-Jezu, Kate zachowuj się jak człowiek- krzyknął Max gonią za dziewczyną.
—Nie!- Kat gwałtownie obróciła się w jego stronę.
—Dlaczego nie?
—Po pierwsze sam dobrze wiesz, że nie jestem cżłowiekiem, a po drugie nie, bo nie. Ok, mam brata, mam rodzinę. Przyjmuję to do wiadomości. Ale to nie oznacza, że mam się od razu z nimi spotkać.
—Kat, ale to jest twoja rodzina!
—Nie Max, to jest twoja rodzina i dobrze wiesz jak to będzie kiedy oni dowiedzą się, że ja...- Kat przerwała w połowie zdania- Ty im powiedziałeś- krzykneła nagle- Jak mogłeś im o mnie powiedzieć?
—Ja...-Max nie wiedział co powiedzieć. Miał nadzieję, że to się nie wyda.
—Co ty?- zdenerwowała się Katia.
—Oni powinni wiedzić- stwirdził Max.
Kat wiedziała, że Max ma rację. Jak to dobrze, że on nie umie czytać w myślach- pomyślała.
***
—Nie przesadzaj Kat, jesteś całkowicie normalna- stwierdził czyjś głos.
—O tak, a ty jesteś tego dowodem- stwierdziła z ironią Katia.
—Co masz na myśli?
—Jakbyś zapomniał to ty nie żyjesz- powiedziała troche za głośno Kat patrząc w oczy Alexowi Withmanowi.
***
—Gdzie on do cholery jest- krzyczał Michael. Max miał już dawno wrócić. I nagle na choryzoncie pojawił się znajomy samochód.
—Max- krzykneła Liz.
Samochód podjechał. Na siedzeniu obok Maxa siedziała nieznana im dziewczyna. Michael był najbardziej zdenerwowany. To była Katia Langley-Guerin.
—Cześć- odezwała się w końcu Isabel. Ona pierwsza doszła do siebie.
—Cześć- powiedziała trochę nieśmiało Kat.
—Jestem Isabel, a to Liz, Maria i Michael- powiadziała Is wskazująz każdego po kolei.
—Mam na imię Kate.
***
Kilka godzin później ciemny samochód odjechał spowrotem w stronę Los Angeles. Tym razem prowadził Michael.
—Co myślisz o Kat?- zapytał wprost Max jak tylko się oddalili.
—Jest miła- stwierdziła trochę bez przekonania Isabel.
—Myślę, że to trochę potrwa zanim jej zaufamy- stwierdziła Liz.
—A będziemy miali tyle czasu?- zdziwiła się Isabel.
—Musimy. Dla Michaela- powiedziała Maria. Wszyscy przytakneli.
***
—Jak się miaszka u Kala?- zapytał niezręcznie Michael nie odrywając wzroku od drogi.
—Nieźle- odpowiedziała Kate- Chociaż w zasadzie jego znajomi są debilami.
—Czemu tak myślisz?- zdziwił się Michael.
—Taki biznes. Nie rozumiem jak można grać w filmach. No wiesz, trzeba się podwalać do reżysera, producenta. Masakra.
—Nigdy nie myślałaś o tym, żeby zagrać?
—Nie mogę- stwierdziła Kat- Za bardzo bym się bała.
Michael przytaknął głową.
***