DWIE SIOSTRY
Część 2: Przeczucie i spotkanie z przyjaciółmi.
Dwa miesiące pózniej.
Tess niespokojnie chodziła po pokoju. Od dwóch miesięcy czuła że ktoś ją obserwuje, ale nikogo nie widziała. Bała się i to wyraźnie. Starała się być czujna, nawet raz poszła za swoim instynktem, ale nic nie zobaczyła. Była pewna że ktoś ją obserwuje i to nawet w szkole. Nie mogła spać, miała złe przeczucie że ten ktoś wie kim jest, a nawet wie o jej planach i o tym co chce zrobić. Nie mogła już nad tym panować. Popadała w depresje. Nieraz mówiono jej że dziwnie się zachowuje, z resztą sama zdawała sobie z tego sprawę. Jednak nie możliwe aby ten ktoś wiedział co zamierza. Myślała nawet że to może jakiś kosmita i dowiedział się o wszystkim poprzez wejście do jej głowy. Szybko jednak dochodziła do wniosku że to jest nierealne, ponieważ sama potrafi dokładnie kontrolować umysły innych, a do swojego nigdy nikogo nie wpuszcza. Zresztą nawet gdyby komuś udało się dostać do jej umysłu to wiedziała by o tym i bez większych przeszkód potrafiła dowiedzieć się kto to jest.
Tess niespokojnie przemierza swój pokój, chodziła w kółko przynajmniej już od godziny.
—Tess co ci jest? -zapytał Nasedo.
—Nie nic się nie stało, tak tylko chodzę.
—Kłamiesz, od kilku tygodni jesteś dziwna, co się dzieje?
—Mówię ci że nic .
—Wiem kiedy mówisz prawdę, a kiedy nie. Więc mów o co chodzi!
—Mam wrażenie że ktoś mnie obserwuje i wie o naszym układzie z Kavarem.
—Ty chyba zgłupiałaś, to jest tajemnica i wie o niej bardzo małe grono.
—Wiem, wiem, ale naprawdę ktoś nas obserwuje.
—To dowiedz się kto to i go zlikwiduj.
—To ciebie uważają za mordercę a nie mnie, więc ty znajdz tego kogoś i go zabij.
—Nie mogę.
—Dlaczego nie możesz, jesteś naszym opiekunem i możesz wszystko.
—Muszę wyjechać na jakiś czas, dla waszego bezpieczeństwa.
—Nie wolno ci!
—Oczywiście że wolno, znowu ściga nas FBI.
—Przecież ich zlikwidowałeś?
—Ale to nie jedyny oddział.
—W Stanach jedyny, chyba inne państwa o nas nie wiedzą?
—Nie, ale zabiłem cały oddział łowców kosmitów, więc stworzyli następny.
—Nie mogli, przecież nikt nie przeżył, więc nikt nie wie że w ogóle istniał taki oddział.
—Głupia jesteś Tess jeżeli w to wierzysz, myślałaś że oddział łowców kosmitów stworzył jakiś indywidualny fanatyk. O nim wie przecież między innymi prezydent. To on daje fundusze na tajne organizacje takie jak ta. Zabiliśmy tamtych i zniszczyliśmy niby dowody. Ale w rzeczywistości to nie prawda, oni nie wiedzą tylko kim my jesteśmy, ale zrobią wszystko aby się tego dowiedzieć. I na pewno zaczną od Nowego Meksyku. Muszę naprowadzić ich na fałszywy trop.
—A Max i reszta. Powinni wiedzieć.
—Nie, nie mogą się dowiedzieć. Masz im powiedzieć że musiałem wyjechać i nic więcej nie wiesz. Rozumiesz?
—Jak chcesz, ale jak coś się będzie działo to jak się skontaktujemy?
—Będę wiedział co u was. Skontaktuję się z tobą, ale tylko z tobą. Reszta nie może o tym wiedzieć. I masz zniszczyć wieź między Isabell i jej niby siostrą . – powiedział Nasedo kpiącym głosem – To bardzo ważne, Isabell musi w nią zwątpić.
—Wiem co mam robić, nie zawiodę ciebie ani Kavara. Nigdy was nie zawiodę.
—Wyjeżdżam jutro z samego rana.
—Ile ciebie nie będzie?
—Kilka miesięcy najprawdopodobniej, teraz są o wiele silniejsi niż poprzednio.
Następnego dnia w szkole.
—Isabell, Maria może umówimy się dzisiaj, jest przecież piątek? – zaproponowała Liz.
—Nie wiem jak ty Maria ale ja z chęcią. – Issy.
—Uważam że to świetny pomysł, tak dawno nie gadałyśmy. – Maria.
—Słuchajcie to u nas Liz. Przyszła byś o 17.00?
—Ok.
—Może zaprosimy też Tess. Wiem Liz że nie przepadacie za sobą, ale ona jest chyba najbardziej samotna z nas wszystkich.
—Nie chodzi o to że jej nie lubię, ale ona sama sprawia że stajemy się wrogami, rywalkami. Przecież ona chce odebrać mi Maxa.
—Nie odbierze, ale zgadzasz się żeby przyszła? – Maria.
—Dobra, niech tylko nie zaczyna znowu z tym przeznaczeniem.
—No to załatwione o 17.00. – Isabell.
Gdy odeszła Liz:
—Maria po co wyskoczyłaś z zaproszeniem Tess?
—Moim zdaniem, znaczy się jest mi jej szkoda. Jest przecież samotna, nie to żebym ją broniła, ale postaw się na jej miejscu, my jako siostry jesteśmy nierozłączne. Liz czasami mówi że jest samotna bo nie ma z kim pogadać, to pomyśl co dopiero ma powiedzieć Tess.
—Przekonałaś mnie, ale co ty jesteś tak za nią?
—Nie jestem po prostu żal mi jej i to wszystko. Powiem ci w tajemnicy że ona chyba wpadła w oko Kylowi i mam nadzieję że ona w końcu to zauważy, zapomni o tym głupim przeznaczeniu i być może coś pomiędzy nimi zaiskrzy.
—Chyba masz rację, Kyle w jej obecności zachowuje się dziwnie, głupieje. Trzeba im pomóc, szczególnie uświadomić to Tess i przekonać ją że Kyle to świetny chłopak, no i że pasują do siebie jak dwie krople wody. Będzie z nich idealna para. – powiedziała entuzjastycznie Isabell.
—No to mamy plan. – brrrrrrrrrrrrrrr – i w tej chwili zadzwonił dzwonek na lekcje.
Po lekcji Isabell i Maria podchodzą do Tess:
—Cześć Tess – powiedziały chórem Maria i Isabell.
—Cześć – smętnie odpowiedziała dziewczyna.
—Zapraszamy cię do nas dzisiaj na 17.00 na babski wieczór i nie przyjmujemy odmowy. – mówiła Isabell jednym tchem
—A niby dlaczego miałabym przyjść, chcecie coś ode mnie?
—Nie, nie mów tak, dlaczego miałybyśmy czegoś chcieć?
—Nie wiem – Tess.
—Po prostu dawno nie gadałyśmy. – Isabell.
—A o czym będziemy rozmawiać?
—O niczym istotnym, o filmach i tym podobne. To ma być babski wieczór. – Maria.
—Będzie Liz? – spytała Tess.
—Tak, ale zastrzegamy żadnych sporów, przeznaczenia, kosmitów. – powiedziała Maria a Issy jej przytaknęła.
—No dobra to o 17.00?
—Tak. – Izzy.
W domu u DeLuca:
—Maria!!!!!!!!! – woła Isabell
—Co tym razem?
—Znowu zapomniałyśmy!
—Czego?
—Jak to czego, a o czym zapomniałyśmy ostatnio?
—O cholera zakupy, nie zrobiłyśmy zakupów!
—Isabell gdzie jest mama? – pyta na wpół zdesperowana Maria.
—Nie wiem. Mamo!
—Nie drzyjcie się tak. Przecież was słyszę.- mówi Amy do Isabell i Marii. – no więc słucham co się stało?
—Nie będziemy owijać w bawełnę. Potrzebujemy pieniędzy, żeby kupić coś do picia i jedzenia. – odpowiada Isabell.
—Ile potrzebujecie? – Amy.
—No, dwadzieścia dolarów. – Izzy. (Nie znam się na cenach w Stanach, więc podaję na ślepo)
—A kto ma przy
—Liz i Tess – nie zdążyła dokończyć Amy , bo Liz ją uprzedziła.
—Tess to ta wasza nowa znajoma?
—Tak mamo, już raz ją widziałaś, pamiętasz?
—Tak pamiętam. My tu rozmawiamy a wy do sklepu powinniście pójść. Prawda?
—O kurcze zapomniałam, Maria idziemy.
—No to pa mamo. – Issy.
—Tylko pośpieszcie się bo jest za piętnaście siedemnasta. – Amy.
Dziesięć minut później:
—Nie przyszły jeszcze zdążyłyśmy. Jak to dobrze. – Maria.
—Zapraszając kogokolwiek musimy pamiętać o zakupach, to w tedy unikniemy takich sytuacji.- Izzy.
—Ktoś puka to pewnie któraś z dziewczyn.- Maria.
—Liz jak miło że już jesteś.
—A Issy gdzie jest? – Liz.
—Ja tutaj jestem, świetnie że przyszłaś.
—A co, miałabym zrezygnować z szansy spędzenia czasu z najlepszymi przyjaciółkami. Nigdy.
—Znowu ktoś puka, to na pewno Tess. – Maria.
—Cześć Tess, super że już jesteś. – Maria.
—Witaj, no to już jesteśmy wszystkie. – Isabell.
—Cześć Liz. – Tess.
—Cześć – Liz.
Dziewczyny tak jak wcześniej ustaliły rozmawiały o wszystkim. Unikały tematów takich jak kosmici, przeznaczenie i tym podobne.
W tym samym czasie męski wieczór urządzili sobie Kyle, Max, Michael i Alex. Jednak oni w przeciwieństwie do dziewczyn chcieli właśnie pogadać o ich pochodzeniu, przeznaczeniu i wszystkim innym co jest z tym w jakiś sposób związane.
Ciąg dalszy nastąpi.