Liz rzucila sie na tess z piesciami. Powalila ja na ziemie okldadajac ciosami ze wszystkich stron. Kosmitka nie miala szans do czasu. Odepchnela liz nogami i w jej glowie zrobila obraz uciekajcej siebie. Gdy liz chciala pobiec za tess "blond wsza" zlapala ja za rece i je zwiazala.
—za duzo wiesz Parker. Czas z tym skonczyc.-zachichotala szyderczo i zaprowadzila Liz do samochodu. zeby nikt nic nie zauwazyl wsadzila ja do bagaznika. Nie zorientowala sie ze to wszystki widzial Max.
Podjechala pod wodposad i wyciagnela Liz z bagaznika.
—Liz to jest niestety twoj zalosny koniec.-liz stala tuz nad krawedzia.
—Nie tylko moj- usmiechnela sie,czym zdezerientowala tess i poslizgnela sie wpadajac w ciemna otchlan morskiej toni.
Tess odwrocila sie. Max. Zobaczyla go. Swoja moca rozpalil ja do goraca. Wnetrznosci nie wytrzymaly i z tess nic nie zostalo.
Rzucil sie za Liz. Wpadl do zimnej wody i rozgladal sie poszukujac ukochanej. Zobaczyl ja lezaca na samym dnie.
Szybko podpynal do niej i wyciagnal na brzeg. Zaczal reanimacje. Wyksalala cala wode..wraz z krwia..
—max..to ty?-szepnaela ledwie slyszalnie.
—tak..jestem z toba
—to dobrze ja..ja cie kocham..-powiedziala silac sie na usmiech. Znow zakaslala krwia.
—Nic nie mow..wszystko bedzie dobrze-max caly czas probowal ja uzdrowic. nadaremnie.
—nie..ja umieram...ale za nim- z jej ust wydobyla sie krew przerywajac jej monolog-za nim to sie stanie..pamietaj ze zawsze ciebie kochalam..ty max..na zawsze moim kochankiem...kocha-to byly ostatnie slowa liz przed wyzianieciem ducha w ramionach maxa.
—CIECIE!- rezyser podszedl do jasona i shiri lezacaych w kaluzy pomidoru- byliscie genialni! film "Roswell: w swiecie brutalnych kosmitow" przyniesie mi..znaczy nam ogromna kase! no a teraz zjezdzajcie do domu- katims wyszedl zostawiajac ich samych
—shiri to moze wybierzemy sie na kawe?
—jasne tylko pojde po swoje rzeczy
Wchodzac do toalety zauwazyla ze jeszcze cieknie jej "krew" po ustach.
THE END