Cześć druga
Nie nawiedzi tego więzienia, ale jeszcze bardziej nienawidził składać raportów naczelnikowi. Od dwóch lat próbował rozgryźć tego człowieka, nie wiedział, po co mu te wszystkie informacje o kobietach. Widział jego błyszczące oczy i niesamowity wyraz twarzy, podejrzewał coś, ale naczelnik nigdy nie pojawiał się wśród więźniarek.
Wieczorem wyszedł na obchód, miał przejrzeć cele nowych lokatorek. W nocy w areszcie było najgorzej, musiał spacerować sam w pogrążonym ciszy i mroku korytarzu. Głusza dźwięczała mu w uszach. Jego oczy były czujne i śledziły każdy ruch w celi. Szedł spokojnie, czując jak krew krąży w idealnym rytmie, zawsze mogła trafić się jakaś niespodzianka, ale jemu się to jeszcze nie zdarzyło. Usłyszał kobiecy chichot, cichy, ale po chwili głośniejszy. Przeszedł jeszcze kilka kroków i spojrzał w prawo. Piękna blondynka wcale nie spała, opierała się o kraty odchylając głowę lekko w bok. Nie wiedział, dlaczego i w jaki sposób się zatrzymał, może blondynka wysyłała do niego telepatyczne przekazy. Odwróciła się nagle, w ciemności dostrzegł, że się uśmiecha. Może ponownie wysłała telepatycznie znak by podszedł, zrobił to.
— Jesteś spięty – wyszeptała , jej oczy dostrzegły muskularne ręce i nogi, rozłożyste ramiona, linię ust, opuszczonych w dół kącikach. Pot pokrywał całe jego ciało, pomimo chłodu, jaki panował w tym miejscu.
— Powinna pani spać, jutro macie ciężki dzień – powiedział, ale nie wyszło to tak, jak być powinno, jego głos drgał. Uśmiechnęła się, bawiła się kosmykiem swoich złocistych włosów. Zagryzła wargę.
— Pociesz brunetkę, ona przez cały czas szlocha- szepnęła i usiadła na łóżku, starym materacu, z którego wydobywał się odór moczu i stęchlizny. Spojrzał na nią jeszcze raz, palcem wskazała na ścianę obok.
— Idź La Gutte deau- dodała. Zadrżał, jej głos wywoływał w nim drżenie. Zamknął oczy, próbując się opanować, ale to było trudne bardzo trudne. Oddalił się od celi pięknej kobiety i stanął przed kolejną celą. Brunetka leżała z zamkniętymi oczami w powodzi ciemnych włosów rozsypanych na starej poduszce. Michael dostrzegł srebrzyste kropelki łez na twarzy. Do jego uszu dotarł ten charakterystyczny chichot, chciał ukryć się w cieniu, ale nie zdążył, ponieważ brunetka poruszyła się i otworzyła oczy. Usiadła na łóżku patrząc na Michaela. Wyczekiwała, była przerażona.
— Nie bój się to La Gutte deau- usłyszała głos obok, wyraźnie do niej doszedł. Jej oczy szkliły się, serce Michael wybiło się z normalnego rytmu pod spojrzeniem brunetki. W jej ciemnych oczach dostrzegł złociste refleksy, ale teraz było ich więcej, mnożyły się w szybkim tempie. Nigdy nie pytał o takie rzeczy, ale teraz było inaczej, nabrał powietrza do płuc i zapytał.
—Dlaczego tutaj trafiłaś?
— Bo zdradziłam i zostałam zdradzona – odpowiedziała od razu.
— Ludzie nie trafiają tutaj za takie rzeczy – stwierdził i zamarł, kiedy zbliżyła się do krat. Brunetka o ciemnej karnacji i gładkiej cerze. Nie uśmiechnęła się i nie zrobiła nic, patrzyła na niego z głębokim smutkiem.
— Liz zapytaj go czy jest wie, co to jest szczęście – doszły do niej słowa Isabel. Uniósł brwi , to była gra, którą z nim prowadziły, zastygł w oczekiwaniu na pytanie, układał w głowie odpowiedź.
— Co to jest szczęście?. Kącik jego ust uniósł się w górę, tajemnicza drobna postać nie poruszyła się , wyczekiwała potoku jego słów.
– Pomyślne życie i może pomyślny los – powiedział.
— Zła odpowiedź – usłyszał głos pięknej blondynki. Liz oddaliła się od niego bez słowa i położyła na łóżku, był to koniec rozmowy na dzisiaj.
***
— To Liz Parker oskarżona o trzy morderstwa, skazana na krzesło elektryczne- te słowa odbijały się od niego, wpatrywał się w usta naczelnika, za bardzo mu nie dowierzając- To jej ostatnie dwa tygodnie, cela śmierci. Michael nie słuchał, był jeszcze pod wpływem ostatniej nocy, nie zasnął.
— Michael ?
— Michael? Słuchasz mnie? – zniecierpliwił się naczelnik. Michael spojrzał, odchrząknął.
— Tak tak słucham.
— Isabel Evans z premedytacją zabiła ojca i swoją macochę, na rozprawie nie okazała skruchy, nie przyznała się do winy. Naczelnik zrobił pauzę patrząc na zdjęcie.
— Taka piękna dziewczyna, no nic jak mówiłem krzesło elektryczne za dwa tygodnie, tak jak poprzedniczka. „ Zabiła z premedytacją ojca i macochę . Oskarżona o trzy morderstwa. W więzieniu widziałem już nie jedną skazaną za morderstwo i żadne z nich nie przypomniały tych dwóch kobiet.”
— Uważajcie na nie, może zdarzyć nam się niespodzianka – dodał naczelnik patrząc po twarzach innych strażników, którzy pokiwali głowami ze znudzenia.
C.D.N Napisałam to , ale nie wiem czy mi wyszło.