_liz

Konszachty (7)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Ava i Sol błyskawicznie odnalazły na pustyni skałę, w której ukryte były komory. Pod nią czekali Nicholas i Kivar. Kiedy tylko zdołały tam dobiec, usłyszeli pisk opon za sobą. Odwróciły się. Z samochodu wysiedli wszyscy. Max, Michael, Isabel, Alex i Maria. Stanęli jak wryci.

— Liz, co ty robisz? – zapytała niepewnie Maria

— Odlatuję. – powiedziała pewnie Parker

— Jak to odlatujesz? – zapytał Max
Tess stanęła obok Liz, jakby ją wspierając. Z drugiej strony stanął Kivar i złapał Liz za rękę. Napotkał jednocześnie na wzrok Isabel. Ta dziwnie się mu przyglądała i powiedziała nagle, ale spokojnie:

— Kivar.

— Witaj Vilandro – odpowiedział
Michael i Max spojrzeli błyskawicznie na Issy a potem na przystojnego mężczyznę. Liz puściła dłoń Kivara i podeszła w stronę ziemskich przyjaciół. Zaczęła wyjaśniać:

— Jestem wam winna wyjaśnienia.

— O tak. – przyznał Michael

— Posłuchajcie więc...
* * *

— Nie jestem Liz Parker. To znaczy jestem nią tu na Ziemi. Jednak nie jestem Ziemianką. Tak jak wasza trójka pochodzę z kosmosu, z tej samej planety co wy. Z Antaru. Nazywam się Ava. – podniosła dumnie głowę – Tess jest moją siostrą, Sol. A ten mały chłopiec to Nicholas, nasz młodszy brat. Przepraszam za tę maskaradę i grę aktorską, ale to było konieczne. Inaczej byś mnie nie puścił. – spojrzała na Maxa – Nie patrz tak na mnie. Nie znasz historii, nie pamiętasz, więc nic nie wiesz.

— To nam powiedz. – powiedział po prostu Michael

— Na Antarze władał Król Tejram. Planeta była wtedy jedną z najpotężniejszych w Układzie Pięciu Planet. Jednak byli i tacy, którzy chcieli odebrać władze królowi. Przywódca rebelii, Zan oraz jego rodzeństwo, Vilandra i Rath obalili Króla i przejęli gwałtem tron. Mordercy i nikczemnicy – dodała z gniewem na smak wspomnień – Zan zamordował moją rodzinę. Właściwie wymordował wszystkie szlacheckie rodziny, aby nikt inny nie mógł zdobyć tronu. Ku naszemu szczęściu lub nieszczęściu, darował mi życie. Mnie i mojemu rodzeństwu, chociaż zabił moich rodziców.

— Dlaczego? – zapytała Maria, która lubiła znać szczegóły

— Zakochał się we mnie. – powiedziała dość smutno – Jednak bez wzajemności. Nie potrafiłam kochać mordercy moich rodziców i Króla. Początkowo zadurzyłam się w jego bracie – Liz spojrzała na Michaela – Pół roku szczęścia i namiętności. Ale na mojej drodze spotkałam kogoś innego. Vilandra, która się ze mną przyjaźniła, w sekrecie poznała mnie z synem Króla Tejrama, z Kivarem. I to wtedy tak naprawdę się zakochałam.

— Z wzajemnością. – dodał Kivar

— Jednak Zan tego nie rozumiał. Chciał go zabić. Po pierwsze dlatego, ze go kochałam, po drugie: to on był prawowitym następca tronu. Dzięki Vilandrze, która niestety również kochała Kivara, udało się nam uciec. Mało brakowało, a Lerek, przyjaciel Zana...

— Kolejny krwiopijca – wtrąciła niesmacznie Tess

— Mało brakowało, a Lerek by nas złapał. – znów spojrzała na Michaela – Jednak honorowy i chyba jeszcze coś czujący Rath, ocalił nas i pozwolił nam uciec. Szybko ludzie zaczęli nienawidzić Zana. Nic dziwnego, skoro mordował wszystkich, którzy się mu sprzeciwili i wdał się w wojnę z władcami pozostałych planet Układu. Po rocznej wojnie domowej, udało się obalić jego władze i wrócić na tron prawowitego władcę, czyli Kivara. – Liz nabrała powietrza – Ale Zan przechytrzył nas i stworzył was, wysyłając tutaj. Razem z wami trafiła tu pieczęć. Kiedy się o tym dowiedziałam, razem z moją siostrą, bratem oraz grupą zwolenników, przybyliśmy tutaj, aby odzyskać właśnie tę pieczęć.

— Jednak zdecydowaliśmy – wtrącił Kivar – Że nie będą się narażać. Nie mogę jej stracić – spojrzał na Liz – Ava jest wszystkim na czym mi zależy. Zrezygnowaliśmy z pieczęci.

— A do czego wam ona? – dopytywała się Maria

— To insygnia władzy. Ten kto posiada pieczęć jest pełnoprawnym władcą. – wyjaśniła Tess

— Nie wierzycie mi? – zapytała Liz i zrobiła krok w ich stronę
Spacerowała pomiędzy nimi, szeptała im coś, a raczej zdawała się szeptać. Kiedy tylko przystanęła przy którymś z nich, mieli wizję. Isabel – spacery z Ava po ogrodzie, rozmowy i wpatrywanie się w gwiazdy, potajemne spotkania z Kivarem, jej zazdrość o niego i furia, widziała zielonkawe chmury i promienne oczy Avy, które były tak podobne do oczu Liz; Michael – ciemne niebo przesycone gwiazdami, czyjeś usta, ciepłe ciało, oczy, to była Ava, zobaczył wspólnie spędzane noce, namiętność, jej uśmiech i pocałunki jakich nigdy wcześniej nie doznał; Max – widział siebie jako Zana i czuł swoją ogromną miłość do niej do Avy, ale czuł tez ogromną nienawiść, chęć zemsty, widział krew przelewaną, płacz ludzi, łzy Avy, nienawiść w jej pięknych oczach i jej miłość do Kivara. Liz odsunęła się od nich i z zapytaniem w oczach oczekiwała na jakąkolwiek odpowiedź z ich strony.
c.d.n.




Poprzednia część Wersja do druku Następna część