Michael godzinami snuł się po mieście, rozmyślając. Nie miał celu swej wędrówki. Chodził, żeby nie siedzieć bezczynnie, bo wtedy jeszcze bardziej pogrążały go dziwne uczucia. Ale spacer miał pewną właściwość, sprawiał, że człowiek z czasem głodnieje. No i oczywiście Michael tez powoli robił się głodny. Skręcił wiec i ruszył w kierunku Crashdown, żeby móc w spokoju zjeść coś. Wszedł do środka i usiadł w wolnym boksie. Sięgnął po kartę dań i przejrzał ją. Poczym podniósł głowę w poszukiwaniu kogoś, kto mógłby mu przynieść posiłek. Przed oczyma śmignęła mu jakaś kelnerka, ale zniknęła za drzwiami prowadzącymi na zaplecze. Postanowił, więc znaleźć inną. Ale jakoś żadna się nie zjawiała. Jego wzrok padł w kierunku lady. Stała za nią owa blondyneczka od tandetnych okularów. Michael jęknął na samą myśl, że to ona go obsłuży. Ale wzrok blondynki, ubranej w zielonkawy uniform z fartuszkiem w kształcie głowy kosmity i z dziwnymi antenkami na głowie, powędrował w stronę drzwi od zaplecza, którymi ktoś wszedł na salę. Spojrzenie Michaela również tam powędrowało w nadziei, że będzie to druga kelnerka, przez która wolałby być obsłużony. Drzwi skrzypnęły. Ukazała się w nich druga dziewczyna w takim samym uniformie. Michael aż otworzył usta. To była ona. Jego brunetka. Z uśmiechem podeszła za ladę i powiedziała coś do blondynki. Wzięła do ręki kartkę i długopis. Blondynka nalewała koktajl i śmiejąc się powiedziała coś, a potem głowa wskazała w jego stronę. Brunetka uśmiechnęła się do niej, włożyła długopis i kartkę do fartuszka i obróciła się. Spojrzała w stronę wskazanego boksu. Zobaczyła go. Uśmiech znikł z twarzy. Michael wpatrywał się w nią badawczo. Przez dłuższa chwilę ona tez na niego spoglądała, ale dość szybko odwróciła się i powiedziała coś do blondynki. Ta najpierw potrząsnęła przecząco głową, ale po chwili westchnęła i chyba się na coś zgodziła. Wzięła od brunetki kartkę i długopis i wyszła zza lady. Skierowała się w stronę Michaela. "Co do cholery?" pomyślał sobie. Nie podobało mu się, ze brunetka tak bezczelnie go olała i unikała. Dość tej zabawy w chowanego. Michael postanowił, że za wszelką cenę pozna tę dziewczynę i dowie się, o co jej chodzi. Kiedy blondynka podeszła i z uśmiechem zapytała co może podać, Michael warknął:
— Nic. Chce, żeby obsłużyła mnie tamta kelnerka.
— Słucham? – blondynce najwyraźniej to nie odpowiadało
— Chyba wyraźnie mówię. – Guerin robił się niecierpliwy – Chce, żeby obsłużyła mnie tamta brunetka.
— A czemuż to niby? – blondynka skrzyżowała ręce
— Bo nie nosi tandetnych okularów. – skwitował ją
— O! – kelnerka wydała z siebie pełne oburzenia jęknięcie
Obróciła się na pięcie i z burzowa miną wróciła za ladę. Szarpnęła ostro za ramię koleżankę i coś powiedziała. Brunetka słuchała uważnie i z nieco wystraszoną miną. Po chwili blondynka wcisnęła jej siłą do ręki kartkę oraz długopis i zostawiła tak. Brunetka spojrzała na kartki, a potem lekko zerknęła na Michaela. "No chodź. Wytłumacz się" pomyślał z gniewem Michael. Brunetka najwyraźniej nabrała głęboko powietrza i wyszła zza lady. Podeszła do jego stolika.
— Dobry wieczór. Co mogę podać? – powiedziała spokojnie
Michael zmierzył ją wzrokiem od stóp aż po głowę. Milczał. Brunetka opuściła nieco głowę i westchnęła, zacisnęła powieki i ponownie je otworzyła. Michael nadal milczał. Miała tego dość.
— Mam innych klientów. Wrócę tu, jak się zastanowisz, co chcesz zamówić. – powiedziała i obróciła się
Zdążyła zrobić krok do przodu, kiedy Michael się odezwał. I nie było to bynajmniej żądanie jedzenia. To było pytanie:
— Jak się nazywasz?
Brunetka odwróciła się i spojrzała na niego ze zdumieniem. Teraz to ona mierzyła go wzrokiem. Zamrugała gwałtownie i zapytała:
— Słucham?
— Jak się nazywasz? – ponowił pytanie Michael
— Liz Parker.
Guerin znów w milczeniu się jej przyglądał. Widział, ze dziewczyna zaczyna się niecierpliwić. Na jego twarzy zagościł cyniczny uśmieszek.
— Słuchaj. – powiedziała wreszcie zdenerwowana Liz – Zamawiasz coś czy nie? Nie mam czasu na takie gierki.
Nic nie odpowiedział. Znów się lekko uśmiechnął. Jednak po chwili powiedział, widząc, ze dziewczyna chce odejść.
— Daj mi colę.
— Ok.
— I Tabasco.
— Co? – dziewczyna aż podniosła głowę ze zdziwieniem
— Colę i Tabasco. Chyba jasno się wyraziłem.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko skierowała się w stronę lady. Wyjęła szklankę, wrzuciła do niej kilka kostek lodu i zaczęła nalewać colę, przyglądając się uważnie Michaelowi. Chyba cos ją trapiło. Po chwili powróciła, niosąc mu colę oraz buteleczkę Tabasco. Michael błyskawicznie wlał odrobinę Tabasco do coli, wymieszał i z uśmiechem się napił. Brunetka wciąż stała nad nim i uważnie obserwowała to, jak chłopak pije. Michael spojrzał na nią i zapytał:
— Chcesz się napić?
— Nie. – odpowiedziała krótko
— Dziwi cię mój napój? – zapytał z dziwnym uśmieszkiem
— Możliwe.
— Niedobrze ci?
— Ani trochę. – powiedziała jakby nigdy nic i wróciła do innych klientów, zostawiając Michaela z colą
* * *
Z każda godziną ubywało klientów. Ale Michael wciąż siedział w tym samym boksie, popijał colę i wodził wzrokiem za Liz. Ta stała akurat za ladą i czyściła szklanki. Blondynka zauważyła jak od dłuższego czasu ów bezczelny chłopak gapi się na jej koleżankę i jak ona od czasu do czasu na niego zerka. Weszła za ladę i napełniając kubki cukrem, zagadała do brunetki:
— Liz. Nie wiem czy zauważyłaś, ale ten prymityw gapi się na ciebie od dłuższego czasu.
— Naprawdę? – Liz udała zdumienie
— Tak. Nie wiem czy zauważyłaś również, że ty też, co jakiś czas na niego zerkasz. – powiedziała z kpiną blondynka
— Jakaś ty spostrzegawcza. – mruknęła brunetka
— Maleńka, powiedz wprost. Podoba ci się on?
— Maria. – Liz jakby z oburzeniem spojrzała na nią – Skąd ci coś takiego przyszło do głowy?
— A wiesz, nie wiem. – blondynka przewróciła oczami – Może dlatego, ze on najpierw bezczelnie zażądał twojej obsługi, potem przez kilka minut na niego patrzyłaś jak pije, teraz też na siebie zerkacie.
— Wydaje ci się.
— Liz. – Maria oparła się dłonią o blat i uważnie zmierzyła wzrokiem przyjaciółkę – Nie wciskaj mi kitu.
— Maria, przestań. Wiesz, że gdyby mi się podobał, to bym ci o tym powiedziała.
Liz wyminęła blondynkę i wróciła do klientów. Starannie unikała kontaktu z boksem Michaela. Kiedy jednak tylko on został w kafeterii, musiała podejść. Stanęła przy jego stoliku i zapytała spokojnie:
— Zamawiasz coś jeszcze?
— Czy to ma jakieś znaczenie? – zapytał Michael
— Owszem. – powiedziała nieco gniewnie – Jesteś ostatnim klientem. Jeśli nic nie zamawiasz, to mógłbyś iść do domu, chciałabym się wyspać.
W tym momencie spojrzała na niego. Żadnego zdziwienia. Raczej uśmiech. Guerin szczerze się uśmiechnął, wyjął pieniądze i powiedział:
— W takim razie już kończę.
— Czemu? – zapytała ze zdumieniem Liz, ale zmieszała się, kiedy Michael zaśmiał się
— Bo chcesz się wyspać. Nie zamierzam być powodem, dla którego miałabyś przyjść jutro do szkoły niewyspana.
To powiedziawszy wstał i skierował się w stronę wyjścia. Brunetka uśmiechnęła się sama do siebie i pokręciła głową. Nim wyszedł, Michael odwrócił się jeszcze na chwile i zawołał:
— Na razie Liz.
Brunetka szybko zorientowała się, ze nie ma pojęcia jak on się nazywa, więc błyskawicznie zawołała, zanim wyszedł:
— A jak ty się nazywasz?
— Michael Guerin. – rzucił przez ramię odpowiedź i wyszedł
Liz pokiwała głową i odwróciła się w stronę lady, przy której stała Maria i z wyraźnym zaciekawieniem obserwowała scenkę.
c.d.n.