Chyba o tym jeszcze nie wspominałam, ale chucherko Alex grał w koszykówkę. Dodam ze w szkolnej drużynie, bo był całkiem niezły.
I to właśnie na meczu wpadła mu w oko blondynka siedząca na widowni. Zapatrzył się Sie w nią bez reszty. Promienny uśmiech i rozbawione oczy rozświetlały jej twarz. A długie włosy dodawały uroku.
Alex poprostu kochał blondynki. Chyba, dlatego nie miał pociągu do Liz zaś do Mari tak..A jak to wyglądało?
—No kocham cię...rozmiesz?-Powiedzialy wtedy wpatrujac się w roześmiana twarz dziewczyny.
—No co ty nie powiesz?ale wiesz co? Ja nie gusutje w wypacykowanych lalusiach ze smierdzacymi skarpetkami..Przykro mi-odparla a widząc gniew w jego oczach uciekla z miejsca wypadku.
Tak skończyła się jego miłosna przygoda, która zaważyła na jego późniejszym życiu uczuciowym.
Bo oto Maria DeLuca go odrzuciła! Hm..Ale Isabell może tego nie zrobi? Kto wie?. Ale ryzyko to ryzyko spróbować trzeba.
Bardzo pewnym krokiem podszedł do kumpla z drużyny.
—dave, co to za szmula siedzi na widowni, ta blondyna?-Zapytal niby obojętnie
—Isabell Evans, jedna z najładniejszych dziewczyn w szkole. Ale stary zapomnij...Ona jest zimna jak lodówa..- Dave może i tak mówił, ale sam miał chętkę ja poderwać.
—No to upoluje ja w lato
Tymczasem:
Liz siedziała na ławce w parku rozmyślając.
Zakład, wygra go napewno, ale czemu ciągnęło ja do Michaela? A może jej nie ciągnęło tylko to sobie ubzdurała?
"Tak, napewno tak jest! No, bo ja..I taki...Egoista buntownik?! O nie koniec świata!"- Pomyślała.
Zauważyła nadchodzącą postać. Max!
Wpadła na szatański pomysł.
Szybko ukryła się w krzakach i trochę rozdarła sobie bluzkę i spódnice. To samo zrobiła z rajstopami. Roztrzepała włosy i wybiegała wprost w ramiona chłopaka.
—Liz?! Co Sie stało?- Zapytał zaniepokojony.
—Nic.To tylko...Ktos..Ktos mnie gonil..Ale..Juz..Jest dobrze..-łgała cicho.
Spojrzała w jego lśniące oczy. Udała, że omdlewa.
Niczego nie świadom Max wziął ja na ręce.
"Jak fajnie jest być przebiegłą?”- Pomyślała wwąchując zapach chłopaka.
Był przystojny i pociągający. Ta jego tajemniczosc..I cichomówność..Nie to do niego nie pasowalo..Napewno..
"Ale ja Sie nie zakocham! Ja i Max Evans, moja ofiara?! Tego nie było i nie będzie."- wmawiała sobie, w duchu jednak wiedziała ze i tym razem łga.