierało do mnie to, że on odlatuje, bardo daleko i, że już nie wróci, już mnie nigdy nie przytuli, nie dotknie, nigdy już nie usłyszę jego głosu, a nawet krzyku
nigdy nie poczuje smaku jego ust, jego oczy już nigdy na mnie nie spojrzą. Dopiero w drodze na pustynię to wszystko sobie uświadomiłam, musiałam go uratować, ochronić
w końcu przez te dwa lata żyłam i cierpiałam dla niego
tylko dla niego. Dzięki Maxowi moje życie nabrało sensu, przestało być nudne, nie jest już rutyną
nie mogłam pozwolić, aby teraz coś mu się stało. Nie przeżyłabym tego
gdyby Max odleciał skończyłabym z tym wszystkim, nic nie byłoby ważne. Nie ma Maxa nie ma Mnie. Ale na szczęście Max jest i będzie. My jesteśmy i będziemy
już zawsze razem!