Od autora: Kilka dni temu byłam na sztuce Oskara Wilda pt „Fisherman”, to wydarzenie zainspirowało mnie do napisania tegoż opowiadania . Możecie to zinterpretować dosłownie lub bardziej symbolicznie. Opowiadanie to nie ma zbyt wiele wspólnego z Roswell, dostrzeżecie jedynie naszych wspaniałych bohaterów, czyli : głównego bohatera Michaela , Isabel, wystąpi prawdopodobnie Liz i Maria.
Przez ciemny bór , wczesnym rankiem przedzierał się młody chłopak, na liściach krzewów szkliły się krople rosy. Obdarta bluzka w dość znaczny sposób odsłaniała umięśniony tors. Nogawki spodni sięgały tylko do łydek. Był bosy. Bezlitosne gałęzie drzew uderzały go w twarz, mokre od rosy kosmyki dłuższych blond włosów przyklejały się do twarzy. W lesie panowała kompletna cisza, co jakiś czas można było usłyszeć śpiew ptaków. Chłopak wyglądał tak jakby doskonale wiedział, dokąd zmierza. Przeszedł jeszcze kilkanaście minut i przystanął nasłuchując i rozglądając się dokoła. Przed nim roztaczał się piękny widok. Była to mała dolinka, ze wszystkich stron otoczona drzewami. Po środku rozpościerało się niewielkie niezmącone jezioro. Cisza aż brzęczała w uszach, mężczyzna miał przy sobie rybackie sieci. Odgarnął poplątane kosmyki i uśmiechnął się. Przychodził tutaj zawsze, to miejsce znał tylko on, dalej za wzgórzami można było dostrzeć ocean. Piwne oczy wpatrywały się w taflę wody, chłopak przeszedł wzdłuż jeziora, kilka metrów dalej dostrzegł stary drewniany pomost. Rzucił sieci i rozpostarł prawą rękę na południe, a lewą na północ rokoszując się przepięknym widokiem, powiewał lekki wiaterek muskając delikatnie jego ciało. Minęła chwila, jednakże chłopak stał nadal, najwyraźniej na coś czekał. Zamoczył palec w ustach i uniósł go w górę.
Na jego twarzy pojawiło się zadowolenie. Zarzucił sieci, wiedział, że właśnie w tym miejscu jest dużo ryb, przychodził tutaj raz w miesiącu i zawsze wracał z pełnymi sieciami ryb. Nie wiedział, dlaczego tak się dzieje.
Poczuł mocne szarpnięcie, jedno, potem drugie, wstał próbując wyciągnąć sieci. Bezskutecznie, złapał sieci mocniej i pociągnął z całej siły. Przed oczami pojawiły się mroczki, chłopak zachwiał się i upadł. Ocknął się po kilku minutach, wiatry wiał coraz mocniej. Zauważył swoje sieci , nie były pełne ryb, leżała w nich kobieta. Powieki chłopaka rozszerzyły się, serce zabiło mocniej. Podszedł ostrożnie bliżej. Przełknął ślinę. Wydostał ją z sieci, była nieprzytomna. Gęste i bujne zwoje włosów leżały u jej czoła jak pąki białych kwiatów.
— Któż to jest ? – zapytał , ale nikt mu nie odpowiedział. Poklepał ją delikatnie po policzku, otworzyła oczy. Zaczęła się szarpać i wyrywać , trzymał ją bardzo mocno.
— Puść mnie !! – krzyczała. Na twarzy chłopaka pojawił się uśmieszek, nie puścił jej trzymał ją jeszcze mocniej.
— Dlaczego złapałem cię i jesteś moja – mruknął. Pomyślał, że jest bardzo piękna, takiej kobiety jeszcze nie widział.
— Proszę wypuść mnie , jestem morską nimfą , córką oceanu – mówiła , jej usta drgały nerwowo. W jego piwnych oczach pojawiły się wesołe błyski.
— Skoro jesteś morską nimfą to dlaczego pływałaś w jeziorze ? – zapytał , zwolnił trochę uścisk , ale nadal nie pozwolił jej się ruszyć, był bardzo blisko, czuł zapach jej skóry.
— Tutaj jest piękniej , proszę cię wypuść mnie – powtarzała.
— Jesteś piękna – powiedział i uwolnił uścisk. Pomógł jej wstać, przez momentem jej biała sukienka była całkowicie mokra, a teraz swobodnie powiewała na wietrze. Naprawdę była bardzo piękna, lekko się zarumieniła.
— Mam na imię Isabel- szepnęła, ale po chwili rozpłynęła się w powietrzu. Serce cisnęło się w nim , a oczy zaszkliły jakby życie uciekło.
—ISABEL !!!! – krzyknął. Usłyszał kobiecy chichot.
— Przybędę jutro , usłyszysz na morzu mój śpiew- usłyszał szept. Obrócił się, dokoła, ale już jej nie było. W kąciku oka pojawiła się łza.
— Isabel – wyszeptał.
Ciąg Dalszy Nastąpi