dzinks

Trzy połówki jabłka (6)

Poprzednia część Wersja do czytania Następna część

Część piąta

Maria nadal obserwowała dom, była bezradna nie wiedziała, co ma zrobi, konta były zablokowane, musiała powiadomić banki o swojej sytuacji. Rozejrzała się w około, kilkadziesiąt metrów dalej zobaczyła chłopca, on również obserwował dom. Wyglądał na dwanaście lat, z daleka widziała jego jasne włosy. Nie wiedziała, dlaczego, ale wydawał jej się znajomy. Przypominał jej Harrego, ale to było niemożliwe, on był gdzieś daleko.

Chłopiec dopiero po chwili zauważył kobietę, która także obserwowała dom, zamarł na moment, czy to było możliwe, czy mogło istnieć takie przeznaczenie. Wielkie diamentowe oczy chłopca rozszerzyły się jeszcze bardziej. Przetarł oczy jakby nadal nie dowierzał. Serce Harrego podskoczyło do gardła. Chociaż był daleko, doskonale rozpoznał swoją mamę, którą stracił osiem lat temu. Wtedy miała jasne krótkie blond włosy, doskonale pamiętał jej sylwetkę, to musiała być ona. Musiał to sprawdzić, przekonać się, dotknąć jej ręki. Ona także na niego patrzyła, jej długie blond włosy powiewały na wietrze.

W tej chwili podjął decyzję, ruszył w jej kierunku, przekonany o słuszności wyboru.

Maria nie spuszczała wzroku z chłopca, który zaczął podążać w jej kierunku. Działo się z nią coś dziwnego, czuła bijące skąd ciepło, jej kobieca intuicja mówiła jej , że zaraz może się coś wydarzyć.

Dzieliło ich jeszcze od siebie kilka metrów, Harry przystanął nadal wpatrując się w kobietę. Już wiedział, jego serce unosiło się w obłokach radości, nie był w stanie wypowiedzieć słowa, wszystko w tym momencie przestało się liczyć, bo ona była blisko, wystarczyło tylko zrobić kilka kroków.

Maria była coraz bardziej pełna niepokoju, nie odezwała się słowem, obawiała się, że to, co widzi i czuje to sen, mara, a on nie jest prawdziwy. Musiała podejść bliżej, żeby się przekonać.

Uklękła patrząc w te wielkie niebieskie oczy pełne łez, to był on, Harry jej ukochany syn, którego tak szukała.

— Mamo- szepnął ledwie słyszalnie. Maria uścisnęła go mocno, najmocniej jak umiała, czuła jego bliskość, łzy spływały jej po policzkach, nie dochodziło to do niej, że on jest przy niej, już go nie może stracić. Na jego twarzyczce zagościł wielki uśmiech, zamknął oczy przypominając sobie wspaniałe chwile, jakie razem przeżyli. I nagle

Błysk

— Przyj!!!!!- krzyczał gość w białym fartuchu, ona już nie miała siły, była doszczętnie wyczerpana. Spojrzała na swojego mężczyznę , który pocałował ją w czoło.

— Kochanie jeszcze trochę, już prawie- szepnął.

— Teraz Maria, już widać główkę!!- krzyknął lekarz. Ostatkiem sił, skupiając w sobie resztki mocy i wielkości krzyknęła próbując w ten sposób pomóc dziecku. Wydawało jej się, że jej ciało rozrywane jest na dwie połówki, ból był niesamowity, kiedy wreszcie się skończył Maria opadła wyczerpana na poduszkę, a pokoju słychać było wrzask niemowlaka.

— Gratulacje to chłopiec…

Błysk

Harry otarł łzy i spojrzał zdumiony na matkę, widział swoje własne narodziny i tego mężczyznę o piwnych oczach, to musiał być jego ojciec.

— Mamo tnie wiedziałem gdzie jesteś- zaczął mamrotać. Maria nie mogła powstrzymać łez.

— Kochanie tak mi przykro- zaczęła nadal szlochając – Jak ty wyrosłeś. Harry uśmiechnął się.

— Co się z tobą działo?

— Byłam w śpiączce – wyjaśniła i znowu mocno go przytuliła- Och kochanie mam ci tyle do powiedzenia, musimy iść do banku, a potem wracamy do domu.

— Gdzie?

— Do domu kochanie, do Roswell

C.D.N


Poprzednia część Wersja do czytania Następna część