~*~ Rozdział VI – Historia Antara
Zaczynał już czuć się jak w domu, biblioteka była zdecydowanie jego ulubionym miejscem choć pokój który zajął też był niczego sobie. Zjedli odgrzany obiad i siedli ponownie w bibliotece aby zająć się jego książką.
Pozwolił jej najpierw obejrzeć. Przeglądała strona po stronie studiując uważnie dziwne znaki. "Nic z tego nie rozumiem" powiedziała oddając.
"No to teraz zobaczymy co ja z tego zrozumiem. Od czasu jak ją dostałem nawet nie próbowałem jej przejrzeć. Ale ten znak na okładce, dwa łuki z punktem w środku wydaje się znajomy, choć jeszcze nie wiem co i jak" Otworzył niepewnie pierwszą stronę i przyjrzał się symbolom "Rath, tak wołał cię opiekun z którym przybyłeś do pałacu. Na Antarze inaczej niż na ziemi imię było pierwszym słowem jakie dziecko wypowiada. I wcale nie dopiero wtedy gdy nauczy się mówić, lecz w parę chwil po narodzinach gdy wieź łącząca je z matką okrzepnie. Wtedy właśnie matka słyszy pierwsze mentalne słowo swojego dziecka, jego imię, i ogłasza je pozostałym. Z tego, co twierdził ten człowiek właśnie Rath było pierwszym twoim słowem, a jej ostatnim, zdążyła mu tylko przekazać obraz pałacu. A to znaczyło że chciała abyś się tam znalazł, więc spełniając jej życzenie przywiózł cię.
Byłeś wychowywany z dziećmi króla Zanem, Vilandrą i Avą, wkrótce wszędzie widziano was razem i nazwano Królewską Czwórką. Dla nikogo nie stanowiło problemu, że tak naprawdę nie należysz do dzieci króla, byłeś w większości traktowany jak jedno z nich. Sam król twierdził zresztą, że to bardzo dobrze, iż przybył mu jeszcze jeden syn. Gdy podrosłeś zostałeś mianowany drugim w komendzie, zastępcą księcia gdy zostanie on królem i dowódcą jego wojsk. Choć Antar od dawna pozostawał w pokoju, wojsko było dumą starego króla. Miało to jeszcze jedno ukryte znaczenie o którym król wspomniał tylko Zanowi, a historycy zdali sobie sprawę gdy było już za późno. Ty od początku byłeś doskonałym strategiem, miałeś to we krwi, zaskakiwałeś nawet doświadczonych na tym polu. Poza tym razem z księciem tworzyliście doskonały duet dowódców, świetnie się uzupełniając. Gdy miałeś około siedmiu lat nastąpiły wydarzenia, które także miały wpływ na decyzję króla, a także na całą przyszłość planety.
W dawnych czasach zdolności prekognicji były rzadkie i wielce cenione, współcześnie zapomniano o przepowiedniach, a dar zaginął. Lecz nie wszystkie stare przepowiednie już się spełniły, pozostały dwie, zapomniane, zakurzone w królewskiej bibliotece. Stary król Azet pamiętał o jednej, a Cech Hodowców o drugiej. Naukowcy poznali obie gdy było już za późno.
Pierwsza mówiła o tych którzy doprowadzą królestwo do upadku
Narodzi się dwóch – jak jeden – połączonych na wieki
Dwóch niszczycieli w królestwie pokoju
Pierwszy zgubę przyniesie i cierpienie
Drugi w cieniu Athisa wzrastać będzie
Pierwszy najeźdźcą, drugi obrońcą.
Walka dwóch żywiołów rozpocznie się
Gdy ostatni Athis przeznaczonym będzie.
Królestwo upadnie za sprawą pierwszego,
W chwale powróci gdy drugi powstanie.
Druga o ostatnim Athisie
Drugi co ostatnim będzie Athisem ukryte przeznaczenie na drodze swej spotka.
Ten który w jego cieniu wzrastać będzie zgubę i ratunek królestwu przyniesie.
Gdy Athis jak Fenix z popiołów powstanie nadejdzie czas zwycięstwa.
Athisy były to starożytne zwierzęta od zawsze towarzyszące historii królestwa. Potrafiły wyczuć niebezpieczeństwo, wspomóc mentalne siły swoich partnerów, chronić ich swoim życiem. Podobno potrafiły porozumiewać się ze swoimi partnerami, nie nazywano ich nigdy właścicielami, ze względu na łączącą ich więź. Tylko Rathis – wzrastający w cieniu Athisa, dziecko które Athis wybierał na partnera i razem z nim dorastający, mogłoby coś powiedzieć. Ale oni zaginęli w przeszłości tak jak zdolność do prekognicji, jak starożytny zwyczaj pierwszego słowa i ostatniego życzenia. Niektóre z obyczajów zachowały się wśród poszukiwaczy życia i oczywiście w królewskiej rodzinie. Tylko tam dzieci nosiły imiona jakie przekazały matce, tylko tam przyjęto by dziecko które zostało posłane na mocy ostatniego życzenia.
Dlatego też wszystko się zmieniło gdy narodziły się dwa młode Athisy, a potem doniesiono o śmierci jednego z nich. Ostatni Athis był częścią przepowiedni, ale hodowcy uspokajali króla iż póki są jeszcze dwa stare będą jeszcze młode. Jakże się mylili. Wkrótce doniesiono o straszliwym pożarze w hodowli, podczas którego wszystkie Athisy zginęły. Król wpadł w panikę przekonany że ostatni Athis spotkał swe przeznaczenie, czyli śmierć. Podjął decyzje o przekazaniu swojej wiedzy synowi, mianowania ciebie drugim w komendzie i przygotowaniach do wojny. Bo cóż innego miały znaczyć słowa o zgubie i cierpieniu ?
Przez wiele lat przygotowywano się na najgorsze, lecz nikt nie był gotowy na to co nadeszło. Nie wiedzieliśmy nawet skąd padł pierwszy cios, nagle wszystko pogrążyło się w chaosie. Setki zabitych i rannych, zamieszki, niepokoje, głód i płacz. Na to nie byliśmy gotowi, ale ty byłeś. Nadal tego nie rozumiem, ale ty byłeś. Opanowany wydawałeś rozkazy, omawiałeś plany odbicia wyznaczonych miejsc, uspokajałeś i dawałeś nadzieję. Razem byliście siłą, która napędzała wojska i ludność cywilną. Wszystkich poderwaliście do walki. W tych strasznych czasach zostałeś nawet mężem Vilandry, dając wszystkim do zrozumienia, że jest przyszłość. Sam Zan, obecnie już król, chętnie też by to zrobił, ale w jego przypadku zaślubiny nie mogły odbyć się w czasie wojny. Wszystko skończyło się pewnego poranka, pierwszego od wielu miesięcy, który nie zaczął się do wybuchów dookoła stolicy. Miasto pogrążone było w nienaturalnej wtedy ciszy, a wiadomość zabrzmiała jak pojedynczy złowrogi wystrzał – Królewska Czwórka została zdradzona.
Załamana ludność poddała się, nie mieli już o co walczyć. Ich król, ukochany władca, został zdradzony i zgładzony. Tylko my, najwierniejsi, mieliśmy siłę działać i zrobiliśmy to co wydało się słuszne. Zebraliśmy pozostałą waszą energię i zadbaliśmy abyście mogli narodzić się na nowo. Byście kiedyś ponownie poprowadzili nas, tym razem do zwycięstwa..." przerwał czytanie ziewając, rozejrzał się za dziewczyną.
Laurie spała przytulona do jednej z poduszek kanapy. Musiało być już bardzo późno. Ale to był właściwie koniec, jeszcze tylko jedna strona i będzie musiał się zastanowić co dalej robić. Wziął ją delikatnie na ręce i zaniósł do pokoju, położył na łóżku przykrywając kocem. Jeśli on po części był jej dziadkiem to naprawdę byli rodziną, chociaż bardziej czuł się jak jej brat niż dziadek.
W swoim pokoju zabrał się do rozszyfrowywania ostatniej strony książki, wyjaśniło się przynajmniej po co tu byli, ale co dalej ? "Musicie nie tylko przygotować się do wojny o przyszłość naszej planety, musicie także rozwikłać treść przepowiedni. Odnaleźć niszczycieli i sprawić aby drugi z nich pomógł wam w walce o królestwo. Dlatego otrzymałeś Rathisa, będzie ci pomagał tak jak dawne Athisy pomagały swoim partnerom. Mieliśmy także dwa komunikatory do przekazania wieści wam wszystkim, ale jeden został zagubiony podczas katastrofy, drugi masz ty. Aby je uruchomić musicie być wszyscy razem, niestety teraz to już niemożliwe" Już chciał odłożyć ją na stolik gdy na okładce zauważył drobne znaki "Rath – najciemniej jest zawsze pod latarnią" jedno zdanie "dziwne" mruknął. Gdy rozmawiał z Annie ostatni raz powiedziała dokładnie to samo, a potem zaczęły się problemy.