***
Ciemna uliczka w Roswell.
— Musi iść pani z nami! – powiedział mężczyzna w czarnym garniturze, po czym chwycił ją za łokieć.
— Nie! Puść mnie łotrze! Michael! – Maria woła do nieprzytomnego chłopaka, który leży obok.
— Proszę się nie szarpać albo zastosujemy inne środki – zagroził.
— Kim jesteście, czemu chcecie mnie zabr... – nie dokończyła, ponieważ mężczyzna wstrzyknął jej coś, po czym straciła przytomność.
— Szefie, zabieramy też jej chłopaka? – zapytał Fox patrząc na Michaela.
— Głupie pytanie, Fox. Jego też. Nie pamiętasz, co powiedział klient?
Po tych słowach wsiedli do furgonetki i odjechali.
***
W furgonetce.
— Szefie, czy będziemy ich przesłuchiwać? – zapytał Fox, który bawił się pistoletem.
— Głupku, takie mamy zadanie. Chyba po ostatniej akcji, kiedy dostałeś kulkę w głowę, jeszcze bardziej zgłupiałeś – mężczyzna wyrzucił wypalonego papierosa za okno.
Fox zaczyna płakać po słowach, które usłyszał.
— Nie płacz! Jesteś głupi, ale i duży również!
— Szefie, czy... – nie dokończył.
— Fox, przymknij się! Nie widzisz, że prowadzę! Czy założyłeś kamerę z tyłu, jak prosiłem?
— Przecież miałem się przymknąć!
— Czy założyłeś? – w głosie mężczyzny w czarnym garniturze słychać złość.
— Tak... chyba tak?
— Tak czy nie?!?!?!?
— Tak, nie, tak, nie hm...tak!
— A czy włączyłeś nagrywanie?
— Chyba tak?
— Z kim ja muszę pracować? – w pytaniu czarnogarniturowego słychać zażenowanie.
***
Na tyle furgonetki.
Michael ocknął się. Spojrzał na Marię, która nadal była
nieprzytomna.
— Maria, obudź się – szepnął.
— Michael, co ja tu robię? – była zdezorientowana i nadal pod wpływem tego czegoś, co jej wstrzyknięto.
— Chyba zostaliśmy porwani. Musimy się stąd wydostać! – wyjaśnił, po czym zaczął się rozglądać.
— Jak?
— Zapomniałaś, że masz chłopaka kosmitę? – uśmiechnął się.
— Nie!!! – pocałowała go w policzek.
— Słuchaj otworzę te drzwi, a później wyskoczymy.
— Dobra, rycerzu, tylko co później, oni mają spluwy! – Maria zaczęła histeryzować.
— A ja mam moc – nie uspokoił jej tym.
Otworzył drzwi od furgonetki.
— Michael, czy to na pewno dobry pomysł? – Maria spojrzała na jezdnię, która uciekała jej sprzed oczu.
— Za późno! – objął ją i wyskoczyli.
***
— Szefie, czy to nie oni? – zapytał Fox spoglądający w przednie lusterko.
— Cholera, jak to zrobili? Przecież drzwi były zamknięte.
***
— OK., ale co teraz? Zauważyli nas – Maria patrzyła na zbliżającą się furgonetkę.
— Spokojnie. Patrz – Michael użył swojej mocy, która spowodowała, że samochód zaczął się cofać.
***
— Szefie, czy nie powinniśmy jechać do przodu? – zdziwiony Fox.
— Powinniśmy, ale coś mi nie pozwala!
— Szefie, nie mogę otworzyć drzwi!
— Zostaw! Ja spróbuję! Cholera, co się dzieje?!?!? – mężczyzna mocuje się z drzwiami.
***
— No to będą mieli wycieczkę – zażartowała Maria.
— Daj mi komórkę. Zadzwonię po Maxa – poprosił Michael.
***
Parking, na którym stoi furgonetka porywaczy.
Rozmawiają z klientem.
— Gdzie dziewczyna i chłopak? – zapytał klient palący cygaro.
— Nastąpiły pewne... komplikacje – odpowiedział niepewnym głosem mężczyzna w czarnym garniturze.
— To znaczy...?
— Uciekli nam! – wyjaśnił.
— Głupcy! Kamera była w środku?
— Tak była, ale Fox jej nie włączył.
Klient zaczął się śmiać.
— Co pana rozśmieszyło? – zapytał Fox.
— Moja córka. Ta dziewczyna to moja córka. Chciałem sprawdzić, czy wyjdzie z tej opresji ze swoim chłopakiem. I uciekła. Ma to po tacie. Teraz mogę jechać spokojnie do Europy i szykować pewien skok.
— Możemy pomóc – zaoferował mężczyzna w czarnym garniturze.
— Nie, dzięki! Tu jest zapłata – ojciec Marii podał czarną walizkę i odszedł nadal rozweselony oraz dumny ze swojej córki.
— Nie chciałbym mieć takiego ojca – podsumował to całe zdarzenie Fox.