(12)

Poprzednia część Wersja do czytania Następna część

TO TYLKO WSPOMNIENIA (odcinek 12)
Stanley M. McCurtis
([email protected])
=================================

ODCINEK 12
==========



David siedział na tylnim siedzeniu radiowozu. Szeryf Valenti prowadził.

— Szeryfie – zaczął. – Wiem, że pana ojciec tuszował szczelaninę w "Crashdown".

— O czym ty mówisz?

— Wtedy, kiedy Max Evans przywrócił do życia Liz Parker.
Szeryf zadrżał.

— Kim jesteś?

— Szukam Maxa Evansa.

— Po co?

— Nie mogę powiedzieć – powiedział lekko przyciszonym głosem.

— Niestety – szeryf odzyskał pewność siebie. – Nie mogę ci pomóc. Maxa ostatni raz widziałem 20 lat temu, kiedy kończyłem szkołę.



* BŁYSK *

Do pokoju w którym znajdują się rodzice Davida wraz z innym chłopakiem wchodzi kolejna nowa postać. Dziecko jest na rękach Tess. Ta na widok wchodzącego chłopaka wyraźnie się cieszy.

— Kayl! Dzięki Bogu.
Kayl nerwowo chodzi – nie wie co powiedzieć.

— Niezbliżaj się!

— Pozwól mi wytłumaczyć.

— Czemu jej jeszcze niezabiliście?

— Max mi niepozwolił – odezwał się chłopak siedzący z boku.
Max podchodzi do Tess i zabiera jej z rąk dziecko.

— Chodź Zan. Lepiej na to nie patrz.

* BŁYSK *

— Pan znał Tess!
Szeryf Valentii stracił równowagę i gwałtownie zjechał na krawężnik. Pochwili powrócił na normalny pas ruchu.

— Ostrożnie. Ale nie dażył jej pan sympatią, a Max Evans zabronił ją zabijać.

— Skąd to wiesz? – zdradził się.

— Czyli nie zaprzecza pan.

— Kim ty jesteś?

— Muszę skontaktować się z Maxem.

— Już mówiłem, że nie widziałem go od dawna.

— Mieszka w Houdson?

— Skąd znasz Tess? – spytał wymijająco.

— Nieważne.
David zauważył, że przejechali właśnie koło biura Szeryfa.

— Gdzie jedziemy? – spytał. – Areszt jest tam.

— Jedziemy na pustynię.

— Po co?

— Jak to sam powiedziałeś... nieważne – Szeryf był pewny siebie i tego co mówił.



Dawid siedział na tylnim siedzieniu radiowozu, prowadzonego przez szeryfa Valentiego.
Chłopak nie mógł mu powiedzieć, że Max Evans to jego ojciec a Tess matką. Nie wiedział czy może zaufać Kaylowi. On chciał zabić jego matkę! Może to rzeczywiście on ją zabił?
Pytania mnożyłu się w głowie Browna.

— Wysiadaj – powiedział Szeryf, kiedy zatrzymał samochód na odludnej pustyni.

— Dlaczego mnie pan tu przywiózł?
Valenti wysiadł, wyjął rewolwer i skierował go na młodego Browna.

— Spokojnie – wymówił David wysiadając. – Nie strzelaj.
Uniósł lekko obie ręce, by pokazać, że jest bezbronny.

— Poznałeś moją przeszłość – zimnym głosem odezwał się Szeryf. – Chyba nie myślałeś, że zamknę cię w areszcie. Mógłbyś wszystko wygadać. Nie mogę sobie pozwolić.

— Ja tylko szukam Maxa Evansa. Chcę się z nim skontaktować.

— Pytam cię poraz ostatni. Kim jesteś? Dlaczego go szukasz?

— Pan wie, gdzie mogę znaleść Evansa. Proszę mi powiedzieć.

— To była Twoja ostatnia szansa.
Szeryf wycelował rewolwer w Davida.

— Chce mnie pan zabić?

— Niedajesz mi wyboru – Szeryf nabrał pewności siebie.
Kayl Valenti nacisnął na spust...

Poprzednia część Wersja do czytania Następna część