Kim ona jest? kim ja jestem? czIII
—Ty jesteś Simbelmyne-powtórzyła po raz trzeci Serena.
Liz przez chwilę milczała. Zastanawiała się. Była pewna, że jest człowiekiem.
—Kim ona jest?-spytała.
—Kto? Simbelmyne?
—Aha.
—Według przepowiedni ma pomóc Królewskiej Czwórce uratować Układ. Jest bardzo związana z wyrocznią. Chwila...powiedziałaś, że jesteś najpotężniejsza, bo wiesz, co zdarzy sie w przyszłości?
—Tak, ale, co to ma do Simbelmyne?
—Ona umiała przepowiadać przyszłość! Ty też potrafisz, prawda?
—...ja...potrafię.-przyznała.
—Co? Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej??-spytała Melaya.
—Ty też nam wszystkiego nie powiedziałaś.
—Ale, gdybyś mi powiedziała na Ziemi, to od razu wiedziałabym, że ty jesteś Simbelmyne.
—Nie, wzięłabyś mnie za Bel, a nią na pewno nie jestem.
—Skąd to wiesz?
—Chyba bym poznała siebie...
—Co?-przerwała im Serena-widziałaś Bel?
Liz miała już tego dość. Najpierw nie mówią jej prawdy, a ona ma mówić im wszystko, co wie. Nie może. Jest jedna rzecz, o której nie może im powiedzieć.
—Tak, rozmawiałam z nią.
—Gdzie?
—Najpierw weszłam do jej snu, a potem się z nią połączyłam.
—Co mówiłą? Wiesz, gdzie jest?
—Nie wiem-skłamała-prosiłam o pomoc, ale nie mogła mi jej udzielić.
—Dlaczego?
—Nie wiem.
Serena zamilkła. Bała się o swoją opiekunkę. Minęło 30 lat, choć dla Sereny tylko kilka dni, od ostatniego ich spotkania.
Zrezygnowała.
—Nie ważne. Pewnie masz wiele pytań. Odpowiem na wszystkie jeżeli tylko będę wiedziała.
—O czym dokładnie mówi przepowiednia?
—Przepowiednia jest bardzo stara. Nikt nie zna jej prawdziwej formy. Szukała w bibliotece, ale nic nie znalazłam. Przez wiele lat próbowano zrozumieć jej znaczenie. Wiadomo, że Układ będzie zagrożony. Wszystko zależy od pięciu osób. Jeśli one sie poddadzą, to Układ zginie. Jedną z nich jest Simbelmyne. Tylko dwoje z nich będzie Antarianami. To wszystko jest bardzo poplątane. Przeznaczenie, przyszłość i takie tam.
—Co wiadomo o tym wrogu Antaru?
—Praktycznie nic, ale myślę, że on nie będzie zukładu. To nie Khavar.
—Świetnie, czy może być ktoś gorszy od Khavara?-skwitował Michael.
—Może. Nasz galaktyka jest olbrzymia. Nie macie pojęcia ile cywilizacji w niej żyje. Niektórzy są słabo rozwinięci technicznie, inni przewyższają Antar stokrotnie, prowadzą wojny, nie mniej krwawe niż na Ziemi. Była kiedyś inna przepowiednia. Dotyczyła władców Antaru. Według prawa tylko Antarianie mogą rządzić. Przepowiednia mówi o królu i królowej nie pochodzacej z naszej planety. Oni, tak jak Simbelmyne w układzie, wprowadza pokój w galaktyce. Tylko, że ta przyszłość jest tak mało prawdopodobna...zreszta nie ważne. Teraz mamy na głowie Khavara.
—Melaya mówiła, że rodzice Bel nadali jej imię Simbelmyne.
Serena spojrzała się na nią dziwnie.
—No co?
—Nie mogłaś wymyśleć czegoś innego?
—Nie chciałam im mówić o Lizzie wszystkiego.
Serena pokręciła głowa.
—Znowu poplątałaś im w głowie-zasmiała się.-Więc, możliwe, że Mel was nie okłamała. Nie wiadomo kim byli rodzice Bel. Według badań ma w sobie geny antarskie, ale są dziwne. Co do jej imienia, to pierwszy nazwał ją Simbemyne Zan. Miał wtedy kilka lat i nie wiedział nic o przepowiedni. Dzięki temu Bel została w pałacu.
—Dlaczego wszyscy mówią o niej Simbelmyne, a przed chwilą Sereno wmawiałaś mi, że to ja?
—A kto powiedział, że może być tylko jedna Simbelmyne? Powiem więcej, będzie ich pięć, ale żadna nie będzie całkowicie antarianką.
—Dobra, rozumiem o co biega z Simbelmyne. Teraz, skoro tyle wiesz, powiedz mi skąd mam moc?
—Jak to skąd?
—Jestem w 100% człowiekiem. Moje komórki się nie zmieniły.
—Nie miałaś mocy od urodzenia?
—Nie, dopiero kilka lat temu, po tym jak Max mnie uzdrowił.
—Max cię uzdrowił??? Niby ja was okłamywałam-stwierdziła Melaya.
—Ale...to nie tak...-powiedziała Serena.
—O co chodzi?
—Bel mówiła mi o wszystkim, prawie, pomagałam jej przy tworzeniu hybryd, ale swoją miała stworzyć sama. Poleciała na Ziemię. Opowiadała mi później, że poznała pewną kobietę, która uratowała jej życie, w Roswell, między nimi istniała dziwna więź. Powiedziała mi, że z tej kobiety urodzi się królowa Antaru.
—Kim ona była?-Liz wstrzymała oddech.
—Nazywała się Claudia Parker. Liz, czy to twoja babcia?
—Tak, co jeszcze mówiła Bel?
—Bel miała stworzyć swojego klona, ale coś zmieniła. Nie wiem, co.
—niedługo się dowiesz.-odparła Liz-a teraz ostatnie pytanie: Bel też umiała przewidywać przyszłość-to było raczej stwierdzenie.
—Tak.
—Ty też umiesz.
—...nie...znaczy tak...czasami...jak byłam mała próbowałam odrzucić od siebie wizje. Po części mi sie udało. Dzięki temu nie zwariowałam.-zasmiała się-żeby przewidywać przyszłość trzeba być tak twardym jak Bel albo ty. Ja nie potrafie, ale jest ktoś, kogo wizje nie opuszczą do końca życia. Ona będzie jeszcze poteżniejsza od ciebie i zdziała więcej niż możnaby przypuszczać.
—Kim ona jest?-Liz zadała to pytanie po raz trzeci tego wieczoru.
—To twoja córka, Meliana, jesli nie ty, to ona będzie królową Antaru.
—Mel nie może być królową.-powiedział Max-Nie jest prawowitym spadkobiercą.
—Zan, twój syn, wiem o nim. Albo Liz albo Meliana będzie królową Antaru. Nie zmienice tego. To będzie ich wybór. Antarem musi rzadzić król Zan i królowa Simbelmyne. Tak chce przeznaczenie.
"sim bella mine
Onen i-Estel Edain, u-chebin estel anim...***
Muszę ją odzyskać"-pomyślała Serena.
Liz nie przypuszczała, że dowie się kim naprawdę jest juz niedługo. Nadal niewiele wiedziała o Serenie, Bel i Simbelmyne.
Zostały jej tylko dwa dni do...
Przyszłości nie da się zmienić, bo nie jest nigdzie zapisana. Wizje ukazują jedynie przeznaczenie, los, który czeka każdego z nas.
Przyszłości nie da się zmienić, ale przeznaczenie tak. To my kształtujemy swoje przeznaczenie i zależy ono tylko od nas.
"Jeżeli czegoś bardzo pragniemy, to cały wszechświat nam sprzyja"
Nie powiem ci uwierz w niemożliwe. Dla ciebie nie istnieje niemożliwe. Zapamiętaj to, królowo.
Twoje życie zostało już spisane. Teraz przeznaczenie będzie kierowało twoimi krokami. Od ciebie zależy jaki szlak wybierzesz, i tak wszystkie drogi zaprowadzą cię na tron Antaru. Moga być kręte, ale mogą też być proste i łatwe.
Czasami lepiej wybierać trudniejszą drogę.
Pamiętaj, królowo.
Twoje życie zostało spisane.
Dlatego jestes wyjątkowa.
Nie unikniesz swojego przeznaczenia. Znasz je.
Pamiętaj, królowo.
Oni zginą, bo tak chce przeznaczenie, twoje przeznaczenie.
—Nie!!! Mogę zmienić przyszłość, przeznaczenie. To moje życie, więc ja kieruję swoimi krokami.
Bez przewodnika się zgubisz.
—Sama mogę być swoim przewodnikiem! Nie zgubie się i nie pozwolę im zginąć!
Takie jest twoje przeznaczenie.
Nie można walczyć z własną przysłością.
—Ale przyszłość nie jest jeszcze przesądzona, nie jest nigdzie zapisana.
Takie jest twoje przeznaczenie, zaakceptuj je, królowo.
—Kłamiesz swoim słowom...
Ustal swoje przeznaczenie i zaakceptuj je...Zmień siebie i otaczający cię świat.
—Przeznaczenie nie istnieje, skoro mogę je zmienić, kiedy zechcę...
Kiedy przeznaczenie zginie, zginie także przyszłość.
—Moja przyszłość nie zginie. Potrafię o nią walczyć.
Takie jest twoje przeznaczenie.
Pamiętaj, królowo...
"Je sim bella mine "
"Ja nigdy nie zapominam..."
***
Nigdy nie zapomnę
Daję nadzieję ludziom, nie mam jej dla siebie...
***
Koniec gadania, w następnej części będzie więcej acji, będzie dłuższa i, przynajmniej tak mi sie zdaje, ciekawsza. Chętnie przyjmę komentarze:)