Kiedy nagle świat przestaje być hermetycznie zamknięty, reagujemy różnie. Niekiedy jesteśmy na to przygotowani, niekiedy nie.
Ja nie byłam.
Miałam siedem lat, kiedy seria zorganizowanych zamachów zabrała z tego świata większość członków Strefy 7, znanej bardziej jako siódmej sekcji Domina. Nikt oprócz ścisłego dowództwa nie wiedział, ilu nas było. Po ich śmierci w katastrofie lotniczej niedaleko Roswell, Domino uznało, że jednak zginęli wszyscy prócz mnie. Formalnie więc nie rozwiązano mojej jednostki. Okazało się to ich największym błędem.
Przystosowanie do życia poza Strefą było trudne. Pierwsze, co zrobiłam po wydostaniu się z wraku samolotu, to zlokalizowanie miejsca katastrofy. Kiedy doszłam w końcu do wniosku, iż to zaledwie 30 mil od Roswell, postanowiłam pójść do domu człowieka, którego Strefa 7 wpisała do mojej metryki jako ojca – generała Hanka Guerina. Skutki były porażające...
Liz otworzyła oczy kwadrans po szóstej. Usiadła na łóżku, obejmując się ramionami. Regulacja temperatury popsuła się trzeci raz w tym miesiącu. Jej mieszkanie przypominało lodówkę.
Zwlokła się z łóżka. Pierwszą rzeczą, jaką sprawdziła, była komórka.
Alex dzwonił dwa razy
Szef trzy.
I jeden niezidentyfikowany numer.
A niech to. To prawdopodobnie Rath.
Powędrowała więc pod prysznic. Odkręciła wodę.
Zacisnęła lewą dłoń, a potem ostrożnie wyprostowała palce. Po wewnętrznej stronie nadgarstka pojawiły się dwa srebrne, splecione ze sobą skrzydła. Powoli ukazywała się kołowa mapa. Migały na niej cztery punkciki, z pozoru identyczne. Wiedziała jednak, że przynajmniej dwa z nich zwiastują poważne kłopoty.
Mimo, iż była to niedziela, ulice bazy tętniły życiem. Słońce świeciło mocno, odbijając swoje promienie od kilometrów pasów startowych.
W sektorze ósmym panowała nerwowa gorączka. Dziesięć testowych myśliwców stało przed hangarami, wzbudzając ogromne zainteresowanie. Ich nietypowy wygląd był źródłem wielu złośliwych komentarzy. Okrzyknięto już jej kukułczymi jajami.
Liz przyjrzała się nim wcześniej. Z dachu wieżowca miała wyśmienity widok. Stwierdziła jednak z żalem, iż projekt, który tłumaczyła na angielski 10 lat wcześniej, został tragicznie zmodyfikowany. Zniknęła większość z rozbudowanych modułów ochrony pilotów. Zapewne został zastąpiony czymś znacznie mniejszym i tańszym niż poprzedni system. Nie życzyła nikomu pilotowania tych maszyn. Miała jedynie nadzieję, że do przebudowania tych projektów zatrudnili kogoś innego niż Kyle Valenti. Był świetnym konstruktorem i projektantem, ale nie miał pojęcia o obcej technologii.
Znając jednak struktury Domina, nie zatrudnili nikogo z zewnątrz w obawie przed wyciekiem technologii, nad którą sami nie byli w stanie zapanować.
Domino 2 odziedziczyło po siódmej sekcji potężne archiwum, w tym archiwum technologiczne. Nie zostało jednak w ogóle wykorzystane, ponieważ zostało zapisane wewnętrznym językiem sekcji, niesłychanie trudnym do opanowania. Nie istniały żadne podręczniki, nie stworzono żadnych systemów nauczania tego języka. Ocalały jedynie tablice gramatyczne, których jednak nie ruszył żaden z komputerów kwantowych do łamania kodów. Ale język Strefy 7 stworzono właśnie tak, by nie można było go złamać, nawet za pomocą nowoczesnej techniki.
Ponieważ ocalała jako jedyna, z początku lingwiści Domina bardzo nalegali, by mogli się nią zająć. Trud okazał się jednak daremny. Nikt, absolutnie nikt przez wszystkie lata jej pracy w Domino 2 nie złamał psychologicznego szkolenia, jakie swoim członkom fundowała Strefa. Blokada pamięci była druzgocąca. I mimo, że sama chciała ją obejść, nic nie pomagało.
Po latach nauczyła się szukać śladów wspomnień. Było to jak grzebanie w wielkim śmietniku. Jej pamięć była najeżona pułapkami, wtłoczono jej do głowy wiele sztucznych paskudnych wspomnień "strażników".
Tej samej nocy, kiedy wylądowała u Guerinów, po raz pierwszy pojawiła się mapa. I już wiedziała, że nie została sama. Odnalazła pozostałych. I większość z nich nie miała blokad pamięciowych...