_liz

Sypiając z wrogiem (4)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część


Oczy Liz zaczęły rozglądać się nerwowo, szok powoli przeistaczał się w całą gromadę pytań. Jak on wszedł do jej pokoju? Nerwowo przygryzła wargi; ku swojemu ogromnemu zaskoczeniu, wciąż czuła jego smak na swoich ustach. W końcu powróciła błędnym wzrokiem na postać mężczyzny stojącego przed nią. Zauważyła nutkę niecierpliwości w jego zimnych oczach, ale co dziwniejsze, dawało jej to uczucie komfortu i relaksu. Dopiero po chwili do jej umysłu dobiegł fakt, że miała ochotę ponownie go zasmakować. "Co chcesz, żebym zrobiła?"

Sposób w jaki otuliła się skrawkiem materiału, wciąż odsłaniając wiele nie zakrytych miejsc, zaczął wyprawiać dziwne harce w umyśle Kivara. Wyglądała, jak kusicielka. Jego twarz spochmurniała i zastygła. Nie da się jej zaczarować, nawet jeśli jego dłonie miały niezmierną ochotę, aby odkryć każdy centymetr jej ciała. Ale ta potrzeba z każdą chwilą tak bardzo narastała, że zaczęła go przerażać. Nie tak miało być. To była gra, aby sprawdzić ją. Wykorzystać właśnie ją. "Kiedy nadejdzie czas, będziesz wiedziała."

Nie był w stanie się powstrzymać, chwycił jej twarz w swoje dłonie I ponownie ją pocałował, krótkie cmoknięcie, które przyniosło przeciwne skutki – pozostawiło im ochotę na więcej. Błyskawicznie wyszedł, a raczej wybiegł z jej pokoju, w jego uszach wciąż rozbrzmiewało ostrzeżenie Alexa.

"Kivar, nie będę cię prosił, żebyś jej nie ranił, nikt nie może temu zapobiec, choćby nie wiem jak chciał. Ale wydaje ci się, że szykujesz sprytną pułapkę na Liz, jednak bardziej powinieneś uważać, abyś to ty w nią nie wpadł. Ona już przykuła twoją niepodzielną uwagę. I mam przeczucie, że nie będziesz w stanie się oprzeć."

Kivar zaśmiał się. Nikt nie mógł dyrygować jego sercem, ponieważ takowego nie posiadał. "Alex, nie martw się. Nie posiniaczę jej… za bardzo. W końcu mamy umowę."
Ale może nadszedł czas, aby traktować słowa Alexa poważnie.

* * *
Liz usiadła na swoim łóżku z konsternacją, wciąż wgapiając się w miejsce, w którym przed chwilą stał Kivar. 'Co się właśnie stało?' Wiedziała, że niczego się nie dowie siedząc tak w łóżku, wstała, ubrała się I postanowiła zwiedzić dom.

Ciekawość wzięła nad nią gore, kiedy zobaczyła pokój pełen komputerów oraz innych technicznych gadżetów. Weszła do środka i natknęła się na Nicholasa.

"Już zaczęłąś swoją brudną robotę dla swoich przyjaciół?" Nicholas zapytał ostro.

Zanim dziewczyna zdołała opowiedzieć do środka wszedł Alex. Zmierzył Nicholasa chłodnym wzrokiem. Wściekły na to, że Alex przerwał mu zabawę, wyszedł naburmuszony z pokoju.
Liz spoglądała jak jej przyjaciel podchodzi bliżej, wciąż nie dotarła do niech do końca myśl o tym, że może on być żywy, że mogła go dotknąć, porozmawiać z nim i uzyskać w odpowiedzi jego słowa.

"Wciąż się przyzwyczajasz, co?"

Liz przytaknęła. Szybko przeniosła rozmowę na inny temat. "Więc to jest twoje miejsce?"

"Ta" Alex przyznał z dumą w głosie.

"Zawsze cię ciągnęło do tego…"

"Liz, co się stało?" dla Alexa zachowywała się zbyt gwałtownie i dziwnie.

"Kivar był w moim pokoju tego ranka..."

"Czy coś ci zrobił, Liz?" Alex zapytał szybko, chwytając ją gwałtownie za ramiona i potrząsając nią.

"Nie. I w tym rzecz, Alex. Chodzi o to... Nie sądzę, abym za bardzo się sprzeciwiła, gdyby właściwie coś mi zrobił." Liz jęknęła wtulając się w ciało Alexa. "To taki dziwny magnetyzm, który wiem, że powinnam zwalczyć, ale... nie chcę. To mnie przeraża, bo wiem do czego on jest zdolny, ale jakoś mało mnie to obchodzi. To po prostu już nie ma znaczenia" Liz wyszeptała z bólem.

Alex przytulił ją, zastanawiając się, która droga podąży Liz, a jeżeli Kivar miał jakiś wpływ na jej decyzję. "Może Kivar ma z tym coś wspólnego…"

Liz spojrzała na Alexa I w jakiś dziwny sposób wiedziała, że powiedział więcej niż powinien. "Może po części, czułam to. Ale jest coś jeszcze i ja stanowię problem." Liz uwolniła się z objęcia. "Czy jestem taką straszną przyjaciółką, Alex? Czy już zaczynam przechodzić na stronę Kivara? Czy zdradzę swoich przyjaciół?"

"Mnie nigdy nie zdradziłaś, Liz." Tylko tak mógł ją podnieść na duchu. Tylko sama mogła znaleźć odpowiedzi na pytania, w końcu była niezmiernie uparta I zawsze osiągała to, czego chciała.

* * *

Nicholas spoglądał, jak Kivar spokojnie pije. Wydawał się być nieco niespokojny, ale wiedząc, że lepiej nie pytać, trzymał język za zębami. "Ona już węszy…"

"Jest człowiekiem. Ciekawość ich zżera. Daj jej znaleźć to czego szuka, ale obserwuj ją uważnie. Nie chcę, żeby dowiedziała się za dużo. Wciąż musi udowodnić swoją lojalnośc wobec mnie."

"I jak tego dokona?" Nicholas zapytał naprawdę zaciekawiony, bo wydawało się, że Kivar podchodzi do tego inaczej niż zwykle.

"Dowiesz się, kiedy nadejdzie właściwa pora" Kivar odpowiedział bez wyrazu

Ale Nicholas znał odpowiedź: Kivar wciąż nie wiedział, co zrobić. Teraz był już zupełnie pewny, że im szybciej pozbędą się Elizabeth Parker, tym lepiej.

* * *

Liz kontynuowała swoją małą eskapadę po domu, wiedząc, że nie może zbytnio zabierać czasu Alexowi. I właściwie już się zgubiła w tym wielkim grobowcu. Ale usłyszała omdlałe łkanie dziecka i skierowała się w stronę, skąd ono dobiegało. Stąpała cicho na paluszkach, tak aby nikt jej nie usłyszał. Im płacz stawał się głośniejszy, tym łatwiej było odnaleźć jego źródło. Zanim nawet zdążyła przez sekundę lub dwie zastanowić się nad tym, otworzył drzwi.

Pierwszą rzeczą, którą zobaczyła była czupryna blond włosów, poprzez płacz usłyszała bujanie fotela i całkowicie weszła do środka, aby sprawdzić co to. Jej twarz pobladła natychmiastowo "Tess?" Liz nie mogła uwierzyć.
c.d.n.


Poprzednia część Wersja do druku Następna część