Co do tej części, nie chcę zdenerwować fanów Kyla, ale u mnie będzie się przejawiał właśnie tak jak opisuje go Isabel.
Wyjaśniam tytuł:Wyjaśniam już o co chodzi z tym pamponiem , to słówo wymyśliła moja mama , mówiąc tak na mojego tata i brata. Tutaj posłużę się cytatem "Co robisz ty Pamponiu jeden"
Stwierdzam , że mi to przypadło do gustu. A skąd pomysł na tytuł?. Ee jak zwykle w nocy przed snem moje przemyślenia doprowadziły do tego. Głowa, czyli umysł Isabel , lodówka czyli lodowa królewna, a dlatego głowa w lodówce, ponieważ, to jej troszkę zwariowany świat, który będzie jeszcze bardziej zwariowany.
Część trzecia. „Wścibscy przyjaciele poznali Alexa.”
Według mnie faceci dzielą się na:
— Kyle– erotoman w każdym calu, chodził niech pomyślę, z sześcioma, nie ośmioma dziewczynami i każda z nich stwierdziła „ Kretyn do sześciany, myślący dwadzieścia cztery godziny o sexie”
— Michael – on przynajmniej potrafi kochać, jest nawet czuły, ale zimny drań , jednym słowem PAMPOŃ, zawsze musi być tak jak on chce , współczuje Marii, pomyśleć , że byłam kiedyś jego narzeczoną wrrr
— Max- ten typ faceta jest najlepszy, jeszcze takiego drugiego nie spotkałam, je w sposób cywilizowany przy jedzeniu (Michael ) i nie wydaje dziwnych odgłosów. Miły, uprzejmy i jeszcze bardzo mocno kocha Liz.
***
Odprowadził mnie pod sam dom, ale na więcej nie pozwoliłam, trochę mnie zdenerwował, cały czas mówił o Tess. Była zimna i stwierdziłam tylko, że spotkamy się jutro w szkole. W domu jak zwykle nie ma nikogo. Otwieram lodówkę w poszukiwaniu zdrowego soczku, ale słyszę jakiś dziwny hałas. Po moich plecach przeszedł niepokojący dreszcz, czyżby ktoś był w domu? To jest niemożliwe.
Dobrze bez paniki Isabel, tylko spokojnie. Gdzieś w tutaj powinien być parasol. Jest, odgłosy dochodził z pokoju Maxa. Biorę kilka głębokich wdechów, a może być zadzwonić na policję, to może być włamywacz. Otwieram gwałtownie drzwi.
— O cholera!- mówię zbyt głośno, to jednak nie jest włamywacz. Łóżko – Max i Liz, najwyraźniej nie grają w szachy. Liz szybko wyskakuje z łóżka, ubiera spodnie i z wypiekami na twarzy ( to ze wstydu) mamrocze coś tam o wyjściu.
Śmignęła obok mnie i tyle ją widziałam. Ups chyba to wszystko nie miało tak wyglądać, Max on to dopiero jest zbudowany
przestań Isabel to twój BRAT.
— Isabel czy ty zawsze musisz wchodzić bez pukania?
— Max- zaczynam – Przepraszam, ale myślałam, że to włamanie. Tłumaczę się głupio, teraz trochę mi wstyd, no, ale z jednej strony to dobrze, że przyszłam,bo gdyby posunęli się o ciut za daleko, mogłoby coś niedobrego tego wyjść, na przykład jakaś niespodzianka.
— A przy okazji. Jak było w Nowym Yorku? – pytam chcąc szybciutko zmienić temat, marszczy brwi.
— Nie chce o tym rozmawiać ( typowe).
— Jak zwykle Max.
***
Dzisiaj w szkole przeżyłam prawdziwy szok, nie żebym była zazdrosna czy coś, ale Tess i Alex to mi się wcale nie podoba. Robi do niego maślane oczy, trzeba działać, bo nic z tej bierności nie wyniknie.
— Cześć!!- krzyczę głośno i wyraźnie, by każdy mnie usłyszał . Tess mierzy mnie wzrokiem, a Alex się uśmiechnął i oczy mu zabłyszczały.
– Isabel jak miło cię widzieć. Tess robi wielkie oczy, a ja zdecydowanie się uśmiecham.
— To wy się znacie ?- pyta.
— Tak poznaliśmy się zaraz po moim przyjeździe, w Crashdown- wyjaśnia Alex. Tess rzuca mi wściekłe spojrzenie, dzięki ci Boże, zobaczyła Donalda.
— Spotkamy się potem, muszę iść – mówi i biegnie do swojego nowego chłopaka, wreszcie nas zostawiła.
— Pięknie wyglądasz- mówi.
— Dziękuje.
— Mamy razem angielski – dodaje, ten facet coraz bardziej mnie intryguje. Jestem zdenerwowana, a nie powinno tak być.
— Maria, dlaczego ty ciągle mnie krytykujesz?
— Ja ?Ciebie? Michael nie masz za grosz
— Tak, mam chlew w mieszkaniu, w ogóle się tobą nie interesuje, mam tylko swoich kumpli – słyszę głos znudzonego Michaela, modląc się by on i Maria mnie nie zauważyli. Bóg kosmitów nie słucha, jak na złość zauważyła mnie Maria.
— Isabel ! Cześć. Dlaczego ja mam takie szczęście.
— Cześć wam – odpowiadam
— Alex Whitman – wyręcza mnie podając rękę Marii, Michael rzuca mi spojrzenie mówiące
„ Uważaj Isabel każdy kij ma dwa końce” i uśmiecha do Alexa.
— Michael Guerin,. A to niestety moja dziewczyna – przedstawia się, ha ha dostał od Marii.
— Miło was poznać. Ten Alexa zawsze takie uprzejmy, teraz Maria nie ruszy się z miejsca, a Michael będzie przeprowadzał wywiad społeczno- polityczny z Alexem.
— Więc Alex- zaczyna, a nie mówiłam?- Co cię sprowadza do Roswell?
— Kosmici- odpowiada, zatyka mnie totalnie, zresztą Michael i Marie także, wyczuwam napięcie.
— Przecież żartowałem, widać macie kiepskie poczucie humoru – stwierdza. Oddycham spokojnie, uśmiecham się blado.
— Taa- wiadomo, kto, bardzo kulturalnie Michael. Chętnie bym go w kostkę walnęła, ale Maria mnie wyręczyła, dzielna dziewczyna. Na horyzoncie pojawia się Max i Liz, tylko pójść i się powiesić. Co to ma być, jakieś spotkanie towarzyskie, oni wszyscy chyba się zmówili. Jasne zapraszamy, podchodźcie.
— Co się dzieje?- pyta Max.
— Poznaliśmy właśnie owego znajomego Isabel- wyjaśnia Maria, widzę zdumienie w oczach Maxa, nagle moje letnie sandałki wydały mi się bardzo interesujące.
— Jestem Liz Parker – przedstawia się ładnie Liz.
— Krąg znajomych się powiększa, Alex, Alex Whitman – mówi, ani chwili prywatności.
— Brat Isabel Max – zgadnijcie, kto? Chyba tylko Liz, mnie tutaj zrozumiała, rzucam jej błagalne spojrzenie, udaje się, dostrzegła, chyba kupie jej prezent.
—Idziemy Max ? Mamy biologie.
— Mamy? A tak mamy , cześć Alex – bystrzak z niego.
— Tak Michael my też mamy biologie, ale w składziku
C.d.n.