***
Dni mijały bardzo szybko. Zabawy, zakupy i różne inne zajęcia przyśpieszały mijanie czasu. Ostatni wieczór postanowili spędzić razem, przy kolacji. Akurat tego dnia w hotelu miała grać jakaś znana kapela.
Dziewczyny oczywiście całe popołudnie spędziły u kosmetyczek i fryzjerek. Męska część zaś zajmowała się przygotowaniami kolacji i obgadywaniem siebie nawzajem.
— Mike, ile mam czekać...!! Jesteś w tej łazience już około godziny – krzyknął Nicholas waląc w białe drzwi
— Właśnie...wiemy, że jeżeli nie będziesz wyglądać super – extra to Maria cię zabije, ale my też musimy się przygotować – dodał Alex
— Już, już wychodzę, jeszcze chwila – odpowiedział Guerin
— Ta twoja „Chwila” była już godzinę temu – powiedział Max
— Dobra!! Już wychodzę – Michael powili otwierał drzwi
— O kurwa....- Max, Alex, Nicholas i Kyle złapali się za głowę widząc pięknie ubranego i wyszykowanego Guerina – Kim jesteś i co zrobiłeś z naszym Michaelem – podszedł do niego Max i potrząsnął za ramiona
Faktycznie Michael wyglądał niewiarygodnie. Miał na sobie marynarkę, a włosy zaczesane do tyłu. Jego buty połyskiwały w świetle. Zapach wody toaletowej roznosił się po całym mieszkaniu.
— No i jak? – spytał uśmiechając się
— O mój boże!! – do pokoju weszła czwórka rozpromienionych kobiet
Maria o mało nie zemdlała widząc Guerina. Nigdy by jej do głowy nie przyszło, że on może kiedyś tak wyglądać.
— Braciszku ile operacji plastycznych musiałeś przejść, aby tak wyglądać?? – zakpiła Liz
— Heh...bardzo śmieszne – odpowiedział
— Ale poza tym wyszło im to wspaniale – dodała Isabel klepiąc go po ramieniu
— Dobra ruszajcie się mamy tylko 2 godziny – powiedział Max – a poza tym kochanie wyglądasz ślicznie – podszedł do Liz i pocałował ją czule
Rozeszli się, aby skończyć przygotowania. Mieli być gotowi na dziewiętnastą.
***
Razem jechali w jednej windzie, choć ledwo się mieścili. Było ich w końcu, aż dziesięcioro plus jeszcze dwa miejsca w brzuchu Liz. Rozwiązanie było bardzo bliskie, czuła się coraz gorzej. Ból narastał wraz z dniami. Ten tydzień miał być dla niej miły. Jednak często musiała odpoczywać. Problemy sprawiały jej nawet dziesięciominutowe spacery wokół ogrodu. Próbowała to jednak ukryć, żeby nie popsuć im wakacji. Max jednak cały czas był przy niej, spał lub leżał kiedy ona to robiła.
Często czuła w nocy ból tak wielki, że myślała, że już urodzi zaraz. Więc jeżeli to aż tak boli teraz, co się będzie działo na koniec.
Jutro jednak już wracają, nie tylko do Roswell, ale i do domu. Tam na górze, na Antar.
Często wychodziła w nocy na balkon, siadała na leżance i patrzyła. Spoglądała w niebo, aby dojrzeć układ pięciu planet. Raz w życiu go widziała, gdy miała 14 lat. Była akurat z klasą w obserwatorium. Wtedy też usłyszała jego ziemska nazwę: układ V. Dziwne, ale naprawdę tak wyglądał. Przypomniała sobie o co spytała:
— Panie profesorze, a jak wyglądają te planety z bliska? Czy dotarliście do jej wnętrza?
— Zdaje nam się, że nie są one w żaden sposób podobne do Ziemi, z obliczeń wyszło, że nie znajduje się tam nic co jest związane z Niebieską Planetą. Życie pewnie też tam się nie znajduje, nie ma na to podstaw – odpowiedział nauczyciel
Liz zaśmiała się w duchu przypominając sobie jego słowa: „Nie ma życia, nie ma nic”. Ona jednak wiedziała, że jest. Jest, może lekko się od siebie różnią, ale jest i będzie.
Byle tylko zdołali pokonać Khivara. Ale była optymistką, wierzyła w ich siły. Ten facet nie poradzi sobie z tak dużą ilością wrogów. Każda planeta oprócz Skórów na Liberusie, będzie razem z nimi: Zanem, Avą, Rathem, Vilandrą, Marią i Alexem. Pomoże im nawet sama księżniczka Khova, więc nie mają się czego bać.
Najgorsze jednak będzie to, że muszę poczekać, aż ona urodzi. To opóźni wszystko. Jednak strategia jest już gotowa. Wystarczy tylko przekazać plany reszcie oficerów na planetach. Ze strony Soris – planety Marii – i Ashmah – planety Alexa – otrzymają dużą pomoc. Są to planety wojowników, najlepszych z najlepszych.
Była jednak winna temu, że wszystko się opóźni. Winiła sama siebie, że jest w ciąży. Mogła przecież uważać, mogła temu zapobiec, jednak nie wiedziała w jaki sposób. Oni nie żyją tak jak ziemianie ich organizmy inaczej działają. Tu nie wystarczy zwykła tabletka lub prezerwatywa. Nie jeden człowiek zastanawiałby się, w jaki sposób oni zapobiegają ciąży. Czyżby w ogóle nie mogli dobrowolnie zaznać słodkiego owocu sexu. A może używają drewnianych kondomów jak w starożytności. Dziwne, ale na Antarze rośnie taka jedna roślina. Nosi nazwę „Kwiat Miłości”. Służy zarówno jako afrodyzjak – gdy zapali się świeczkę o pięknym zapachy tego kwiatka – jak i coś podobnego do tabletek antykoncepcyjnych – gdy wypije się z niej nektar. Smakuje ona jak zwykły wiśniowy sok i tak tez wygląda. Wystarczy przez tydzień pić go dwa razy dziennie.
Problem jest jedynie wtedy, gdy jest się jeszcze nastolatkiem i chce się „zabawić”. Kwiat Miłości jest przywożony hurtem i oddawany w ręce władzy królewskiej. Więc gdy jest się księciem lub księżniczką i rodzice uważają się za ułożone dziecko, które w wieku 16 lat nie myśli jeszcze o „takich” rzeczach – trudno załatwić sobie to.
W takiej sytuacji był jej brat, gdy poznał córkę generała – Alein. Powiedziała, że prześpi się z nim tylko wtedy gdy załatwi jej Kwiat.
Czego by facet nie zrobił dla pięknych niebieskich oczu, długich blond włosów i piersi rozmiaru D. Rath miał wilki problem, musiał bardzo wcześnie wstawać, aby zdążyć na przywóz rośliny, „dawać w łapę” jednemu facetowi i dostawać dwa marne kwiatki na dzień (z jednego wyrabiało się jeden napój). Ale przeżył to, jedna pewnego dnia rodzice go przyłapali na kupowaniu tego. Wolała nie przypominać sobie jaka wojna była potem w zamku.
Spojrzała na Michaela. Miło obejmował Marię gdy wchodzili do restauracji i siadali przy stole.
Wieczór mijał miło na tańcach i jedzeniu. Na twarzach widniał uśmiech. Byli szczęśliwi, jak zwykle gdy byli razem.
Maria już ze trzy razy śpiewała swoje piosenki, za prośbą Mika. Wychodziło jej to ślicznie, było widać, że kocha to co robi. Minęło już kilka godzin.
Isabel była już bardzo zmęczona, postanowiła pójść na górę i położyć się. Zakazała Alexowi iść za nią, chciała pobyć chwile sama. Pomyśleć i poukładać sobie wszystko.