gosiek

Inna Liz (23)

Poprzednia część Wersja do czytania Następna część

***

Był już tak blisko, niewielkie szklane drzwi dzieliły go, aby ją znowu dotknąć, poczuć jej gładkie dłonie. Wystarczyło tylko popchnąć te cholerne drzwi. I to wszystko. Nic wielkiego. A jednak znowu ten lęk, znowu czegoś się boi.
Sara siedziała w środku Croshdawn, odwrócona tyłem do wyjścia. Czytała jakąś książkę. Była ubrana nie ja zwykle w ten swój beznadziejny, zielony uniform, ale w zwykłą spódnicę i bluzkę z długim rozszerzanym rękawem. Jej rozpuszczone, brązowe, lekko kręcone włosy, odgarniała gdyż cały czas opadały jej i przeszkadzały w czytaniu. Drugą ręką zaś przewracała strony albo zajadała paluszki. Była taka zamyślona, że nawet nie usłyszała dzwoneczka przy wejściu do caffeterii.
Nicholas podszedł do dziewczyny. Nie dotykał jej, chciał jeszcze chwile na nią popatrzeć. Spojrzał na książkę, czytała jakieś wiersze, ale stał zbyt daleko, aby zobaczyć co dokładnie.
Nie mógł już wytrzymać, a poza tym jeżeli dalej będzie tak stał uzna że się spóźnił i będzie słabo. Była punkt ósma, tak jak się umówili. Podszedł jeszcze bliżej i dotknął lekko jej ramienia. Ona czując je przestraszona podskoczyła, ale zaraz się odwróciła i uśmiechnęła:

— Hej, nie słyszałam jak wszedłeś

— No, no bo zaczytałaś się pewnie, a tak w ogóle co czytasz?? – spytał ciekawy chłopak

— Wiersze polskiego poety, Mickiewicza, polecam ma piękne wiersze, a zwłaszcza jeden uwielbiam " Niepewność"- odpowiedziała otwierając tomik na jednej ze stron

— Możesz mi przeczytać?? – Nicholas siadł obok niej i przyglądał

— Aham...będę czytać powoli, abyś zrozumiał:
"Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę,
Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę;
Jednakże gdy cię długo nie oglądam,
Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam
I tęskniąc sobie zadaję pytanie:
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?

Gdy z oczu znikniesz, nie mogę ni razu
W myśli twojego odnowić obrazu;
Jednakże nieraz czuję mimo chęci,
Że on jest zawsze blisko mej pamięci.
I znowu sobie powtarzam pytanie:
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?"

— Bardzo ładny – odpowiedział Nicholas gdy skończyła

— To nie jest całość, ale mam ją gdzieś w komputerze – z twarzy Sary nie znikał prześliczny uśmiech

— To gdzie idziemy??

— Może przejdziemy się do parku, jest tam bardzo ładnie o tej porze roku, a poza tym dawno tam nie byłam

— Oki, zdaję się na ciebie – odpowiedział chłopak

— Choć ze mną na górę wezmę tylko kurtkę – Sara wstała i pociągnęła chłopaka w stronę zaplecza

— To ty tu mieszkasz?? – spytał Nicholas gdy wchodzili na górę po schodach – Bardzo ładnie tu

— Cicho, bo moja mama nas usłyszy, ona nie wie że wychodzę, szybko – dodała gdy wchodzili do pokoju. Zamknęła drzwi na kluczyk – oto mój pokój

— Fajny – szepnął chłopak

— Sara, jesteś tam – powiedział głos kobiety za drzwiami

— Tak mamo, nie przeszkadzaj mi!!! – krzyknęła do niej Sara – Choć musimy wyjść tędy – wskazała na taras za oknem.
Wzięła dżinsową kurtkę, otworzyła okno i wyszła, tuż za nią Nicholas. Potem ześliznęli się ze schodów pożarowych u ruszyli w stronę parku.
Sara z daleka widziała niewielką białą altankę, tam miała zamiar właśnie spędzić ten wieczór, razem z Nicholasem. Siedli w środku i zaczęli rozmowę:

— Sara powiedz mi trochę o sobie, nigdy jeszcze nie mieliśmy okazji rozmawiać na ten temat – zaczął chłopak

— No wiesz, mój życiorys nie jest zbyt barwny – zasmuciła się – Moja mama jest właścicielką Crashdawn, odziedziczyła go po swoim tacie. I z tego żyjemy. Mój ojciec odszedł od nas jak ja byłam mała i musiałyśmy sobie jakoś radzić. Pracuje w caffeterii od roku, bo wcześniej byłam jeszcze za mała. Teraz mam już 14 lat, no i mogę

— A jak poznałaś resztę?? – ciągnął dalej Nicholas

— No bo ja i mama miałyśmy problemy, nie miałyśmy z czego utrzymać Crashdawn, no i wtedy pomogli nam Evansowie. Miałam wtedy chyba 8 lat, a Is i Max opiekowali się mną jak mama była zajęta – opowiadała Sara – tak znamy się już prawie 6 lat – uśmiechnęła się – A ty jak żyłeś w Nowym Yorku

— A więc, odkąd pamiętam można powiedzieć opiekowałem się Liz, Alexem Marią, ale także Lonnni i Rathem duplikatami Michaela i Isabel. Max też miał swojego, ale musieliśmy go zabić bo sprzeciwiał się nam, nie chciał pomagać, a nawet chciał wydać Khivarowi, chyba o nim słyszałaś

— No tak, a powiedz mi czemu tego Ratha i Lonnie nie ma z wami, a gdzie jest w ogóle Nasado? – i Nicholas opowiedział dziewczynie o wszystkim co się stało w NY, że Liz jest prawdziwą Avą, że Nasado zabił Lonnnie i Ratha, że on walczył z Nasado, a na pomoc ruszyła mu Tess

— ...Byłem wykończony, ledwo żywy, a wtedy pojawiła się Tess i zniszczyła na zawsze Nasado – zakończył chłopak – a to zostało mi po tej walce? – pokazał Sarze bliznę na ramieniu

— A czy to ci kiedyś zniknie – dziewczyna lekko dotknęła dawnej rany

— Nie wiem, a wątpię

— Ja mam coś podobnego na noce, rozcięłam sobie gałęzią, nie mam pojęcia jak – dziewczyna podniosła nogę do góry i pokazała niewielką bliznę na łydce – mam ją już kilka lat i nie chce mi zejść i chyba nigdy nie zejdzie

— Pokaż – poprosił Nicholas.
Dziewczyna bez wahania odłożyła rękę i oddała ją w ręce chłopaka. Nicholas przyłożył dłoń do blizny, spod niej wydobyło się światło niebieskiego odcienia. Po kilku sekundach odstawił rękę, blizna nie była już tak widoczna jak wcześniej

— Przepraszam, ale nie mam aż takich zdolności jak Max i reszta

— To wystarczy, dzięki – odpowiedziała dziewczyna całując go w policzek i odsuwając się tylko kawałek.
Nicholas spojrzał w jej przejrzyste brązowe oczy. Położył dłoń na jej policzku. Skórę miała gładką, z przyjemnością jej dotykał. (w tle Ch. Aguilera "The Voice Within"). Obydwoje przysunęli twarze do siebie i pocałowali. Nareszcie mieli czas dla siebie, mogli być przez te klika chwil razem.
Sara poczuła dreszcz przechodzący przez jej ciało. Nigdy jeszcze tak się nie czuła. Inaczej, "nieziemsko". Rozluźniła się dopiero po chwili gdy poczuła ja Nicholas obejmuje ją w pasie. Położyła ręce na jego ramionach i zaczęła bawić włosami.
Mogli by robić to wiecznie, ale jednak coś im znowu przerwało, tym razem melodyjka telefonu Nichoalsa:

— Nie odbieraj – powiedziała dziewczyna

— Nie chce – Lecz ktoś nie dawał za wygraną

— Odczep się – Sara wyjęła z kieszeni telefon chłopaka i rzuciła w kąt

— Nie da spokoju – Nicholas miał już tego dosyć, ledwo dał radę oderwać swoje usta od słodkich ust Sary i schylił się po telefon

— Czego chcesz??????? – wykrzyknął do słuchawki gdy zobaczył na wyświetlaczu imię "Max"

— Nicholas, wyluzuj, sory że przeszkadzam, ale coś jest z Liz – odpowiedział Max po drugiej stronie

— Co takiego? -spytał cały czas wkurzony

— No zemdlała i od półtorej godziny nie budzi się, ma wysoką gorączkę, drgawki i różne inne objawy

— Dobra, zaraz tam będziemy!! – powiedział kończąc rozmowę.
Opowiedział w drodze wszystko Sarze.


Poprzednia część Wersja do czytania Następna część