dzinks

Pokusa (2)

Poprzednia część Wersja do czytania Następna część

Nie wrócił tam następnego dnia w roku nocy. Przyszedł na plaże, przy sobie miał rybackie sieci. Przed oczami miał jej cudowny obraz. Twarz skurczyła mu się i posmutniała, drgała nerwowo. Wtedy objawiły się obok jego duszy przywidzenia, uczucia bezimienne, przesądy, dziwy, strachy. Biegły skądś niespodziewanie z jakimś niemym uśmieszkiem szyderstwa. Gładka skóra, którą chciał dotykać, włosy, które chciał gładzić. Rozmawiał z nią tylko przez chwilę, ale już obdarzył ją uczuciem. Wiatr szarpał włosy, oczy z utęsknieniem patrzyły w dal, na bezkresne fale.

— Isabel !!!- zawołał donośnie, w tym krzyku było wielkie cierpienie. Woda była wzburzona. Zerwał się wiatr. Michael spojrzał jeszcze raz przed siebie, nie miał najmniejszej ochoty zarzucać sieci.
Odchodząc usłyszał cichutki śpiew. Odwrócił się momentalnie w kierunku oceanu, pieśń była coraz głośniejsza i płynęła swobodnie, lekko. W morskiej toni pojawiła się ona, woda sięgała jej do pasa, uśmiechając się szła w jego kierunku. Kiedy ją zobaczył poczuł jak szczęście powraca, serce zaczyna bić nieregularnie, a rozmarzone oczy wpatrują się w jej cudowną postać. Stanęła na piasku i zamilkła, różowa sukienka ponownie stała się sucha i lśniąca. Purpurowe usta, jeden policzek i ramię oświetlone były jakimś blaskiem rozkosznym , niby srebrem marzycielskim księżyca. W rysach jej twarzy zamknięty był szatański czar ,oczy zamigotały.

— Jestem – szepnęła. Podszedł bliżej, spuścił oczy jak małe zagubione dziecko.

— Ja … ja czekałem – odparł.

— Dlaczego czekałeś ? . Spojrzał na nią, serce dawało o sobie znać coraz wyraźniej.

— Ja… ja chyba cię kocham – powiedział z wahaniem. Spojrzał w jej oczy, w których zobaczył zdziwienie, ale jednocześnie czułość. Serce ścisnęło się w piersi. Na policzku poczuł miękki, ciepły dotyk. Była przy nim, tak blisko.

— Możemy być razem , jeżeli oddasz mi coś co masz najcenniejszego- szepnęła mu do ucha.

— Ja nie mam nic cennego – odparł, jej oczy nabrały lodowatego wyrazu, a może tylko tak mu się wydawało. Chciał t e chwilę zatrzymać na zawsze.

— Jest w twoim wnętrzu i jest bardzo cenna – dodała szepcząc.

— Powiedz mi, co to jest?

— Twoja dusza.
Księżyc skrył się za chmurami, na policzku nie czuł już ciepłego dotyku jej aksamitnych dłoni. Przymknął powieki, zastanawiając się na jej słowami. Do jego uszu dotarł chichot, już jej nie było.

— Jak mam zdobyć swoją duszę ??- zapytał. Nikt mu nie odpowiedział, fale nadal uderzały o brzeg. Wydawało mu się, że kiedy odeszła pokochał ją jeszcze mocniej, każda chwila bez jej obecności była pusta , bezsensowna. Położył się na zimnym piasku przymykając powieki.

— Dusza , czym jest dusza, jak ją zdobyć ? Cichutki śpiew usypiał.
I feel you
in every vain
in every beating of my hart
in in every breath I ever take
i feel you
any way
in ever tear that i shed

in every word i`ve never said
i feel you

— Michael ! Michael ! Otworzył oczy, zobaczył ciemne oczy, znajoma twarz uśmiechała się do niego. Jęknął w duchu. Wstał otrzepując się z piasku.

— Michael !!!! Spójrz, co dal ciebie mam, kupiłam tan targu wspaniałą chustę! Michael!- mówiła wieszając się na nim. Ciemne włosy powiewały na wietrze.

— Przestań Liz nie chce żadnej chusty – odparł.

— Michael widzę, że jesteś smutny, powiedz mi, co się stało? Odepchnął ją.

— Nic się nie stało, daj mi spokój Liz nie widzisz, że dzisiaj nic nie złowiłem – powiedział siadając na piasku. Dziewczyna uśmiechnęła się schowała chustę i usiadła obok niego gładząc rękami nagi tors.

— Michael no powiedz mi- prosiła delikatnie, przytuliła się do jego ramienia, po dłuższym milczeniu- Lepiej mnie pocałuj Michael, tak dawno nie byliśmy razem, no Michael. Spojrzał na nią.

— Nie Liz nie chce cię całować, muszę wiedzieć jak wydostać swoją duszę – wyjaśnił. Przestała błądzić po jego klatce piersiowej. W jej ciemnych oczach pojawiły się wesołe iskierki. Zaczęła się śmiać, głośno. Trwało to bardzo długo.

— Michale dusze, po co ci ona ?- pytała i ponownie zaniosła się śmiechem, zaczęła biegać po plaży jak szalona.

— Nic nie rozumiesz, nie mogę jej dotknąć, nigdy jej nie widziałem, potrzebuje mojej duszy- wyjaśnił. Podbiegła do niego i obdarzyła gorącym pocałunkiem. Odepchnął ja gwałtownie.

— Nie Liz , powiedziałem już , musze mieć swoją duszę – powtórzył. Usiadła na piasku , pierś unosiła się w górę i w dół. Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

— Przybądź jutro o północy na wzgórze, a powiem ci co zrobić, by mieć swoją duszę – powiedziała zanosząc się śmiechem i pobiegła przez plażę. Jej ciemne włosy powiewały na wietrze swobodnie, lekko. Jeszcze przez chwilę wiódł za nią wzrokiem.

— Wszystko dla ciebie Isabel – powiedział , wziął sieci i ruszył przed siebie.



Poprzednia część Wersja do czytania Następna część