Lizzy_Evans

FBI (8)

Poprzednia część Wersja do czytania Następna część

-Mamo tato to jest Liz Parker. Moja koleżanka ze szkoły- tak zaprezentowana zostałam państwu Evans.

—Witaj Liz. Miło cię poznać. Iż kolacja będzie za 15 minut- i tak właśnie po grzecznemu zostałyśmy wyproszone z kuchni.

Isabell zaprowadziła mnie do swojego pokoju. Nie powiem ładnie był urządzony. Dziewczyna miała gust. Ale i tak coś mi tutaj śmierdziało. W przenośni.

—Więc Liz, skąd pochodzisz?- głos „przyjaciółki” wyrwał mnie z rozmyślań.

—Z Nowego Jorku. Ale on nie równa się z Roswell. Tam spaliny tu czyste powietrze. Nie ma porównania.

—Hm.. ale i tak tam są większe perspektywy.

—Możliwe ale Nowy Jork to większa „dziura”. Prędzej czy później chce się stamtąd wyrwać. Uwierz mi wiem coś o tym- przestrzegłam ją z niewiadomych mi przyczyn. Przecież jestem jej „wrogiem”.

Isabell uśmiechnęła się do mnie.

—Kolacja!- pani Evans wzywała nas na dół.

Max był ubrany w czarną koszulę i tego samego koloru spodnie. Wyglądał olśniewająco. Ciągle uśmiechał się. Był także Michael. Wszyscy w dobrych nastrojach. Jak dobra stara rodzinka.
Na mojej twarzy również pojawił się grymas podobny do uśmiechu.

—Liz, jesteś nowa. I jak ci się u nas podoba?- spytał pan Evans.

—Muszę przyznać, że Roswell mnie zauroczyło. Naprawdę tu pięknie…i kolorowo- powiedziałam spoglądając na rozmówce.

—Tak masz racje. Roswell ma swoje uroki. Nie będę ukrywać. Jednak relacja kogoś spoza okręgu bardzo mnie interesowało.- odparł.


Kolacja przebiegła w miłym towarzystwie i wraz z Isabell poszłyśmy do jej pokoju. Zaś Max z Michaelem do pierwszego.

—Iż.. gdzie jest toaleta?- specjalnie próbowałam się stamtąd jakoś wyrwać.

—Pierwsze drzwi na lewo.

Wyszłam. Drzwi do pokoju Maxa były uchylone a chłopacy rozmawiali. Oczywiście podeszłam i zaczęłam nasłuchiwać.

—Ona nic nie wie. Iż naprowadzi ją na zły ślad. Jest w tym dobra.- to był Michael. Jego głos rozpoznała bym wszędzie.

—Nie wiem. Może się jednak domyślać, że to my. I co wtedy? Nici z wielu lat ukrycia prawdy!- Max był podenerwowany.

Nagle usłyszałam za sobą jakieś kroki. Odwróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z Isabell.

—Co tutaj robisz? Miałaś być w toalecie..- spytała z nieznanym mi uśmieszkiem na buźce.


Poprzednia część Wersja do czytania Następna część