-Mamo tato to jest Liz Parker. Moja koleżanka ze szkoły- tak zaprezentowana zostałam państwu Evans.
—Witaj Liz. Miło cię poznać. Iż kolacja będzie za 15 minut- i tak właśnie po grzecznemu zostałyśmy wyproszone z kuchni.
Isabell zaprowadziła mnie do swojego pokoju. Nie powiem ładnie był urządzony. Dziewczyna miała gust. Ale i tak coś mi tutaj śmierdziało. W przenośni.
—Więc Liz, skąd pochodzisz?- głos „przyjaciółki” wyrwał mnie z rozmyślań.
—Z Nowego Jorku. Ale on nie równa się z Roswell. Tam spaliny tu czyste powietrze. Nie ma porównania.
—Hm.. ale i tak tam są większe perspektywy.
—Możliwe ale Nowy Jork to większa „dziura”. Prędzej czy później chce się stamtąd wyrwać. Uwierz mi wiem coś o tym- przestrzegłam ją z niewiadomych mi przyczyn. Przecież jestem jej „wrogiem”.
Isabell uśmiechnęła się do mnie.
—Kolacja!- pani Evans wzywała nas na dół.
Max był ubrany w czarną koszulę i tego samego koloru spodnie. Wyglądał olśniewająco. Ciągle uśmiechał się. Był także Michael. Wszyscy w dobrych nastrojach. Jak dobra stara rodzinka.
Na mojej twarzy również pojawił się grymas podobny do uśmiechu.
—Liz, jesteś nowa. I jak ci się u nas podoba?- spytał pan Evans.
—Muszę przyznać, że Roswell mnie zauroczyło. Naprawdę tu pięknie i kolorowo- powiedziałam spoglądając na rozmówce.
—Tak masz racje. Roswell ma swoje uroki. Nie będę ukrywać. Jednak relacja kogoś spoza okręgu bardzo mnie interesowało.- odparł.
Kolacja przebiegła w miłym towarzystwie i wraz z Isabell poszłyśmy do jej pokoju. Zaś Max z Michaelem do pierwszego.
—Iż.. gdzie jest toaleta?- specjalnie próbowałam się stamtąd jakoś wyrwać.
—Pierwsze drzwi na lewo.
Wyszłam. Drzwi do pokoju Maxa były uchylone a chłopacy rozmawiali. Oczywiście podeszłam i zaczęłam nasłuchiwać.
—Ona nic nie wie. Iż naprowadzi ją na zły ślad. Jest w tym dobra.- to był Michael. Jego głos rozpoznała bym wszędzie.
—Nie wiem. Może się jednak domyślać, że to my. I co wtedy? Nici z wielu lat ukrycia prawdy!- Max był podenerwowany.
Nagle usłyszałam za sobą jakieś kroki. Odwróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z Isabell.
—Co tutaj robisz? Miałaś być w toalecie..- spytała z nieznanym mi uśmieszkiem na buźce.