Część VII „New Lovers”
Tego samego dnia dostałam osiem sms – jeden od Tracy i Kally, jeden od McKeya, jeden od Marcusa, a resztę od Javiego. Prosił, błagał abym do niego przyszła wieczorem. Miałam poznać lepiej jego siostrę. Nie była przeciwna, tylko nie za bardzo mi się chciało. Jednak przemogłam się i o godzinie siódmej zapukałam do drzwi Carlsonów. Na początku słyszałam wielki tupot na schodach, a potem Javiego w drzwiach. Jak zwykle powitał mnie z uśmiechem i wpuścił do środka.
— Są twoi rodzice?? – spytałam ciekawa
— Nie, pojechali do firmy taty coś załatwić...nie wiem co – odparł wpuszczając mnie do salonu
— A twoja.....- nie skończyłam gdyż w drzwiach do kuchni pojawiła się Alexis – Cześć – powiedziałam pokazując zęby
— Hej, znowu się spotykamy – widać było, że nie jest zbyt zadowolona z mojego pobytu w tym mieszkaniu, a zwłaszcza obok niej
— Bywa i tak...- powiedziałam pod nosem
— S.J. siadaj, przynieść ci coś do picia?? – przerwał nam Javi, przytaknęłam – Alex, ty też mogłabyś siąść – naciskał
— Oki – obydwie siadłyśmy na kanapie i kątem oka na siebie zerkałyśmy
— Więc...?? Jesteś siostrą Javiego?
— Aham...aż tak się od siebie różnimy??
— Nie...po prostu niedawno się dowiedziałam, że ma rodzeństwo
— Nie każdy brat lubi przyznawać się, że ma siostrę...faceci to chamy! – skomentowała szybko
Zaśmiałam się lekko. Wydawał się trudna do poznania, ale od kiedy dowiedziałam się, że kosmici naprawdę istnieją, wierzę, że uda mi się zrobić wszystko.
— Coli czy Fanty!? – usłyszałam nagle głos z kuchni
— Niech będzie Fanta – odparłam
Znowu między mną, a Alexis zapadło milczenie. Nie wiedziałam zbyt o czym z nią gadać. Wiedziałam, że jest, tak jak Javi, kosmitką, umie wchodzić w czyjeś sny...właśnie, to była myśl:
— Alex...mogłabyś mnie kiedyś zabrać na te senne wędrówki?? – spytałam z uśmiechem, ona jednak zrobiła wielkie oczy i odparła
— O co ci chodzi??
— Wiem, że wy oboje jesteście „inny” i wiem, że ty umiesz wędrować po snach innych – widziałam jak szczęka jej opada...to był jednak nie dobry krok
— Zaczekaj chwilę....muszę pogadać z Javim – weszła do kuchni z wściekłą miną
Usłyszałam tylko „JAVI!! POWIEDZIAŁEŚ JEJ!!??”. Podeszłam szybko do drzwi i zaczęłam podsłuchiwać:
— Jak mogłeś jej powiedzieć, bez uzgodnienia tego ze mną??!! – krzyczała Alexis
— Ale ja...ona...wiesz...ja...lubię ją – tłumaczył się
— A pamiętasz co się jeszcze niedawno stało z Steaci?? Też ją lubiłam, była moją przyjaciółką...oni ją zabili!!
— Wiem...ale teraz będziemy uważać...obiecuje, ona jest mi bliska – odparł Javi
— Boże, Javi...dlaczego to zrobiłeś, nie chce abyś się rozczarował...- ciągnęła lekko uspokajając się
— Proszę cię...pozwól nam spróbować – nagle drzwi do kuchni otworzyły się, a ja ledwo co nie dostałam w nos
— Eee....- zająkałam się gdy zobaczyłam wściekłą minę Alex
— Yhhhh – zacisnęła pięści patrząc na mnie
— Alex...daj jej szanse! – między nami pojawił się Javi
— Dam...ale nie licz na wiele – odwróciła się i poszła na górę
Popatrzyłam na Carlsona lekko zagryzając wargi. Nie zbyt wiedziałam co się stanie teraz. Nie wiedziałam co zrobić
— Ona się przyzwyczai, zobaczysz...ja się już o to postaram – uśmiechnął się do mnie i lekko pocałował
Próbowałam wierzyć w jego słowa, jednak przychodziło mi to z trudem. Ona jest inna niż on. Z nią trudno przyjdzie mi się zaprzyjaźnić.
***
„Dzisiejszy dzień w szkole pewnie będzie bardzo ważny dla Alex. Dochodzi do naszej szkoły, ale nie będzie w mojej klasie. Ja i ona, z tego co się dowiedziałam od Javiego, będziemy miały razem francuski i gimnastykę.
Na języku siedzę z Keyem. Chłopak umie najlepiej powiedzieć „ambitionner toi” (tłum. Pragnę cię) i „Aimer a la rage” (tłum. Kochać do szaleństwa). Spytacie pewnie, czemu on jest taki zboczony?? Powód jest prosty – jeżeli chcesz być najbardziej znany w szkole to musisz być w drużynie footballa i wyrywać najlepsze laski, a najlepiej najpopularniejsze dziewczyny w naszej budzie.
Ciekawe jak się zachowają chłopaki gdy zobaczą Alexis. Już się nie mogę doczekać tych spojrzeń i wiszących szczęk” – śmiałam się w drodze piechotą do szkoły.
Przed wejściem zorientowałam się, że już spóźniłam się na historię. Ale ja nigdy jej nie lubiłam, zawsze zbierałam przeciętne oceny. Nie umiałam siąść przed książką i wkuwać daty. Przeżywałam tortury gdy w zeszłym roku musiałam zaliczyć cały semestr.
Pobiegłam szybko po książki i bezszelestnie wśliznęłam do sali. Nilson był dzięki boku zajęty szukaniem jakiś map.
Następna lekcja: Francuzki. Nie bałam się, bo wiedziałam że odpytuje i uczyłam się. Zdziwiło mnie tylko, że nie ma nigdzie Alex. Minęło już kilka minut po dzwonku, a tutaj dziewczyny brak. „Hmm...może się spóźni”.
Pani Walion zaczęła już lekcje, a nagle w drzwiach pojawiła się Carlson. Miała na sobie obcisłe spodnie i bluzkę z dużym dekoltem. Wszyscy popatrzyli w jej stronę, a ja obserwowałam reakcje chłopaków. Tak jak myślałam. Wszystkim szczęki poopadały, ślinili się i robili żabie oczy.
— Przepraszam bardzo, jestem tu nowa i pogubiłam się trochę w salach – uśmiechnęła się do nauczycielki – Jestem Alexis Carlosn – podała jej niewielką karteczkę
— Proszę siądź, gdzie jest wolne miejsce – poczułam jak Key spycha mnie z krzesła, zapewne chciał żeby nowa, piękna dziewczyna siadła z nim
Siedziałam jednak dalej. Chciałam zrobić mu na złość, wiedziała, że i tak mi wybaczy.
— Zdrajczyni – szepnął marszcząc brwi gdy Alex siadła z Alison
Śmiałam się w duchu. Wiedziałam, że chłopak będzie się bardzo starał o nią. Ciekawe jak mu pójdzie.
— Czy ja dobrze słyszałem?? To jest siostra Javiego?? – spytał Key gdy sprawa się lekko ustabilizowała
— Tak...przyjechała dwa dni temu – odparłam
— To jest siostra Carlsona?? – odwrócił się do nas John, kolega Marcusa, przytaknęłam
Po całej sali rozeszła się wieść, że ów piękna Alexis jest siostrą mojego chłopaka. „Fajnie to brzmi – mojego”. Zrobił się wielki szum, a nauczycielka na darmo próbowała ich uciszyć. Widziałam, że Alex jest trochę speszona. Chciałam jej jakoś pomóc, ale nie byłam za bardzo w stanie. Ona nie chciała nawet mnie znać.
Gdy nareszcie zadzwonił dzionek na Lunch. Zaraz przed wejściem na stołówkę wpadłam na Javiego. Przywitałam się delikatnym buziakiem i siedliśmy przy stoliku.
Po chwili jakby z pod ziemi zjawił się McKey. Siadł obok i spytał:
— Dlaczego nie powiedziałeś mi, że masz taka piękną siostrzyczkę?
— Eeee...zapomniałem? – widać jego niezrozumienie – Jaką masz następną lekcje – zwrócił się do mnie olewając Keya
— Ma chłopaka?? – ciągnął dalej
— Kto??
— No twoja siostra...Chce się dowiedzieć coś więcej
— Nie, nie ma...i chyba nie ma ochoty mieć
— Ja już się postaram żeby chciała – uśmiechnął się szyderczo
Następne kilka minut siedzieliśmy i zajadaliśmy jakieś nędzne żarcie. Ciekawiło mnie gdzie znikła nasza Afrodyta.
Nagle z tłumu wyłoniła się jej jasna twarz i uśmiechnęła się widząc brata.
— Można? – zwróciła się jedynie do Javiego
Wydawało się jakby porostu nas olała. Key będzie musiał dużo pracować nad jej względami. Zachowuje się jak księżniczka. Widać nie trudno jej się przyzwyczaić do szumu wokół jej osoby. Jeszcze na francuski wydawała się być kozłem ofiarnym, a tutaj robi z siebie już wielką damę patrząc kątem oka na pożądliwe oczy chłopaków.
— Jasne – odpowiedział po chwili Carlson – To...-nie skończył gdyż Key przerwał mu
— Pozwól, że ja sam się przedstawię takiej bogince – wstał i złapał ją za rękę – McKey Renolds – chciał ją pocałować w dłoń jednak ona zgrabnie wyrwała się i machnęła ręką
— Hej...Alex – powiedziała spoglądając na niego
Chwilę patrzyli na siebie jak zahipnotyzowani. W oku Carlson widać było mały błysk, ale zaraz potem znikł jakby został zdmuchnięty przez jej dumę.
— Jaką masz następną lekcje – spytała brata
— Biologie, a ty??
— Gimnastykę – odpowiedziała, wiedząc, że następną godzinę spędzi w moim towarzystwie
Uśmiechnęłam się w duchu. „Ciekawe jak tak paniusia ćwiczy?”. Nagle przede mną pojawiła się Kelly i Treacy. Trochę się przestraszyłam.
— Zaniedbujesz nas dziewczyno! – widać było na ich twarzach lekkie wkurzenie
— Sorry
— Dobra...wybaczamy co, mamy teraz ważniejszą sprawę – siadły obok, nasz cały stolik był teraz zajęty
Alex gadała o czymś z Javim, a Mc Key przysunął się do nas słuchając o czym tokujemy. Widziałam jednak jak kątem ona spogląda na nową koleżankę.
— Wiesz co będzie 29 Września?? Nie...to ci przypomnę MOJE URODZINY – powiedziała Kelly – I zgadnij co się stało??
— Starsi pozwolili ci zrobić imprezę? – spytałam lekko podekscytowana
— Zgadza się....będzie w przyszłą sobotę – uśmiechnęła się – Oczywiście zapraszam was wszystkich – popatrzyła na Alex i Javiego
— Ja nie wiem....- zaczęła Carlson
— Oj...Alex, przyda ci się trochę rozrywki – przerwał jej brat – idziemy i bez dyskusji....rozumiesz??
— No dobra – westchnęła
***
29 Wrzesień.
„Nareszcie trochę rozrywki. Potańczę, pobawię się, będę obserwować zaloty Keya do Alexis. Pełen serwis.
Boję się jednak tego, że królowa Amidala – eh, znowu mam w głowie Roswell – nigdy mnie nie zaakceptuje. Ciągle omija mnie wielkim łukiem, nie rozmawia ze mną, gdy już na mnie spojrzy to zimnym wzrokiem, aż czuje dreszcz na plecach.
Chciałabym zostać jej przyjaciółką, chciałabym, aby mnie zaakceptowała. Może ona boi się, nie chce mieć na sumieniu następnego człowieka. Dowiedziałam się kim była ta Steaci i co się z nią dokładnie stało.
Była to dziewczyna bardzo ładna i wrażliwa. Starsza od nich o 3 lata. Najlepsza przyjaciółka. Ona jako pierwsza dowiedziała się o ich prawdziwej naturze. Razem szukali wskazówek co do ich pochodzenia. Znaleźli jedynie jedną kartkę z Księgo Ratnau. Nikt z nich nie wiedział gdzie jest reszta. Na tej szarej kartce widnieje podobny rysunek jak w Roswell – Four Square oraz wiele innych dziwnych znaków.
Steaci wpadła na trop. Wiedziała gdzie jest Księga, ale nie pozwoliła im na to, aby iść jej szukać z nią. Wyruszyła sama. Z tego co się dowiedzieli, pojechała do Roswell. Tam zerwał się ich kontakt. Z telewizji dowiedzieli się, że została zabita, przez nieznanego sprawcę. Przed pogrzebem włamali się do kostnicy, aby zobaczyć co dokładnie się z nią stało. Znaleźli na jej klatce piersiowej srebrny odcisk dłoni. Wiedzieli, że to raczej nie jest dzieło ludzkie.
Dlatego właśnie Alex była wściekła, że Javi powiedział mnie. Nie chciała, aby zabili kogoś jeszcze.
Nie chcieli szukać już Księgi. Bali się tamtych...
Wracając do znaku z Four Square. Próbowałam wyjaśnić Javiemu, co może to znaczyć. Ich może być więcej. A mordercy Steaci mogą być właśnie tą brakującą dwójką. Carlson jednak mi nie wierzył.”
Skończyłam pisać w pamiętniku i podeszłam do lustra. Przypatrzyłam się swojemu odbiciu, a w oczach pojawiły się łzy. Doszłam do wniosku, że teraz wszystko się zmieni, nic nie będzie normalne.
Chciałam odnaleźć Księgę Ratnau. I pokazać, że jestem silna i potrafię. Poradzę sobie.
— Teraz jednak przygotuj się, zaraz idziesz na urodziny – uśmiechnęłam się, a po policzkach spłynęły mi dwie małe łezki
Szybko przebrałam się i umalowałam. Włożyłam prezent – śliczną ramkę razem ze zdjęciem naszej piątki: Ja, McKey, Javi, Treaci i Kelly. Zrobiliśmy je jakiś czas temu, dlatego nie ma tu jeszcze Alex.
Nagle usłyszałam głos mamy z dołu
— Sara, Javi i jego siostra po ciebie przyszli!!!
— Już idę – odpowiedziałam – Już nie muszę marzyć, moje marzenia się spełniły – powiedziała cicho do siebie spoglądając ostatni raz w lustro, tym razem byłam szeroko uśmiechnięta