Kiedy Max odjechał, ostrożnie weszłam do środka, wyraźnie wyczuwając piwo i papierosy.
Błagam, nie pozwól mu mnie usłyszeć...
"To ty?"
Cholera*.
"Tak" powiedziałam, próbując jak najszybciej uciec do mojego pokoju.
"Nie przyjdziesz dać tatusiowi całusa na powitanie?"
Podeszłam z nadzieją, że nie wyczuł mojego zdenerwowania.
Przyciągnął mnie do siebie, tak, że stałam do niego tyłem, i zaczął ssać moje ucho.
"Muszę odrobić pracę domową." powiedziałam, próbując mu się wyrwać.
"Ależ kochanie, nie widziałem cię cały dzień." zarechotał.
"Muszę odrobić pracę domową" powtórzyłam uwalniając się z jego uścisku.
"No dobrze, tylko wracaj szybko. Tatuś czuje się samotny." dodał, klepiąc mnie po tyłku.
"Aha, a do kolacji włóż spódniczkę." mrugnął, po czym poszedł do kuchni po kolejne piwo .
"Jasne."
Odwróciłam się i szłam do pokoju, próbując zwalczyć uczucie łez w oczach.
Nie waż się płakać Parker! MY nie płaczemy, kumasz!?
Racja. Nie będę płakała. Nie ma takiej potrzeby, to tylko uczucie żałości.
Myślisz, że wiesz, ale tak naprawdę nie masz pojęcia. To właśnie jest życie Paskudnej Dziewczyny.