CZĘŚĆ 2.
Pozory
Na miejscu zdradzenia nie było wielu policjantów, Max i Maria weszli do środka, wszystkie dzieła wisiały nienaruszone. Max był zagorzałym wielbicielem sztuki, często chadzał na wystawy. Dyrektor muzeum wysławił dziś dość dużo wyjątkowych dzieł, ale teraz zrozpaczony opowiadał coś policjantom, ale kiedy dostrzegł, Maxa od razu do niego podbiegł.
— Panie Evans wyobraża sobie pan, skradziono ten słynny obraz Picassa „Śniadanie na trawie”- mówił prawie płacząc niski staruszek.
— Ale jak to możliwe, przecież mieliście zabezpieczenia? – zapytał Max , rozglądając się do dokoła
— Nie wiem, nie wiem, błagam pana musi pan nam pomóc, cała wystawa runie bez tego obrazu.
— Postaramy się znaleźć obraz-odezwała się Maria- Mógłby nam pan pokazać miejsce gdzie wisiał obraz.
— Tak tędy proszę – dodał staruszek.
Była to mała sala, nie było tutaj obrazów, żadnego dzieła.
— Naprzeciwko państwa, na tej właśnie ścianie wisiał obraz – wyjaśnił dyrektor. Max przeszedł się wzdłuż sali, wszędzie było idealnie czysto, nie było żadnego okna. Była to profesjonalna roboty , ktoś wykonał bardzo ciężką pracę.
— Kamery ?
— Czyste niczego nie zarejestrowały. Max zmarszczył brwi , mrugnął do Marii.
— Musimy iść, zajmiemy się tą sprawą – powiedziała Maria widząc spojrzenie Maxa.
— Dziękuje, dziękuje
***
— I co o tym myślisz Max.
— Jedziemy, do Parkerów dowiedzieć się, co jest grane – stwierdził. Mieli dokładny adres, przejechali przez Roswell. Wjechali na odległą przestrzeń, Maria jeszcze nigdy nie widziała tak przygnębiającego widoku, dom był dość wysoki, stary z czerwonej cegły, stare brudne okna, aż odstraszały. Po podwórku walały się śmieci. Wysiedli z samochodu, Maria poczuła jak na jej ramionach pojawia się gęsia skórka, to miejsce wywoływało w niej dreszcze.
— Jak ktoś może mieszkać w takim miejscu? –zapytała.
— Zaraz się przekonamy- odparł, ale on także nie czuł się zbyt dobrze, spojrzał w górę, na drugim piętrze mógł przysiąc, że zobaczył postać w oknie, zamrugał, ale już jej nie było. Weszli na ganek, Maria zapukała, ale nikt nie pofatygował się by otworzyć, spróbowała jeszcze raz. Spojrzała na Maxa. Stali tak przez chwilę nie wiedząc, co zrobić Po chwili z przeraźliwym skrzypnięciem drzwi otworzył się. W środku panował mrok, widać było tylko zarys starych mebli i wielkie schody prowadzące na wyższe piętra.
— Ja wchodzę – zdecydował Max.
— Nikogo tu nie ma, może lepiej wracajmy – poprosiła szeptem Maria, czuła się dziwnie, wydawało jej się, że ktoś ja obserwuje. Max zamknął drzwi, pogrążyli się w kompletnej ciemności, wszystkie okna były zasłonięte. Na górze usłyszeli skrzypnięcie, po chwili ciężkie kroki, ktoś schodził ze schodów. Nasłuchiwali, potem do ich uszu dotarł przeraźliwy krzyk. Ktoś zbiegał po schodach, Max spojrzał na Marie, była przerażona. W tym momencie ktoś wpadł na niego powalając go na ziemie. Kiedy odzyskał świadomość, poczuł ciężar na piersi , ktoś na nim leżał. Była to dziewczyna, w ciemności dostrzegł jej brązowe, błyszczące oczy.
— Max wszystko w porządku? – zapytała Maria uśmiechając się . Dziewczyna pomogła mu wstać, nie uśmiechnęła się, miała długie ciemnie włosy.
— Tak chyba tak – odparł – A pani nic nie jest? .Dziewczyna nie odpowiedziała, w milczeniu podeszła do okna i odsłoniła jedno. Stała tak przed chwilę , wpatrując się w świat za szybą Ze schodów zbiegał mężczyzna.
—Liz !! – krzyczał , ale natychmiast umilkł patrząc na nieproszonych gości. Jego oczy zwęziły się.
—, Kim jesteście? I jak tu weszliście? – zapytał od razu patrząc na Maxa.
— Drzwi same się otworzyły- wyjaśnił Max speszony- zastępca szeryfa Maria Deluca i Max Evans. Dziewczyna, która patrzyła przez okno odwróciła się, Max zamarł, jedno oko miała podpuchnięte, a całą wargę we krwi. Od razu zrozumiał, spojrzał szalonym wzrokiem na wysokiego blondyna.
— Ty sukinsynu!!! – krzyknął i rzucił się na blondyna powalając go na ziemie. Uderzył go w twarz, polała się krew, ale on na o nie zważał, uderzył drugi raz.
— Max, co ty wyprawiasz!!! – krzyczała Maria – MAX OPANUJ SIĘ !!!.
Ciąg Dalszy Nastąpi I co myślicie?