gosiek

Pamiętaj o mnie Isabel...

Wersja do druku

Od Autorki: Sprawy się mają po wyjeździe z Roswell, Is jest przygnębiona, straciła męża. Powracają jej wspomnienia związane z Alexem.
Nie ma tu nic z akcji, po prostu przyszedł mi pomysł słuchając piosenki DKA "Pamiętaj o mnie Weroniko"

"Nazywam się Isabel Evans – Ramirez. Nie już nie Ramirez, już nie mam męża. Pewnie zastanawiasz się dlaczego zaczęłam pisać, może po to aby mieć z kim porozmawiać, może podejrzałam to u Liz. Ona też tak robiła i ja zaczęłam, aby mówić o czym czuje w głębi serca.
Jedziemy już od kilku dni, wysiadamy tylko czasem na jedzenie i odświeżenie. Mam tego dosyć, chcę już zamieszkać gdzieś, gdzie będzie spokój. Jednak mam pretensje do Tess, przez nią wyjechaliśmy, przez nią straciłam męża i ona zabiła Alexa. Tak znowu tęsknie za Alexem, znowu chcę go przytulić, chcę z nim być. Zrobiłabym wszystko aby przywrócić go do życia. Z nim byłam szczęśliwa, choć tak krótko byliśmy ze sobą, kocham go i zawsze będę" – Isabel odłożyła pamiętnik, rozejrzała się po twarzach przyjaciół. Spali, oprócz Kyla, który teraz prowadził.
Liz była szczęśliwa z Maxem, Maria z Michaelem. Kyle sam ze swoją książką Budda. Nie potrzebował miłości. Ona jednak pragnęła jej całym sercem, całą duszą i ciałem.
Po jej poliku spłynęło kilka małych łez. Krople duszy rozrywającej się z tęsknoty za Whitmanem. Za chłopakiem którego od początku jego poznania kochała skrycie, a sama nie chciała się do tego przyznać.
Spojrzała w niebo, było granatowe od nocy i z mnóstwem małych gwiazdek. Wierzyła, że on tam gdzieś jest. Jest szczęśliwy, jest aniołem i jej aniołem stróżem. Potrzebowała go teraz, anioła który podpowie jej jak żyć. Nie, ona nie chciała anioła, ona pragnęła Alexa.

"Nienawidzę tego dnia, jak grom z nieba
Spadło, to wszystko na raz, spadło to na nas.
W kilka minut obróciło się to w nicość
Taka pustka,
Tylko płacz pozostał, w ustach gorzki smak.
Boski żal,
Miało być skarb, miło być naj
A teraz pozostałaś w snach, pozostałem sam
Miałaś mieć to wszystko,
Życie – niby tylko, a to aż tak dużo, aż brzmi za płytko
Nie poczułaś jednego oddechu,
Nie widziałaś śmiechu, na twarzy uśmiechu,
Grzechu, żadnego nie było
To wszystko ułożyło się wbrew zasadom, wbrew regułom
Nie ma sensu
I zmyło się też życie,
Nikt na tym nie zyskał, nikt nie znalazł się na szczycie
W duszy krzyczę
Nikomu nie życzę, być teraz tutaj
I widzieć to jak ktoś odchodzi
Jak odchodzi serca bicie.

Daje ci teraz to co mam,
Jesteś gdzieś tam w górze wśród gwiazd
Cicho siedzisz sobie tam
Wiem, bo widzę cię w mych snach"

Słowa tej piosenki szumiały w jej głowie. Czemu akurat teraz musiało to lecieć w radiu. Mówiły tyle prawdy, o niej o jej miłości.

"I nic nie pozostało po tobie,
Nawet zdjęcia nie mam
Tylko widzę ciebie w głowie
Noszę ciebie w sobie
Wiesz dobrze o tym bo otulasz mnie skrzydłami
Chodzisz po Ziemi
Z Aniołami patrzysz na nas
Na ludzi z problemami oczyma widzę,
Jak żal mi teraz, pusto bez nas,
Tylko się nie przeraź
Ścieram te skutki – nic nie schodzi
Zakrzepło we mnie
Czekam aż w końcu przejdzie to wszystko
Jak lata się sypią
O dziwo miały być z tobą – o dziwo nikną
"Nie wrócą" – jak zawsze szepczesz mi do ucha
Delikatnie mówisz, a ja słucham
Szkoda tylko, że on nie słuchał
Dmuchał w twe życie i złamał
Teraz cisza głucha
Wieczorem siedzę i patrzę w niebo
Jak uśmiech twój
Kreślę imię po gwiazdach
Pada deszcz i moknę
W nadziei, że kiedyś poznam twój uśmiech
Że poznam twój Anielski szept"

Nawet nie zauważyła, kiedy jej głowa opadła na bok i zasnęła.

~*BŁYSK*~

— Znowu za mną tęsknisz? – spytał jakiś głos

— Tak, czemu cię nie ma przy mnie – spytała Isabel

— Chciałbym, ale musiałaś ułożyć sobie życie z Jessym

— Ale ja kocham ciebie

— Ja cię też

— Czemu nie możemy cię uzdrowić

— Jakbym żył byłbym u Avy w NY

— Czemu nie możemy cię uzdrowić!! – płakała – czemu nie mogę cię kochać!! – krzyczała – dlaczego?

— Możesz, ja żyje............

~*BŁYSK*~

— ALEX!!!!!!! – Is obudziła się z krzykiem nad ranem.
Obudziło to wszystkich w vanie.

— Alex, żyje!! – krzyczała ze szczęścia płacząc

— Isabel, uspokój się, Alex nie życie, umarł ponad rok temu, pamiętasz

— Nie, zostaw mnie Max, Alex żyje, on nie umarł on żyje on jest w NY – mówiła

— Co ty gadasz

— Kyle zawracaj jedziemy do Avy!! – krzyknęła do Valentyego przy kierownicy

***

Dwie pary oczu patrzyły na siebie. Po jej policzkach spływały łzy, ponad rok rozłąki. Jedna z drugą kropla opadała na ziemię. Nie mogła się ruszyć, a on był tak blisko niej, mogła go dotknąć, poczuć znów jego ciepło, pocałować, ale sparaliżowało ją to wszystko.
Podszedł do niej i otarł jej ostatnią łzę. Dotykając jej miękkiego policzka znowu był szczęśliwy.
Po chwili zerwała się i rzuciła się mu na szyje płacząc w rękaw.

— Kocham cię Alex – powiedziała cicho patrząc mu w oczy

— Wiem o tym, ja też cię kocham – odpowiedział i pocałował czule

"Śmierć nie potrafi rozdzielić kochanków, oni zrobią wszystko, aby znowu być razem. Tak jak Romeo i Julia – umarli dla swojej miłości".

" Jesteś znowu!
Mój Boże!
Jak mi serce bije!
Jak mi się wzrok owiośnił!
Jak świat rozradował!
Tylem nocy Cię w snach, nazbyt krótkich, całował!
Tylem dni dzień ten tęsknił, co przyszedł i żyje!
Julian Tuwim


Wersja do druku